czwartek, 26 września 2013

31. Zastrzyk.


                                                                 ~~~~ Oczami Holly ~~~~

- Nie za dużo już wypiłaś? - Zaskoczona pytaniem Harry'ego, odstawiłam  od ust szklankę. Nie lubię, gdy ktoś sugeruję, że źle coś robię.
- A co Cię to obchodzi ile ja piję? To nie Twoja sprawa. - Jak już wcześniej wspomniałam... rzadko piję. W sumie to nie wiem, co mnie podkusiło, żeby sięgnąć po to cholerstwo.
- Naprawdę zdecydowanie za dużo wypiłaś tych drinków. Przestań. Nie będziesz tego pić. - Harry zabrał mi napój i położył go z dala ode mnie.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić, a co nie! - Owszem wypiłam sporo alkoholu, ale nikt mi go na siłę do ust nie wpychał. To była moja decyzja. Chcę się zabawić. Mam urodziny. Za rok już nie będę nastolatką. Jak Harry pił w moim towarzystwie, to mu tego nie zbaraniałam.
- Mieliśmy porozmawiać. O nas, o tym co się ostatnio z nami dzieje.
- Co się z nami dzieje? Harry, proponuję Ci, zastanowić się nad sobą, bo to właśnie Ty jesteś całkiem inny. Nie poznaję Cię.
- Myślę, że ta rozmowa była złym pomysłem. - Odpowiedział chłopak, wstając z miejsca.
- Całkowicie się z Tobą zgadzam. - Dodałam chamsko się uśmiechając.
- Wiesz co Ci powiem? - Zaczął mówić, nachylając się nade mną. - Za wszelką cenę próbujesz mnie od siebie odepchnąć. Nie wiem, co jest tego powodem, ale wiedz, że ja Cię nadal kocham. Może bywa tak, że czasem jestem cholernie nieodpowiedzialny, ale nie myśl sobie, że tutaj w środku... - Wziął moją dłoń, przyłożył ją do swojej klatki piersiowej- ... nic nie czuję. Popełniałem wielu błędów. Między innymi wyprowadzając się od Ciebie, ale tutaj... tutaj zrozumiałem, że w tym samym miejscu, kilka lat temu poznałem miłość mojego życia. Holly ja... - Jego głoś zadrżał. - ... ja Cię tak mocno kocham. Mam nadzieję, że docenisz to, co Ci teraz powiedziałem, bo to są właśnie moje uczucia. - I czego on teraz ode mnie oczekuje? Myśli, że rzucę się mu na szyję, obdarzę go czułym pocałunkiem, a potem wylądujemy w łóżku? Haha. Nie. Jeśli naprawdę zależy mu na naszym związku, to musi zaakceptować to, że jestem twarda.  Spojrzałam się na chłopaka.
- Robi się zimno. Sądzę, że powinieneś iść już do pokoju, bo jeszcze się przeziębisz. - Znacząco się uśmiechnęłam. Harry zrobił zdziwioną minę. Chyba nie tego się spodziewał. Cóż... starej Holly już nie ma. Kiedyś będzie musiał się z tym pogodzić.
- Ah, rozumiem. Zgrywasz taką twardzielkę, tak? Jak długo to potrwa?
- Kto kto mówi, że udaję? Może taka naprawdę jestem? Hmm?
- Nie spodziewałem się tego, że to kiedyś powiem, ale niestety muszę to powiedzieć! Po raz pierwszy odkąd Cię poznałem, nie mam ochoty z Tobą rozmawiać. Jesteś nie znośna! Gdzie jest ta miła, sympatyczna i mądra dziewczyna? Gdzie jest moja Holly?
- A gdzie jest mój Harry? Powiedz mi do cholery gdzie jest mój chłopak? Oh, przepraszam! Były chłopak...
- Idę. Zostawiam Cię samą. Wytrzeźwij trochę. Aaa... zapomniałbym! Wszystkiego najlepszego. Masz, proszę, trzymaj. Nie wiem, czy jest sens dawać Ci ten prezent... ale jak już go kupiłem, to nie chcę, żeby się zmarnował. - Chłopak wręczył mi czerwone pudełeczko i odszedł. Nie zdążyłam mu nawet podziękować. Dokończyłam pić napój i postanowiłam wrócić do hotelu. Wstałam, po czym lekko się zachwiałam. Wyprostowałam się, złapałam równowagę i wyszłam z baru.

