poniedziałek, 29 lipca 2013

26. Nowa dziewczyna.

                                              ~~~~ Oczami Holly ~~~~

     Od kilku dni moje życie przypomina raj. Harry się zmienił. Jest jeszcze bardziej romantyczny. Nie przypuszczałam, że nasze rozstanie tak go odmieni. Co do Niall'a... rozmawiałam z nim przez telefon. Opowiedziałam mu o tym jak bardzo jestem szczęśliwa. Wiedziałam, że trochę musi go to boleć, ale jakby nie było to nadal będzie moim najlepszym przyjacielem i zawsze będę mu opowiadać o moich uczuciach i najważniejszych wydarzeniach w moim życiu.
- Już nie śpisz? - Zapytał, opierając na moim ramieniu twarz. Spojrzałam na chłopaka. Jak to jest możliwe, że on mnie tak strasznie pociąga? Nie mogę powstrzymać się od lekkiego pisku. A co najważniejsze... on jest mój. Tylko mój.
- Już od dawna nie śpię. Bawiłam się Twoimi włosami. Wiesz jak bardzo to lubię. - Odpowiedziałam szeroko się uśmiechając.
- Pamiętam o tym, ale również wiem, że...- Chłopak zmienił pozycję. Nachylał się nad moją twarzą. -... kochasz to. - Harry zaczął całować mnie za uchem, potem zjeżdżał po szyi. Delektowałam się tym. Byłam w niebie. Teraz wiecie, czemu uważam, że moje życie ostatnio przypomina raj.
- Ohh... wiesz jak mnie zadowolić samego rana. - Oznajmiłam, rozpływając się. Jego usta dotykające mojej szyi, sprawiały, że moje ciało drżało z podniecenia. Czułam jak robi mi się gorąco. Brakowało mi tego jego napadu czułości.
- Musisz iść teraz do tej kwiaciarni? Nie możesz zrobić tego później? Potrzebuję Cię teraz. Pobawmy się jeszcze trochę, a potem w nagrodę zrobię Ci śniadanie do łóżka. Co Ty na to? - Zapytał, uroczo się uśmiechając. On wie, że mam słabość do jego uśmiechu.
- Hmm... chętnie, ale... - Wymruczałam.
- Ale? - Zapytał, całując mnie po brzuchu. Nie mogłam się skoncentrować. Otwarłam szeroko usta, nie potrafiąc nic powiedzieć z podniecenia.
- Skarbie, wiem, że Ty zawsze masz ochotę na małe co nie co, ale teraz musisz się wstrzymać. Muszę iść zamówić wieniec na pogrzeb Meredith.
- A co jeśli Cię nie puszczę? Przytrzymam mocno w objęciach i nie pozwolę Ci odejść?
- Haha. Jesteś taki...
- Jaki? - On robi to specjalnie! Zadaje pytanie, bo wie, że nie skupiam się na odpowiedzi, lecz na nim. Spodziewa się, że pewnie palne jakąś głupotę.
- Jesteś boski, ale naprawdę muszę iść.
- O nie! Jeszcze chwilkę! - Chłopak złapał mnie w pasie i przesunął mnie na siebie, tak, że leżałam na nim.
- Mam pomysł. Zrobimy coś bardzo głupiego.
- Słucham? Co masz na myśli?! - Zapytałam zszokowana. Harry słynie z głupich pomysłów.
- Haha. Spokojnie. Na pewno nie to, o czym teraz pomyślałaś! Zabiorę Cię na wesołego miasteczka. Co Ty na to?
- Ahh.. ulżyło mi. Już się bałam, że...nie ważne. Wrócę z miasta i możemy tam pójść.
- Będę czekał.
- No ja myślę. - Odpowiedziałam, wstając z łóżka.


[...]

    Kocham Londyn. Mimo, że pochodzę z Irlandii, uważam to miasto za swój drugi dom.
Przechodząc uliczkami rozmyślałam o Mer. Teraz, kiedy już jej nie ma, mogę być spokojna o moją przyszłość związaną z Harry'm. Jest mi jej szkoda. Była młodą dziewczyną. Całe życie miała przed sobą. Dziwie się Harry'emu, że tak łatwo pogodził się z jej śmiercią. Rozumiem, że była naszym wrogiem, ale  czasem trzeba pokonać nienawiść. Wchodząc do kwiaciarni zobaczyłam Niall'a. Uśmiechnęłam się pod nosem i udałam się w stronę chłopaka.
- Hej. - Rzuciłam na przywitanie.
- Hej, Holly. Co Ty tutaj robisz? - Zapytał.
- Przyszłam po wieniec na pogrzeb Meredith. A Ty? - Zapytałam, przyglądając się Niall'owi.
- Przyszedłem z... - Zaczął, gdy nagle podeszła do nas jakaś dziewczyna.
- Ze mną. - Dokończyła, przytulając się do chłopaka. Otwarłam zdumiona usta. Poczułam jak coś w środku zaczyna mnie boleć.
- Ahh, tak. Niall, nie przedstawisz nas sobie? - Powiedziałam, udając, że wszystko jest ok.
- Holly poznaj moją nową dziewczynę, Veronicę. - Powiedział zmieszany Niall.
- Dziewczynę? Od jak dawna jesteście razem? - Zapytałam, patrząc prosto w oczy chłopaka.
- Od tygodnia. - Odpowiedziała Veronica, przyciągając go do siebie. Próbowałam nie pokazywać po sobie, że jestem zazdrosna, ale zazdrość była silniejsza ode mnie.
- To życzę Wam wszystkiego dobrego. - Powiedziałam sztucznie się uśmiechając. - Muszę iść. Zapomniałam odstawić czajnika z gazu. Do zobaczenia. - Powiedziałam, wybiegając ze sklepu.
Jak on mógł mi o tym nie powiedzieć? Jesteśmy przyjaciółmi! Najlepszymi! Ja mu wszystko opowiadam. Dzwonię codziennie, żeby zapytać się "Co tam u Ciebie?", a on nie mówi mi o tak ważnej rzeczy?! Nie wiem... może trochę przesadzam. Kocham go. Nie mogę znieść widoku jego z jakaś tanią laską. On nie zasługuje na kogoś takiego. Wkurzona postanowiłam wrócić do domu.