                                                   ~~~~ Oczami Niall'a ~~~~

     Jest już 2 w nocy. Myślałem, że zorganizowanie przyjęcia urodzinowego dla Holly będzie udane, a przede wszystkim wywoła uśmiech na jej twarzy. Wszystko się spieprzyło. Obserwując zachowania Holly i Harry'ego, stwierdziłem, że nie tryskają entuzjazmem. Myślałem, że się pogodzą, że spędzą ze sobą czas... chciałem, żeby Holly była zadowolona, a ona się tylko opiła. Chciałem ją odprowadzić do pokoju, ale ona mruczała pod nosem: "Zostaw mnie! Znam drogę do hotelu. Sama wrócę." I takim sposobem sam wróciłem do hotelu. Trochę się o nią boję. Była nieźle wstawiona. Mogła się przewrócić, upaść na ziemie i się skaleczyć w głowę, lub w inne miejsce. Chyba spokojnie nie zasnę.


                                            ~~~~~ Oczami Harry'ego ~~~~

     Wszyscy wrócili do hotelu. Nie widziałem tylko Holly. Możliwe, że nie zauważyłem jej wchodzącej do budynku. Mam nadzieję, że tak było. Nie chcę, żeby coś jej się stało. Nie potrzebnie zacząłem z nią rozmowę. Nie powinienem tego robić, wiedząc, że dziewczyna jest pijana. Kładąc się spać usłyszałem pukanie do drzwi. Niechętnie zwlekłem się z łóżka. Gdy je otwarłem, ujrzałem przed sobą Jade. Szczerze? Chyba nigdy z nią nie rozmawiałem.
- Jade? Co Ty tutaj robisz? Jest już po 4. - Zapytałem zaskoczony.
- Po prostu chciałam Cię o coś poprosić.
- O co? - Jeszcze bardziej się zdziwiłem.
- Jutro Holly dowie się czegoś bardzo przygnębiającego. Możliwe, że po tym będzie potrzebować wsparcia. Jeśli Ci na niej zależy, to proszę... bądź przy niej jutro, okay?
- Umm... mogę wiedzieć z kim, albo z czym to będzie związane?
- Chodzi o mnie. Jestem chora. Za niedługo umrę, więc proszę, opiekuj się nią. To jest jedyna osoba, na której mi tak bardzo zależy. Chciałabym, żeby żyła, tak jakby żyła za nas dwie. Rozumiesz?
- Oh, tak! Jasne. - Odpowiedziałem zszokowany.
- Wiem, że Holly stara się być poważna. Pewnie Cię ignoruje, prawda? Haha. Cała Holly... Kiedy Niall ją rzucił też udawała odważną, twardą sztukę, ale w głębi serca byłą tą samą dziewczyną co wcześniej. W porządku. To nie będę Cię zatrzymywać. Widzę, że Cię ściągnęłam z łóżka. Przepraszam. Przemyśl moje słowa. Jeśli ją zranisz jeszcze mocniej niż dotychczas, mój duch będzie Cię straszył! Haha. Dobra, już sobie idę. Dobranoc, Harry. - Przez chwilą stałem w bezruchu. To jest naprawdę przerażające uczucie, kiedy dowiadujesz się, że osoba w Twoim wieku umiera. Usiadłem na łóżku. Zacząłem masować sobie skronie. Zrobię to, o co mnie poprosiła Jade, ale nie obiecuję, że to się uda. Jeśli Holly będzie nadal mnie ignorować, lub będzie atakować tymi swoimi docinkami to po prostu z nią nie wytrzymam.

                                                    ~~~~~ Oczami Holly ~~~~

   Nareszcie. - Powiedziałam do siebie, wchodząc do windy. Windy powinny szybciej zjeżdżać i wjeżdżać. Każdy byłby zadowolony. Wolnym krokiem przeszłam przez korytarz. Gdy się znalazłam przed pokojem, zaczęłam szukać w torebce kluczy do pomieszczenia. Nigdzie ich nie było. Byłam pewna, że je chowałam do torebki. Może schowałam do kurtki? Włożyłam dłonie do kieszeni. "Tutaj jesteście! Mam was!" - Powiedziałam, próbując otworzyć drzwi. To było trudne, nie mając równowagi i władzy w nogach. Chwiałam się lekko na boki. Cholera! Pieprzone drzwi! Tak bardzo pragnęłam położyć się w łóżku i po prostu zamknąć oczy i zasnąć.
- Może pomóc? - Odezwał się czyiś głos za moimi plecami.
- Tak! Bardzo chętnie. Byłabym strasznie wdzięczna. - Powiedziałam, odwracając się.
- Witaj, Holly. - Przetarłam z nie dowierzania oczy. To był on. Nie myliłam się.
- Steave? Co Ty tutaj robisz? Przepraszam, że Ci nie pomogłam...
- Ciii... już nic nie mów. Pozwól, że ja Ci przemówię do tej pustej pały.
- Słucham? - Nagle, chłopak złapał mnie za dłonie i mocno przyciągnął do siebie. Próbowałam krzyczeć, ale na marne. Zakleił mi usta taśmą, po czym wepchnął do otwartego pokoju. Czy ja nie zamknęłam drzwi? - Pomyślałam. Spanikowana patrzałam na chłopaka.
- Oj, Holly, Holly... a myślałem, że z Tobą będzie łatwiej, niż z Meredith. Czemu skłamałaś, mówiąc mi, że nie masz pamiętnika Mer? Myślałaś, że się o tym nie dowiem, że masz go w posiadaniu? Haha. Nie doceniasz mnie. - Boję się. Cholernie się boję. Steave wygląda jak psychol. Jego zachowanie to czyste szaleństwo. Może coś brał? Przywiązał mnie do krzesła, po czym wstał i udał się do łazienki. Stamtąd zaczął coś mówić. - Pewnie zastanawiasz się, co Twój chłopak ma wspólnego ze śmiercią Mer, prawda? Otóż nic. Co prawda wsypał jej jakieś lekarstwo, ale czy to na pewno wywołało u niej chęć zabicia się? Haha. - Jego chamski śmiech jeszcze bardziej sprawiał, że miałam potworną ochotę go zabić. - Jak myślisz czyje auto potrąciło Mer? Jesteś pewna, że Mer weszła na jezdnie po to, żeby się zabić? - Nie wiedziałam, gdzie się patrzeć. Obserwując drzwi od łazienki,  coraz głośniej słyszałam spływającą do wanny wodę. Serce waliło mi jak szalone. Ze strachu trudno było mi przełknąć ślinę. - Jeśli tak, to jesteś w błędzie. Umówiłem się z Mer, że w czasie Waszej rozmowy podjadę do Was i ją szybko stamtąd zabiorę. Ona się tego nie spodziewała, że ją zabiję. Widzę, że nie przeczytałaś całego pamiętnika. I dobrze! - Nagle wyszedł z łazienki. Odruchowo podskoczyłam do góry. Jego wyraz twarzy... ohh wyglądał jak morderca. Podchodził coraz bliżej. Trzymał coś za plecami. Nie mogłam złapać powietrza, tak bardzo się bałam. Próbowałam się wyrwać, ale lina była zbyt mocno przywiązana do drewna. Krzesło pod wpływem moich gwałtownych ruchów przewróciło się na podłogę. Wylądowałam twarzą do podłogi. Byłam bezradna. Słyszałam jego kroki. Czułam jego obecność za moimi plecami.
- Powiedz mi Holly... - Zaczął mówiąc nonszalancko. - Czy jak byłaś mała, to bałaś się igieł? - Otwarłam  oczy chyba najszerzej jak można to zrobić. Nie potrafię opisać strachu przed tym psycholem. - Czemu nic nie mówisz? Ah, zapomniałem! Masz taśmę na ustach. Zaraz Ci ją ściągnę. Najpierw muszę Ci zrobić zastrzyk. - "Co?! Jaki zastrzyk?" pomyślałam. - Cichutko, tylko się  nie ruszaj. To lekarstwo sprawi, że nie będziesz nic czuła. - Zignorowałam go. Spanikowana, w obawie o swoje bezpieczeństwo próbowałam się bronić. Przez to, że miałam na ustach taśmę, mój głoś mógł wydobywać dźwięki jak prosie w chlewie. Teraz powinnam się z tego śmiać, bo zabrzmiało to co najmniej dziwnie, ale obserwując Steave, wstrzykującego jakaś obcą substancję do mojego organizmu, to naprawdę nie jest mi do śmiechu. Steave wstał i gapił się na mnie. Na jego twarzy można było ostrzec złowieszczy, chamski uśmiech. Czy to możliwe, że jeszcze nie dostałam zawału? Nagle rozbolała mnie głowa. Obraz miałam rozmazany i pojawiały się jakieś kolorowe, jaskrawe plamy. Miałam ochotę zwymiotować. Czułam się jakbym wirowała. Widziałam jak wszystko jest na miejscu, a tylko ja wiruję w kółko. Czułam jak moja praca serca spowalnia. Miałam wrażenie, że moje powieki ważą tonę. Czułam jak ktoś mnie podnosi. Przez chwilę miałam nadzieję, że ktoś przyszedł mi na ratunek... znowu się myliłam. Poczułam jakoś wilgoć na stopach. Za Chiny nie mogłam otworzyć oczu. Ręka Steava dotykała mojej głowy. Zaczął bawić się moimi długimi włosami.  - Jesteś taka ładna... Czy nie męczy Cię to, że podobasz się dwóm, a nawet trzem chłopakom? Nie posiadasz poczucia winy, że zwodzisz ich, a potem wybierasz tylko jednego? Myślę, że robię dobry uczynek. Już żaden nie będzie Cię miał. - Modliłam się, żeby ktoś przypadkiem wszedł do mojego pokoju. Nieoczekiwanie znalazłam się wypełnionej  po same brzegi wannie. Zaczęłam krzyczeć. Już nawet zapomniałam, że mam tą cholerną taśmę na ustach. Błagalnie patrzyłam na tego dupka. On się tylko uśmiechał. - Widzę, że lek już działa. Nie wyrywasz się. - Przybliżył się do mnie. Objął moją twarz swymi "żelaznymi" rękoma, spojrzał mi się prosto w oczy, po czym chwycił mocno moją głowę i zanurzył w wannie. Nie mogłam nic zrobić.  Miałam sparaliżowane ciało. Nagle wydostałam się na zewnątrz. Steave odkleił taśmę od mych usta. Syknęłam z bólu. - A teraz zachowuj się jak należy. - Syknął przez zęby. - bo będę musiał Cię zabić. Woda jest dość głęboko. Przytrzymam pod nią Twoją głowę. Będziesz mogła do woli wrzeszczeć. To tylko przyspieszy sprawę.