                                                ~~~~ Oczami Niall'a ~~~~

- I jak? Plan się udał? - Zapytał podekscytowany Louis.
- Nie wiem, czy dobrze zrobiliśmy. Czuję się teraz jak oszust. - Chłopcy postanowili sprawdzić, czy Holly nadal mnie kocha. Nie chciałem tego robić. Lou przekonał mnie, że może dzięki temu Holly zrozumie kogo tak naprawdę kocha. Boję się, że jak odkryje prawdę, to już nigdy się do mnie nie odezwie. Zawsze sobie ufaliśmy. Co sobie o mnie pomyśli, kiedy się o tym dowie? A co jeśli ona mnie już nie kocha jako chłopaka? Może jej związek z Harry'm jest tym jedynym?
- Oh, daj spokój, Niall! - Odpowiedział Zayn. - Nie chcesz popatrzeć jak dziewczyna o Ciebie walczy?
- Skąd ta pewność, że to zrobi? Nie macie pewności! A teraz pozwólcie, że pójdę do siebie.
- Ej, Niall! Pamiętaj! Wieczorem idziemy do wesołego miasteczka. Dzwoniłem do Veronici. Przyjedzie po Ciebie wieczorem. - Dodał Zayn. Veronica jest jego dobrą znajomą. Zapytał się jej, czy nie chciałaby poudawać mojej dziewczyny. Zgodziła się od razu. Studiuje aktorstwo, więc dla niej to pestka. Gorzej ze mną. Nie mogę udawać, że kogoś kocham.

[...]

Spacerowałem z Veronicą. Mieliśmy się wszyscy spotkać w parku. Nagle dziewczyna się zatrzymała.
- A teraz złap mnie za rękę. - Oznajmiła.
- Po co? - Zapytałem.
- Jeśli chcesz, żeby ludzie myśleli, że jesteśmy parą to musisz to zrobić. Wyobraź sobie zamiast mnie Holly.
- W porządku. -  Odparłem, łapiąc dziewczynę za nadgarstek.


                                               ~~~~ Oczami Harry'ego ~~~~

- Czemu jesteś taka spięta? Coś się stało? - Zapytałem zaniepokojony zachowaniem dziewczyny.
- Wydaje Ci się. Po prostu źle zniosłam widok umierającej Meredith. 
- Wszystko będzie dobrze. Za niedługo o tym zapomnisz. O patrz! Niall idzie! - Zobaczyłem przyjaciela, idącego z rękę z jakąś dziewczyną. Złapałem Holly za rękę i postanowiłem do nich podejść.
- Może chodź na karuzele. - Zaproponowała Holly.
- W porządku, tylko się przywitam z Niall'em.
- To idź się przywitać, a ja pójdę zająć kolejkę, ok?
- Ok.

                                     ~~~~ Oczami Louis'a ~~~~

- Gdzie zgubiłaś Harry'ego? - Zapytałem.
- Poszedł przywitać się z Niall'em. - Odpowiedziała obojętnie.
- A czemu nie poszłaś z nim? - Zapytałem podejrzliwie. Coś mi się wydaje, że plan zaczyna odnosić sukces.
- Nie poszłam, bo...
- Hmm?
- Bo muszę zająć kolejkę przy kasie.
- Kupiłem już bilety. Możemy iść się przywitać z Niall'em. - Ale jestem okrutny. Ona nie może znieść tego, że Niall ma dziewczynę, dlatego nie chce być w jego towarzystwie.
- No, ok. Chodźmy. - Powiedziała nie chętnie.
- Musisz być teraz szczęśliwa, skoro Mer nie żyje? - Zacząłem pierwszy rozmowę.
- Nie jestem z tego powodu jakoś bardzo szczęśliwa. Nie muszę się martwić o bezpieczeństwo i tyle.
- Harry musi się czuć okropnie, prawda? Rozmawiać z człowiekiem tuż przed jego śmiercią... Boże...
- Czekaj. Nie rozumiem.. przecież to ja widziałam się z Mer ostatnia.
- Naprawdę? A no tak! Harry wspominał, że po ich rozmowie poszła do Ciebie.
- Po ich rozmowie? Jak to? To oni się spotkali?!
- Harry poszedł do niej, żeby przemówić jej do tej pustej głowy, że przegięła z porwaniem Amandy. Chyba trochę był zdenerwowany...
- O mój Boże!
- Holly zaczekaj! - Zawołałem dziewczynę. Holly pobiegła do wyjścia. Mam nadzieję, że nie zrobi żadnej głupoty.


Heee! ;D


I jest kolejny rozdział! Z trudem go napisałam. U mnie w pokoju jest jak w saunie, więc było ciężko myśleć i wgl. Co do rozdziału... myślę, że nie jest taki zły. Sądzę, że Was zanudzam, więc zastanawiam się nas zakończeniem tego opowiadania... na razie tylko się zastanawiam...

Napiszcie co sądzicie o tym rozdziale. Przepraszam, że taki krótki.

;) LICZĘ NA SZCZERY KOMENTARZ! ☺Napiszcie swoje twitter'y, jeśli chcecie być informowani o nextach. Przepraszam za wszystkie błędy. KOCHAM WAS I DO NEXTA! ~~~~@agata_971012 xxx

środa, 24 lipca 2013

25. Początek nowego życia z...

                                                           ~~~ Oczami Holly ~~~~

- Wiedziałeś o tym? Harry powiedział po co masz tutaj przyjść? - Zapytałam spokojnym głosem Niall'a. Byłam ciekawa, czy Niall o tym wiedział. Jeśli pomógł Harry'emu w przeprosinach to znaczy, że nie jest zdecydowany, co do naszego związku.
- Wiedziałem o wszystkim. - Odpowiedział.
- Co? Niall, nie rozumiem. Wczoraj mało się nie przespaliśmy, a Ty pomogłeś Harry'emu w organizowaniu przyjęcia?! To jest chore!
- Nie mogłem mu odmówić. Po za tym ustaliliśmy, że jeśli postanowimy być ze sobą, to nie będziemy ujawniać naszego związku. Chociaż przez jakiś czas. A jeślibym mu odmówił, mógłby snuć jakieś domysły... a tego chyba nie chcemy, tak?
- Racja. Niall, muszę Ci o czymś powiedzieć... - Zaczęłam niepewnie. Muszę wreszcie podjąć decyzję. Nie mogę tak dłużej żyć. Kocham ich obojga, ale życie polega  na tym, żeby znaleźć sobie drugą polówkę, z która się zestarzejemy i będziemy aż do śmierci. Nie można serca rozdzielać pomiędzy dwojga ludźmi.
- Brzmisz poważnie. O co chodzi? - Zapytał podejrzliwie.
- Chodzi o to, że muszę zmienić swoje życie. Nie chcę Was ranić. To cholernie boli, Niall.
- Mam rozumieć, że już nigdy nie wrócimy do siebie, tak?
- Nie wiem. Czemu to musi być takie trudne? Czemu nie mogę być zdecydowaną osobą?
- Dziękuję za szczerość. Myślę, że musisz zajrzeć w głąb swego serca. Tam na pewno znajdziesz odpowiedź na pytanie z kim będziesz szczęśliwsza.
- Czemu mam wrażenie, że to Cię w ogóle nie rusza? Dlaczego jesteś taki spokojny?
- Teraz jestem opanowany, bo wiem, że jeśli podejmiesz decyzję, to wtedy nie tylko stracę miłość mojego życia, ale i też przyjaciela. Chcę się cieszyć tą chwilą. Nie chcę tego zmieniać.
- Niall, powiedz mi co ja mam zrobić? - Nigdy nie czułam się aż tak źle. Nie mam pojęcia jak mam rozwiązać ten problem. Życie powinno być łatwiejsze.
- Gdybym wiedział, co będzie dla Ciebie najlepsze bez wahania powiedziałbym Ci o tym. Niezależnie od tego jaką decyzję podejmiesz, pamiętaj o tym, co Ci wczoraj powiedziałem. Zawsze będziesz mogła na mnie liczyć. Chyba najlepiej będzie jak już sobie pójdę. - W milczeniu obserwowałam chłopaka odchodzącego ode mnie. Nagle poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu...


                                               ~~~~ Oczami Meredith ~~~~

   Wujek Ben przekonał mnie, że porywanie dziecka nie było najlepszym rozwiązaniem. Obiecałam mu, że nigdy więcej nie zbliżę się do Holly. Obietnica to tylko głupie słowo. Muszę z nią zamienić kilka słów. Po tej rozmowie już na zawsze zniknę z jej życia.
-  Dzień dobry, słoneczko! - Zawołałam, dotykając dziewczynę od tyłu.
- Meredith?! Co ty tutaj robisz? Śledzisz mnie? - Holly odskoczyła jak oparzona.
- Ja? Skądże! Po prostu przypadkiem Cię spotkałam. - Oznajmiłam niewinnie.
- Jakoś Ci nie wierzę. Czego chcesz?
- Chcę zawrzeć rozejm.
- Słucham? Żartujesz, prawda?
- Nie żartuję. Mam plany na przyszłość. Pomyślałam, że jeśli chcę zamknąć pewien rozdział w moim życiu, to muszę zacząć od przeprosin.
- Mam dziwne przeczucie, że coś knujesz...
- Oh. daj spokój, Holly! Powinnaś się cieszyć, że zostawiam Ci Harry'ego. Wreszcie będziecie mogli się spokojnie migdalić.
- Do czego zmierzasz, Mer? Gdybyś chciała mnie tylko przeprosić, to na pewno nie trwałoby to tak długo.
- Jesteś bystra. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się tego...
- Czego? - Przerwała mi.
- Tego, że Harry mnie odrzuci. Masz szczęście. Próbowałam go uwieść, ale on ciągle powtarzał: " Nigdy nie zastąpisz mi Holly!" Szczerze? Wymiotować mi się chciało. Zdecydowanie za słodko.
- Naprawdę tak powiedział?
- Dam Ci radę. Pilnuj lepiej tego chłopka. Był załamany i nawet nie myślał o zdradzie. A uwierz mi! Nie jeden załamany koleś potrzebuję laski na jedną noc.
- Czemu jesteś dla mnie miła? Leczysz się? Bierzesz jakieś leki?
- Haha. Powiedzmy, że nawróciłam się na dobrą stronę. Muszę lecieć. Radzę Ci lepiej go pilnować. Może byłam troszkę niemiła, ale przynajmniej miałam odwagę się do tego przyznać.
                                        