                                                 ~~~~ Oczami Harry'ego ~~~~

- Tak? Słucham? - Odpowiedziałem zachrypniętym głosem.
- Czy mam przyjemność rozmawiać z panem Harry'm Styles'em? - Głos po drugiej stronie słuchawki brzmiał bardzo poważnie.
- Tak, przy telefonie. Mogę wiedzieć o co chodzi? - Zapytałem wystraszony.
- Proszę przyjechać na posterunek. Adres dostanie pan w SMS-ie.
- Ale o co chodzi? - Powtórzyłem zdenerwowany.
- Nie mogę teraz udzielić żadnych informacji. Proszę przyjechać.
- W porządku. Zaraz będę.

 PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM I JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM!!! Nie dodawałam rozdziału z 2 powodów: 1. - Nie miałam internetu. 2. - Nie miałam czasu. Przepraszam! Teraz rozdziały będą dodawane co piątek :) 

   I jak wrażenia? Wiem, wiem... za krótki. Kolejny rozdział będzie dłuższy! Obiecuję! Proszę, jeśli nadal czytacie to opowiadanie to skomentujcie ten rozdział. Bardzo proszę! Wystarczy głupia buźka :) To dla mnie bardzo ważne. Chcę wiedzieć, czy ktoś jeszcze to czyta :)

  ☺Napiszcie swoje twitter'y, jeśli chcecie być informowani o nextach. Jeśli podoba Wam się to opowiadanie, to proszę polecajcie je! ;) Przepraszam za wszystkie błędy. KOCHAM WAS I DO NEXTA! ~~~~@agata_971012 xxx

wtorek, 3 września 2013

30. Zazdrosny Styles.

                                             ~~~~ Oczami Niall'a ~~~~

     Za 3 dni są urodziny Holly. Znając ją pewnie całkowicie o tym zapomniała. Wpadłem na pomysł, żeby zadzwonić po Jade. Myślę, że razem z nią urządzę niezwykle przyjęcie dla Holly. Jade jest bardzo zakręconą dziewczyną. Zawsze taka była. Cieszę się, że wreszcie się pogodziła z Holly. Kiedyś były nierozłączne, szkoda, żeby taka przyjaźń się zmarnowała.

- I jak? Zgodziła się? - Zapytałem Jade. Mieliśmy taki plan, żeby namówić Holly na wyjazd. Na wakacjach zorganizowalibyśmy przyjęcie.
- Nie było łatwo, ale się udało! - Odpowiedziała radośnie dziewczyna. Od razu mi ulżyło. Chcę, żeby w tym dniu Holly poczuła się wyjątkowo. To będzie jej dzień. Tylko jej.
- To super, Jade! Brawo! Jak udało Ci się ją przekonać? - Zapytałem zaciekawiony.
- Umm... no, bo wiesz...
- Czy coś się stało?
- Holly zgodziła się pojechać tam pod jednym warunkiem...
- Jakim? - Już się boję, co ona wymyśliła.
- Żadnych chłopaków. Powiedziała, że nie może na nich patrzeć. Wcale jej się nie dziwię. Harry ją rzucił, po tym jak bawiliście się w łazience.
- Że co? Zaczekaj... to ona Ci o tym opowiedziała?
- No tak. Przecież do niczego miedzy Wami nie doszło, wiec nie miała się czego wstydzić.
- Ale nie chodzi mi o to. Czemu on ją zostawił? Przecież my się tylko wygłupialiśmy.
- Też się dziwię. Z tego, co mi Holly opowiadała, to on jest naprawdę dziwny. Ciągle się kłócą, w niczym się nie zgadzają...
- Nie wiem, co powiedzieć. Co za kretyn z niego jest! Wielki książę się znalazł. Rozumiem, że można być zazdrosnym o dziewczynę, ale bez przesady! Jesteśmy przyjaciółmi! To już nam nawet nie wolno jest się pobawić?!
- Niall, gdybyś od zawsze był dla niej tylko przyjacielem, to on by inaczej zareagował. Nie ukrywajmy! Nadal ją kochasz. To widać, pajacu! Z drugiej strony nie dziwię się Harry'emu. Też byłabym zniesmaczona, gdyby zawsze w pobliżu była wcześniejsza dziewczyna mojego chłopaka.
- Ah, znowu nie wiem, co Ci odpowiedzieć. To sugerujesz, że mam zerwać kontakt z Holly?
- Nie do końca... po prostu uważam, że nie powinieneś się tak bardzo starać. Mieszając się w czyiś związek, niszczymy nie tylko czyjąś miłość, ale i też robimy z siebie idiotów.
- Ale skoro zerwali...
- Posłuchaj mnie, Niall! - Przerwała. - Harry zerwał z Holly, ale ona z nim jeszcze nie. Poczekaj trochę. Jeśli nie wrócą siebie to spróbuj, zakręcić wokół Holly, ale na razie wyluzuj, ok? Kocham Was obojga. Wiem, że tworzyliście niezwykłą parę, ale to było kupę lat temu. Byliście wtedy dziećmi. Nie wiadomo, czy teraz było by tak samo. Przemyśl to jeszcze, dobrze? Nie chcę Was stracić. Chcę się cieszyć ostatnimi miesiącami życia z moimi najlepszymi przyjaciółmi. - Do oczu Jade zaczęły napływać łzy. Spojrzałem spanikowany na dziewczynę. Zrobiło mi się słabo. Nie wierzyłem w to, co słyszę.
- Słucham? Możesz powtórzyć? Chyba się przesłyszałem. - Oznajmiłem, nerwowo.
- Tak, Niall nie przesłyszałeś się. Umieram.
- Ale jak to? - Zapytałem, siadając na kanapie.
- Miesiąc temu dowiedziałam się, że białaczka powróciła. Lekarze byli zaskoczeni, że choroba wróciła. Kilka lat temu zapewniali mnie i moją rodzinę, że jestem w 100% zdrowa, a jednak przez 5 lat byłam chora. Nie było tego widać. W środku niszczył mi się organizm. Nie miałam żadnych objawów do teraz...
- O mój Boże, Jade!
- Nie płacz. Musimy się cieszyć życiem. I proszę Cię, nie mów tego Holly. Powiem jej po urodzinach.
- Masz dopiero 19 lat...
- Oh, daj spokój! Młodsi umierają! Wczoraj na moich oczach umarło 3-letnie dziecko. Nienawidzę szpitali. Teraz będę częściej tam bywać i będę widzieć jak umierają ludzie... aż pewnego dnia ja sama umrę. Dobra! Nie marnujmy czasu! Rusz swoją zgrabną pupcie i zmiataj się ubrać. Idziemy po prezent dla Holly.
- Masz zamiar teraz iść na zakupy? Masz na to ochotę? Teraz, jak mi o tym powiedziałaś?
- A czemu nie? Sorry, ale nie będę się nad sobą użalać. A teraz wstawaj i marsz do łazienki. Musimy kupić prezent, za nim pojedziemy do Dartmound.
- Dartmound? To tam jedziesz z Holly na wakacje?
- Dokładnie tam. - Podziwiam Jade. Mimo tego, że wie, że umiera, ani trochę nie traci poczucia humoru. Tak bardzo ją kocham...