                                                          ~~~~ Oczami Holly  ~~~~~

   Zaskoczona patrzyłam na Meredith. Nie mogę uwierzyć w to co słyszę. Czy to możliwe, że wreszcie będę mogła normalnie żyć? Dzięki tej dziewczynie zrozumiałam, jak bardzo kocham Harry'ego. Poczucie niebezpieczeństwa, sprawiało, że bałam się z nim być. Teraz, kiedy Mer postanawia nas opuścić, jest szansa, że wrócę do niego. Odwróciłam się, żeby jej podziękować. Nagle ujrzałam Mer wybiegającą na ulicę. Na przeciwko niej jechało rozpędzone auto. Serce miałam w gardle. Nie widziałam, co robić.
- Mer, uważaj! - Krzyknęłam, biegnąć za nią. Było za późno. Auto z niewyobrażalną siłą wjechało w dziewczynę. Ciało zostało rzucone na drugi koniec jezdni. Stałam w bezruchu. Ludzie zebrali się wokół wypadku. W oddali było słychać dźwięk syreny.



                                     ~~~~ Oczami Patrick'a ~~~


   Spoglądałem na siostrę. Wyglądała na przygnębioną. Boję się do niej podejść. Pewnie nadal jest na mnie wściekła. Pojawiam się i znikam... taki już jestem. Obawiam się tego, że znowu zacznie wypytywać się o matkę Amandy. Wolałbym zostawić to dla siebie.
- Nie skradaj się tak. Widzę Cię. - Oznajmiła ponuro.
- Jesteś na mnie zła? - Zapytałem, siadając obok Holly.
- Teraz nie jestem na nikogo zła. Chyba, że na samą siebie...
- Coś się stało? - Zapytałem zaniepokojony.
- Zdałam sobie sprawę, że jestem egoistką.
- Egoistką? Ty?! Haha. Oszalałaś!
- Patrick, co można powiedzieć o dziewczynie, która nie może wybrać jednego chłopaka z dwojga? 
- To nie jest w całości Twoja wina. Sądzę, że jeden z nich powinien się sam usunąć. Tak by zrobił prawdziwi dżentelmen.
- Czy Ty słyszysz, co mówisz? A jakbyś to Ty, był zakochany i ktoś inny chciałby odbić Ci Twoją dziewczynę? Jak byś się czuł? Oddałbyś ją tak po prostu?
- Holly, ja... przepraszam.
- Nie to ja przepraszam. Dzisiaj widziałam jak uchodzi życie z mojego największego wroga. To był chyba najgorszy widok w moim życiu.
- Najgorszy? Chyba powinnaś się cieszyć.
- Nie chciałbyś tego zobaczyć. Naprawdę! Bardzo dokładnie przemyślałam, co powinnam zrobić. I chyba podjęłam decyzję z kim chcę zacząć nowe życie.
- Z kim? - Spojrzałem badawczym wzrokiem.
- Meredith przed śmiercią dała mi do zrozumienia, żebym wróciła do Harry'ego i chyba tak zrobię...
- A co z Niall'em?
- Niall to mądry człowiek. Na pewno uszanuje moją decyzję. Jestem tego pewna. Skoro tak szczerze sobie rozmawiamy... czy możesz wreszcie wyjaśnić mi skąd znasz matkę Amandy? - Wiedziałem, że zacznie ten temat. Obiecałem Anne, że nikomu o tym nie powiem, ale siostrze chyba mogę powierzyć sekret?
- Anne poznałem w barze. Była kelnerką. Co wieczór przychodziłem tam i tak się poznaliśmy. Na początku nie wiedziałem, że ma dziecko. Dopiero po kilku randkach o nim mi powiedziała. Ojciec Amandy wysiaduje wyrok za pobicie policjanta. Z Anne zaprzyjaźniłem się do takiego stopnia, że sam zaproponowałem opiekę nad dzieckiem. Tutaj w Europie będzie bezpieczna.
- To miło z Twojej strony, że chcesz pomóc, ale czy to na pewno jest dobry pomysł? Dziecko potrzebuje matki.
- Najważniejsze, że jest całe i zdrowe. - Odpowiedziałem, zostawiając siostrę samą.

                                                     ~~~~ Oczami Harry'ego ~~~~

- Czemu chciałaś się natychmiast spotkać? - Zapytałem, zerkając na dziewczynę. Zdziwił mnie jej nagły telefon.
- Podjęłam decyzję. Chcę jeszcze raz spróbować. Chcę być z Tobą, Harry. Długo na tym myślałam i doszłam do wniosku, że to będzie najlepsze rozwiązanie. - Ulżyło mi. Odetchnąłem z ulgą. Przybliżyłem się do dziewczyny i mocno ją do siebie przytuliłem.
- Sama podjęłaś tą decyzję, czy ktoś Ci w tym pomógł? - Zapytałem, unosząc o góry brew.
- Wiesz już o Mer? - Zapytała, odsuwając się ode mnie.
- Tak. Takie wieści szybko się rozchodzą. Dlatego, że Mer zginęła, postanowiłaś dać nam drugą szansę?
- Może to głupio za brzmi, ale ona specjalnie przyszła, żeby mnie przeprosić. Myślę, że ona wszystko zaplanowała. Tą rozmowę, przeprosiny i śmierć.
- Myślisz, że nie chciała żyć? Ona? - Zapytałem zaskoczony.
- Coś musiało ją do tego skłonić. Nie mam pojęcia co...
- Najważniejsze, że mamy siebie. Teraz musimy myśleć tylko i wyłącznie o nas. Kocham Cię, Holly. Obiecuję, że nigdy więcej nie sprawię, że będziesz przeze mnie płakać.
- Obiecujesz?
- Obiecuję. Teraz już nic nie stanie nam na przeszkodzie ku szczęściu.
- Nigdy nie przestałam Cię kochać, Harry. - Wyszeptała, łapiąc mnie za dłoń.
- Wiesz, co teraz sobie przypomniałem? - Zadałem pytanie.
- Co? - Zapytała lekko się uśmiechając.
- Pamiętasz, co powiedziałem Ci na plaży w Dartmound?
- Oczywiście, że pamiętam! Że zawsze będziesz o mnie walczył. Udowodniłeś to i za to właśnie Cię kocham.


Heeej! ;D

Na początku WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Directioners! ♥ ILYSM! ♥

 

I jest next! Myślę, że mi nie wyszedł... pisałam go wczoraj w nocy. Mam nadzieję, że nie zabijecie mnie? Napiszcie, co o nim sądzicie.

I jak? Zszokowani nagłą śmiercią Mer? xd Jak myślicie, co ją skłoniło do śmierci? Holly wybrała Harry'ego. Kto jest cieszy? Czy Horry przetrwa? Będą szczęśliwi? Przekonacie się, czytając kolejne rozdziały! ;) LICZĘ NA SZCZERY KOMENTARZ! ☺Napiszcie swoje twitter'y, jeśli chcecie być informowani o nextach. Przepraszam za wszystkie błędy. KOCHAM WAS I DO NEXTA! ~~~~@agata_971012 xxx

 

środa, 17 lipca 2013

24. "Dla mnie zawsze będziesz najważniejsza."


                                           ~~~~ Oczami Holly ~~~~

- Pani chyba żartuje? - Odezwał się zdziwiony policjant. - Chyba
za dużo naoglądała się pani filmów kryminalnych. To niedorzeczne. Próbuję mnie pani przekonać, że niejaka Meredith Brooks uprowadziła synka kobiety, której Pani nie zna?
- Dokładnie tak. Dostałam bardzo dziwny telefon. Osoba, która była po drugiej stronie słuchawki, gubiła się w swoich kłamstwach. Myślę, że to nie była matka Amandy tylko właśnie ta Meredith. - Nienawidzę policji. Policjanci są strasznie irytujący. Zadają tyle niepotrzebnych pytań. Chcą po prostu ogłupić człowieka.
- W porządku. To proszę pójść do mojego kolegi. Tam stanowisko obok. - Pokazał ręką. - Musi pani jeszcze raz wszystko od początku opowiedzieć.
- Słucham? To był żart, prawda? To pan tego nie zapisywał?! - Siedzę tutaj na posterunku od 3 godzin. Od 2 godzin opowiadam temu facetowi o tej całej sytuacji, a on mi nagle mówi, że nic nie zapisał?!
- Jestem całkiem poważnym człowiekiem, pani Duncan. A pani chyba nie jest jakoś wybitnie rozumną osobą.
- Ah, Przepraszam, czy pan mnie teraz obraził? - Zapytałam zaskoczona zachowaniem funkcjonariusza.
- Wystarczy, że pani spojrzy na tabliczkę na moim biurku, a przekona się pani, że miałem racje. - Powiedział, wstając z miejsca. Po chwili zostałam sama. Wkurzył mnie. Z ciekawości spojrzałam na jego biurko. Leżała na nim tabliczka z napisem: "Sierżant O'Hare. - Wydział zabójstw." Podniosłam do góry głowę i z wściekłości walnęłam pięścią o mebel. I to niby to ja jestem mało rozumna? Normalny człowiek od razu wysłałby mnie do innego stanowiska. Zdenerwowana wyszłam z  posterunku. W samochodzie czekał na mnie Niall.
- I jak było? Pojadą do mieszkania Mer? - Zapytał lekko zaspany Niall.
- Wyobraź sobie, że pewien policjant zaczął mnie przesłuchiwać, słuchał mnie przez 2 godziny. Powiedziałam mu wszystko. A potem okazało się, że nic nie zapisał i na dodatek nazwał mnie "Niewybitnie rozumną osobą." Dasz wiarę?!
- A czemu nic nie zapisywał?
- Bo był z wydziału zabójstw, a nie porwań.
- To czemu w ogóle do niego poszłaś?
- Weszłam się tylko zapytać, gdzie mogę się zgłosić, aby zeznać coś w sprawie porwania, a on powiedział, że mogę u niego. No i zostałam...
- Co chcesz teraz zrobić? Myślę, że powinnaś tam wrócić i opowiedzieć komuś normalnemu wszystko od początku.
- Nie wiem czy dam radę. Jestem za bardzo zdenerwowana. Dzwoniłeś do chłopaków? Pojechali do siebie?
- Tak, już dawno. - Odpowiedział.
- Ok. To pojedźmy do mnie. Jutro tutaj wrócę.
- W porządku. No to jedźmy.