                                                      ~~~~ Oczami Harry'ego ~~~~

- Nie, nie pojadę tam, Niall. Bawcie się dobrze. Zawsze Wam to wychodzi, prawda? Nie jestem do tego Wam potrzebny.
- Nie zrobisz tego dla swojej dziewczyny? - Zapytał Niall.
- Holly nie jest już moją dziewczyną. - Odpowiedziałem poważnym głosem.
- Nie wierzę! No kurde nie wierzę! Jak mogłeś z nią zerwać?
- Myślałem, że będziesz szczęśliwy z tego powodu...
- Byłbym, gdyby Holly nie cierpiała.
- Możesz ją teraz pocieszyć.
- Harry? Co się z Tobą stało? Nie poznaję Cię!
- Po prostu postanowiłem się zmienić.
- Zmienić? Ciekawe jak... na razie zachowujesz się ja dupek, więc nie chcę wiedzieć, co będzie dalej.
- Masz racje, Nie wtrącaj się. A teraz przepraszam, ale muszę iść. Jestem umówiony.
- To przyjedziesz do Dartmound, czy nie? - Odwróciłem się obojętnie w stronę chłopaka. Spojrzałem na niego, po czym odpowiedziałem. - Nie wiem. Może. Zależy, czy będę zajęty...
- Haha! No tak, mamy tyle pracy w tym miesiącu. - Oznajmiłem sarkastycznie. - Wiesz co? Zrobisz jak uważasz. Jeśli chcesz wyjść przed wszystkimi na totalnego dupka to nie przyjeżdżaj tam.- Powiedziałem, odchodząc.


3 dni później - urodziny Holly.



                                                   ~~~~ Oczami Holly ~~~~

   I pomyśleć, że kilka lat temu poznałam tutaj mojego Harry'ego. Dziwnie się czuję, wiedząc, że to właśnie tutaj zaiskrzyło miedzy nami, a teraz to uczucie wygasło. Marzyłam o tym, żeby kiedyś tutaj wrócić. Chciałam, żeby mi towarzyszył Harry. Cóż... muszę się nacieszyć Jade. To będzie babski wypad. Muszę odpocząć od chłopaków. Chcę się wreszcie wyszaleć. Zawsze byłam spokojną, cichą dziewczyną. Mam dosyć tego! To dlatego Harry ze mną zerwał! Nie postawiłam się mu. Nie walczyłam o nas. Stara Holly już nie wróci. Czas na zmianę.

- To co robimy? - Zapytała Jade, wyciągając ostatnie rzeczy z walizki.
- Chodźmy na plażę. - Zaproponowałam.
- Ok. Tam jest jakiś bar, prawda?
- No tak, a co? - Zapytałam podejrzliwie.
- Nie nic. Po prostu mam ochotę na jakiś zimny napój. Wpadniemy tam na chwilę, ok?
- No spoko.


[...]

   Szłyśmy po plaży. W ręku trzymałam japonki. Zachwycałam się delikatnym piaskiem pod stopami. Lekki wiatr powiewał znad morza. Słońce pomału zachodziło. Z każdą minutą mijały moje urodziny. Całe szczęście, że wyjechałyśmy. Nie lubię organizować imprez. Trzeba wtedy o wszystkim pamiętać. I do tego ten moment, kiedy ludzie śpiewają "sto lat". Czuję się wtedy skrępowana i lekko zawstydzona. Po chwili znalazłyśmy się przed wejściem do baru. Wcale to miejsce się nie zmieniło. - Pomyślałam, wchodząc do środka.
- Nikogo tu nie ma? Dziwne... o ile dobrze pamiętam, to zawsze były tutaj tłumy. - Oznajmiłam, rozglądając się dookoła.
- Jezu, jak tu ciemno! - Krzyknęła wkurzona Jade. - W ogóle jest tu jakiś barman?!
- Wiesz co? Chodźmy stąd. Widziałam jakiś sklep obok naszego hotelu. Możesz tam sobie kupić napój.
- Zaczekaj.
- Dlaczego? - Zapytałam zdziwiona.
- Zabijesz mnie... - Zaczęła dziewczyna.
- Co? Haha. Niby to czemu?
- No bo... - Nagle usłyszałam za mną: "Happy B-day Holly!". Odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą Harry'ego, Liam'a, Zayn'a, Louis'a i Niall'a. Jade odsunęła się ode mnie, bo przeczuwała, że ją walnę. Wysłałam jej mordercze spojrzenie, po czym lekko się
uśmiechnęłam. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Zauważyłam, jak Niall idzie w moją stronę. Coś czuję, że on współpracował z Jade. Mogłam się tego spodziewać. Oni zawsze robili mi takie niespodzianki.
- Um.. wszystkiego najlepszego, Holly. - Powiedział spokojnym głosem chłopak.
- Dziękuję. Jade Ci nie powiedziała, że chcę, znaczy chciałam spędzić te wakacje w towarzystwie tylko dziewczyn?
- Powiedziała, ale jak widać i tak nie zmieniłem zdania.
- Tak. Cały Niall Horan. Jak się uprze to nic go nie powstrzyma. A czy musiałeś zapraszać tego o to pana? - Pokazałam dyskretnie na Harry'ego. - Mi on do szczęścia nie jest potrzebny.
- Wypadało zaprosić Twojego chłopaka, prawda? - Oznajmił pewnym głosem Niall.
- Byłego chłopaka, blondasku. Byłego. - Powtórzyłam. - Ooo lubię ten kawałek! (włącz jeśli chcesz) Chodź! Zatańczmy!- Złapałam chłopaka za dłoń, ciągnąc go na parkiet.
- Zaczekaj. Ściągnę bluzkę. Strasznie duszno tutaj jest.- Powiedział, ściągając t-shirt. Zaczęliśmy tańczyć. Nagle ujrzałam Harry'ego, przystawiającego się do jakiejś laski.  Próbowałam się na niego nie patrzeć, ale nie potrafiłam. Podrywał ją! W sumie to nie powinno mnie to obchodzić, skoro nie jesteśmy razem. Harry robił z siebie idiotę, żeby zaimponować tej głupiej lasce. Robił tą szczenięcą minę i uśmiechał się jak głupi to sera. Nie jestem zazdrosna. Po prostu ta laska mi się nie podoba. Gruba i stara. Ugh.. czemu nadal się na nich patrzę?! Jezu?! Czy oni się całują? Uszczypałam niechcący Niall'a. To było przez przypadek. Po prostu złość zawładnęła moim ciałem.
- Ałłłć! A to za co? - Zapytał Niall, łapiąc się w zranione miejsce.
- Przepraszam. Mam za długie paznokcie. Chcesz coś do picia?
- Pewnie. Będę czekała przy stoliku. - Odpowiedział, przyglądając się mi uważnie.
- Ok. Zaraz wracam. - Uśmiechnęłam się sztucznie, po czym, podeszłam do baru. Usiadłam na krześle. Cały czas obserwowałam Harry'ego z tą laską. Nie. Nie przewidziało mi się. ONI SIĘ CAŁOWALI! Przygryzałam z nerwów wargę. Miałam ochotę rozwalić całe to pomieszczenie.
- Coś podać? - Zapytał barman.
- Yyy... tak. Daj mi coś mocnego.
- To Twój były? - Zapytał facet, lejąc mi jakiś napój do szklanki.
- Czy Ty czytasz mi w myślach? - Zapytałam. - Tak, to mój były chłopak. - Odpowiedziałam niechętnie.
- Przed chwilą jak tańczyłaś z tym bez koszulki, było całkiem podobnie. Twój były chłopak, nie mógł patrzeć jak tańczysz z innym.
- Nie. Na pewno nie jest o mnie zazdrosny. Po za tym ten chłopak bez koszulki to jego przyjaciel. Chyba, że... wiem! Przybliż się do mnie.
- Co? - Zapytał zaskoczony chłopak.
- No dalej! Pocałuj mnie.
- Haha! Zwariowałaś?! Jestem w pracy! Nie mogę flirtować z klientami.
- No błagam! Tylko jeden głupi pocałunek. Zapłacę Ci!
- Nie możesz pocałować jego przyjaciela? Uwierz mi, bardziej będzie zazdrosny.
- Nie! Chcę Ciebie.
- Ahh... haha. - Chłopak wybuchnął śmiechem.
- Sorry. Miałam coś innego na myśli. Haha. Jestem głupia. - Myślałam, że spalę się ze wstydu. Zaczęła się tłumaczyć. Chłopak pewnie pomyślał, że jetem nienormalna.
- Nie jesteś głupia. Jesteś słodka. - Powiedział, nachylając się do pocałunku. Zaskoczył mnie. Nie tak miało być. Ja miałam dać znać, kiedy ma mnie pocałować. Już było za późno, żeby móc się oderwać od pocałunku.
- Umm... jesteś w tym dobry. - Powiedziałam, otwierając oczy.
- Ty też jesteś całkiem niezła.
- Haha. Dziękuję za to, ale to ja miałam Ci powiedzieć, kiedy masz to zrobić.
- Najlepsze pocałunki są niespodziewane. Wtedy są najbardziej prawdziwe.
- Muszę Ci powiedzieć, że zgadzam się z Tobą. - Uśmiechnęłam się, unikając kontaktu wzrokowego z chłopakiem.
- Więc powiedz co tutaj robisz? - Zapytał, podając mi drinka.
- Aktualnie jestem na wakacjach. W planach miałam odpocząć od chłopaków, ale moja przyjaciółka, postanowiła wyprawić mi przyjęcie urodzinowe i tak właśnie znalazłam się tutaj.
- Masz urodziny?
- Tak, ale.. - Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, gdy nagle barman wstał i powiedział coś do DJ'a. Przeskoczył stolik i stanął przede mną, pytając:
- Mogę prosić do tańca?
- Czemu nie. Ostrzegam, że nie mam do tego talentu.
- Zaryzykuję. Haha.