                                                ~~~~ Oczami Meredith ~~~~

- Była tam? I co chciała? - Zapytałam się wujka Ben'a.
- Mieliśmy szczęście, że przyszła najpierw do mnie. Zapytała się, gdzie może zeznać i wtedy kazałem jej zostać. Meredith, w coś Ty się wpakowała? Porwałaś małe dziecko?
- Wujku, wszystko będzie ok.
- Dziecko drogie, nic nie będzie ok! Chcesz zniszczyć sobie życie? Po co Ci to?!
- Muszę ich ukarać.
- Posłuchaj mnie Mer. Zrobimy tak. Przyjedziesz teraz do mnie z tym dzieckiem, porozmawiamy, rozwiążemy Twój problem, a ja się już tym wszystkim zajmę.
- Przepraszam, ale muszę się tym zając sama. Chyba już nie wytrzymam. To dziecko doprowadza mnie do białej gorączki. Ryczy i krzyczy: "Patrick! Gdzie jesteś?!". Chyba zaraz ją zabiję..
- Skarbie nie rób głupstw! Jeśli zabijesz tą małą to nie wyjdzie Ci to na dobre.
- Właśnie, że wyjdzie. Będę mieć satysfakcję z tego, że ta suka zacznie użalać się nas sobą i będzie się obwiniać za śmierć tego bachora.
- Nic jej nie rób! Zaraz będę u Ciebie.
- Nie! Masz tutaj nie przyjeżdżać, rozumiesz?!
- Spokojnie, Mer. Będę sam.
- Jeśli zauważę chociaż jeszcze jednego policjanta, to uwierz mi, że zobaczysz zakrwawioną małą laleczkę.- Wujek chyba naprawdę przejął się tym dzieckiem. Niech lepiej przyjedzie sam, bo wtedy daruję kilka godzin życia temu dzieciakowi. A jeśli zachce się mu bawić w "bohatera" i wezwie posiłki... to wtedy zobaczy moje mieszkanie, nie w białych ścianach, lecz w bordowych. Już dawno planowałam remont mieszkania. A podobno krew najdłużej się utrzymuje.


                                             ~~~~ Oczami Niall'a ~~~~

- Będę się już zbierał. Jutro lecę do rodziny. Dawno jej nie widziałem.
- Ah, rozumiem. Też tęsknie za domem.
- Szkoda, że tak wyszło z Amandą, Jest mi przykro. Miejmy nadzieję, że znajdą ją.
- Jestem pewna, że Meredith ją porwała. Pojechałabym do niej, ale wolę jej nie denerwować. Nie chcę, żeby małej się coś stało. Jutro policja się nią zajmie.
- W porządku. To do zobaczenia... - Powiedziałem, udając się w stronę drzwi.
- Niall? Może chcesz zostać? - Zapytała szybko.
- W sumie to nie jest jeszcze późno. - Przybliżyłem się.
- Mam pomysł! Pójdę poszukać naszego ulubionego wina. Co Ty na to?
- Świetnie. Czekam.
- Ok. - Odpowiedziała i poszła do kuchni.

[...]

- Haha! Albo pamiętasz jak uciekliśmy z domów? Schowaliśmy się w domku n
a drzewie. - Powiedziała roześmiana Holly. Kocham jej uśmiech. Kiedy widzę, że się uśmiecha, moje serce bije mocniej, a ciepło, które je otula sprawia, że uczucie, którym ją darzę wzrasta jeszcze bardziej.
- Wtedy się pierwszy raz pocałowaliśmy. - Oznajmiłem. Dziewczyna natychmiast spojrzała mi się prosto w oczy. Uśmiech swoją drogą. Jej oczy są dwiema dziurkami, które prowadzą do jej duszy. Żeby poznać jaka dokładnie jest, potrzebny do tego jest klucz. Klucz, który każdy posiada, ale nie zawsze potrafi go użyć - serce.
- Tak. Domek cały przemakał od deszczu. Byliśmy wtuleni w siebie, a woda spływała ciurkiem po naszych ciałach. To się nazywa romantyczny pocałunek. Heh.
- Nasze pocałunki zawsze były romantyczne. - Oznajmiłem całkiem poważnie.
- A czy mogą nadal takie być? - Zapytała. Przybliżyłem się do niej. Ująłem jej twarz w dłoniach.
- Gdyby milion kobiet obdarzyło mnie takim uśmiechem - Zacząłem. - żaden z nich nie odniósłby takiego skutku. - Lekko się zawstydziła. Przejechałem palcem po jej różowych ustach. Nie mogę uwierzyć, że tyle musieliśmy przejść, żeby znowu coś do siebie poczuć.
- Powiedz mi, jak wpływam na Ciebie? - Zapytała szeroko się uśmiechając.
- Rozjaśniasz mroczne zakamarki. Dajesz mi szczęście. Dla mnie zawsze będziesz najważniejsza. Obiecaj, że zawsze będziesz o tym pamiętać, bez względu na to, co może się stać. - Opuszkami palców zaczęła pieścić moją twarz, szukając wrażliwych miejsc. Wszystko, czego pragnęła, było w jej oczach. Obejmując moją twarz dłońmi, przesunęła moje usta do swoich. Poczułem jej oddech zanim nasze usta się zatknęły. Rozchyliłem wargi, pozwalając na intymność, której oboje pragnęliśmy.
- Kocham Cię, Niall.
- A ja Ciebie, Holly. - Nie odrywając od siebie ust, przesuwaliśmy się w stronę kanapy. Kiedy dotarliśmy na miejsce, poczułem oblewające gorąco i drżenie mięśni. Palcami błądziła po mich farbowanych włosach. Wziąłem ją w ramiona. Holly zacisnęła wargi. Miłość i pożądanie owładnęło naszymi ciałami. - Czy na pewno tego chcesz? Czy jesteś pewna, że zmierzamy w dobrym kierunku?- Zapytałem spokojnym głosem, drażniąc jej skórę opuszkami palców.
- Tak. - Powiedziała ledwie dosłyszalnie. Pocałowała mnie. Nasze wargi rozchyliły się i zawarły w namiętnym pocałunku. - Tęskniłam za Tobą, Za tym.
- Holly... - Zacząłem niepewnie. - Jeśli to zrobimy, to już nie będzie powrotu.
- Czego się boisz, Niall? To nie jest nasz pierwszy raz.
- Ja po prostu...
- Ok. Chyba się nie rozumiemy. Ludzie się zmieniają. Wtedy byliśmy dzieciakami.Wiem, o co Ci chodzi, Niall.
- Nie zrozum mnie źle, Holly. Kocham Cię. Chcę tego, ale nie teraz. To jest za wcześnie. Nie chcę, żeby Harry pomyślał sobie, że przespaliśmy się od razu po Waszym zerwaniu. Poczekajmy z tym. Jeśli Ty dasz radę zaczekać, to ja też. Uwierz mi, tak będzie lepiej dla nas wszystkich.
- To co? Będziemy się teraz ukrywać? Czy jest sens?
- Może nie do końca ukrywać, bo to byłoby głupie. Po prostu zaczekajmy jakiś czas. Nie możemy zrobić tego Harry'emu.
- Zgoda, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim? - Zapytałem ciekawy.
- Że razem odwiedzimy nasze rodziny! Co Ty na to?
- Yyy.. no nie wiem. Jak chcesz. Chciałem jutro polecieć, ale mogę odwołać lot. Chyba dzwoni Ci telefon.
- Tak? Ok, zaczekaj. - Powiedział i odeszła.

[...]

- Kto dzwonił? - Zapytałem.
- Policja. - Odpowiedziała nerwowo.
- Coś się stało?
- Znaleźli Amandę. Była na dworcu. Czy to nie dziwne? Przecież przeszukiwali wcześniej wszystkie dworce kolejowe i nigdzie tam jej nie było.
- Może osoba, która ją porwała przestraszyła się i podrzuciła ją tam.
- Myślisz, że Mer dowiedziała się od kogoś, że mam zamiar pojechać do niej z policją? Kto by mógł to zrobić? Przecież tylko nasza paczka wie o tym.
- Nie mam pojęcia. Najważniejsze, że mała jest cała i zdrowa. Kiedy ją przywiozą?
- Nie przywiozą jej do mnie.
- Czemu?
- Nie jestem jej opiekunem prawnym, a Patrick'a nadal nie ma.
- Może też powinnaś zgłosić jego zaginięcie?
- Nie wiem. Mam już wszystkiego dosyć. Najchętniej poleciałabym na bezludną wyspę i spędziła na niej kilka najbliższych tygodni.
- A co ze mnę? Zabrałabyś mnie?
- Hmm.. Ciebie zawsze. - Wymieniliśmy się uśmiechami. Poczułem się senny. Zaproponowałem, żebyśmy się położyli spać. Holly  kiwnęła głową i zasnęliśmy na kanapie w tuleni do siebie.


                                              ~~~~ Oczami Harry'ego ~~~~

- Myślisz, że to wypali, Lou? - Zapytałem niepewnie chłopaka. Jego pomysł jest szalony. Co ja gadam! Jego pomysły zawsze są szalone.
- Słuchaj bierz się za pisanie, a ja idę załatwić sale.
- Ale zaczekaj! Zwolnij! Nie wiem, czy tego chcę! - Kocham Holly. Przez te ostatnie parę dni uświadomiłem sobie, że nie mogę jej stracić. Jestem dupkiem. Wiem o tym, ale wiem też, że jeśli pozwolę jej teraz odejść, to już nigdy nie będę się mógł obudzić się przy niej.
- Jeśli tego nie zrobisz to będziesz miał ze mną do czynienia! - Powiedział poważnym głosem.
- Co masz na myśli? - Zapytałem
- Holly jest fajną dziewczyną. Wcześniej, niż Ty miałem na nią oko. Chyba nie chcesz, żeby Twój przyjaciel umawiał się z dziewczyną, którą kochasz?
- Nie zrobiłbyś mi tego. A już na pewno nie Holly.
- Nie był bym tego taki pewny. Radzę Ci to zrobić. - Louis specjalnie tak mówi, żeby wzbudzić we mnie strach. Szczerze? Nie wyobrażam sobie Louis'a z Holly. On ma rację. Nie przeżyłbym tego.
- Idę załatwić salę. Zadzwonię potem.