                                               ~~~~ Oczami Harry'ego ~~~~



      Najpierw Niall, teraz ten barman? Czy ona robi to specjalnie? Zemściła się za ten pocałunek z tą dziewczyną. Widziałem, jak obserwowała nas, gdy ją pocałowałem. W duchu nie mogłem się przestać śmiać. Uwielbiam jej miny, kiedy jest wkurzona. Wstałem, zabrałem ze sobą pepsi i udałem się w kierunku Holly i tego typa.

- Witam. Jestem Harry Styles. Chłopak Holly.
- Chyba się pomyliłeś. O ile mi wiadomo to jesteś BYŁYM chłopakiem tej o to dziewczyny.
- To jest nasza prywatna sprawa. Pozwól, że wyjaśnimy to pomiędzy sobą. Bez światków, okay?
- Dobra, już dobra. - Oznajmił barman, odchodząc od mojej dziewczyny. - Holly wiedz, że Twoje twoje usta smakują jak maliny.
- Haha dziękuję. Fajnie, że Ci się podobało! Do zobaczenia! - Pomachała, ignorując mnie.
- Co to kurwa miało być? - Zapytałem, nie dowierzając.
- Ale o co Ci chodzi, Harry? Całowałam się z przystojnym barmanem. To chyba nie jest karalne, prawda?
- Holly! Ty nawet nie wiesz jak ten gościu ma na imię!
- I co z tego? A Ty mogłeś się całować z tą lafiryndą?
- Haha.
- Czemu się śmiejesz?
- Właśnie potwierdziłaś, że widziałaś, jak pocałowałem tamtą dziewczynę i dlatego postanowiłaś się zemścić! Haha...
- Wcale, że nie!
- Oh, daj spokój Holly. Myślisz, że Cię nie znam?
- Może Ty mnie znasz, ale co do tego, czy ja znam Ciebie, nadal nie jestem pewna...
- Nie możemy spróbować od nowa?
- Harry, czy to ja skończyłam nasz związek? - Harry spuścił głowę. - No, więc właśnie...
- Możemy chociaż porozmawiać?
- Chętnie, ale niczego nie obiecuję. - Udaliśmy o stolika. Usłyszałam głos Jade.
- Uwaga! Robię pamiątkowe zdjęcie! Proszę o uśmiech.








    Myślę, że to najgorszy rozdział, jaki w życiu napisałam... od 2 tygodni męczyłam się z nim. Przepraszam, że tak długo nie dodawałam. Przepraszam Was za ten rozdział. Kocham Was♥ @agata_971012 xx