                                                 ~~~~ Oczami Holly ~~~~
* Następnego dnia - wieczór*

- Louis, czy możesz wreszcie mi powiedzieć, dokąd idziemy? - Zapytałam. Nie wiem, co on knuje, ale pewnie ma to jakiś związek z Harry'm. Na pewno!
- Jesteśmy na miejscu. - Odpowiedział, się śmiejąc.
- Możesz mi ściągnąć opaskę z oczu?
- Oczywiście. Zaczekaj. Gotowe.
- Co my tutaj robimy? - Louis zaprowadził mnie do jakiejś dziwnej restauracji. Było ciemno. Nikogo tutaj nie było oprócz nas. Bałam się trochę.
- My nic... ale oni tak! - Spojrzałam zdziwiona na chłopaka. Po chwili światło się zapaliło. Z jednej strony ujrzałam Patrick'a z Amandą, a z drugiej pozostałych członków 1D. Nigdzie nie było Harry'ego. Stałam osłupiała. Po co ta niespodzianka? Nagle światła reflektorów zostały skierowane na scenę, gdzie stał... HARRY! Louis odszedł ode mnie mówiąc na odchodne: " Wybacz mu.". Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Nagle usłyszałam pierwsze dźwięku nut. włącz, jeśli chcesz Serce waliło mi jak szalone. Spojrzałam raz na Harry'ego i raz na Niall'a. Harry śpiewał i patrzył mi się prosto w oczy. Niall czekał na to jak się zachowam. Bałam się ruszyć z miejsca. Stałam i czułam jak serce pomału łamie się na milion małych kryształków. Harry przybliżył się do mnie. Złapał mnie za dłoń i przyłożył ją swojej klatki piersiowej. Słone łzy spływały mi po policzkach. Nie pamiętałam jak się oddycha. Chciałam uniknąć z nim kontaktu wzrokowego. Po chili wyszeptał mi ucho: "Please, don't let me go". Wszyscy patrzyli się na nas. Nie wiedziałam, co robić.
- Chodź za mną. Porozmawiajmy. - Dodał, łapiąc mnie za rękę. Nic nie odpowiedziałam, tylko udałam się z nim za kulisy. - Holly, długo myślałem o nas, o tym co zaszło między nami. Nie mogę Cię stracić, rozumiesz? Nie przeżyję tego. Błagam, wybacz mi. - Nagle nastała głucha cisza. Czułam, że coś przetrzymuje mnie przed udzieleniem odpowiedzi.
- Harry.. i co ja mam Ci powiedzieć?
- Przyjmij przeprosiny.
- Doceniam to, że się starasz. Wzruszyłam się tą piosenką, ale..
- Ale co? Masz już kogoś? Odpowiedz mi.
- Myślę, że lepiej będzie, jeśli zostaniemy tylko przyjaciółmi.
- Ahh... Czyli masz kogoś, tak? Niall'a? Louis'a?
- Przestań, dobrze?
- Przepraszam. Po prostu nie mogę się pogodzić z myślą, że tak szybko zapomniałaś o tym co nas łączy i ile razem przeszliśmy! Błagam. Zastanów się jeszcze. Przemyśl wszystko jeszcze raz. Holly byłem smarkaczem, kiedy Cię poznałem. Teraz moje uczucia są jeszcze bardziej silniejsze. Ten szczeniak, który uratował Ci życie nadal tutaj jest i Cię kocha.
- Harry, ja... Muszę się zastanowić. Kiedy podejmę decyzję to zadzwonię do Ciebie.
- Nie chcę na Ciebie naciskać.. Chcę wiedzieć na czym stoję.
- Daj mi trochę czasu. Obiecuję, że się odezwę.



Heeej! ;D


Wow! Nie wierzę, że to już 24 rozdział :') Mam nadzieję, że Wam się spodoba! Co do Mer... Na pewno tak szybko nie opuści tego opowiadania. Z kim będzie Holly na pewno dowiecie się w następnym rozdziale! Więcej informacji o Amandzie i Anne również będzie!

LICZĘ NA SZCZERY KOMENTARZ! ☺

Napiszcie swoje twitter'y, jeśli chcecie być informowani o nextach. Jeszcze raz przepraszam za wszystkie błędy. KOCHAM WAS I DO NEXTA! ~~~~@agata_971012 xxx

środa, 10 lipca 2013

23. Chwila nieuwagi.

                                                 ~~~~ Oczami Holly ~~~~

   Zaspana weszłam do kuchni. Tam czekał na mnie niecodzienny widok. - Boże! Sieroto! Jak Ty karmisz to dziecko! Spójrz jak ono wygląda! - Amanda miała całą buzie w czekoladowej kaszce. Rączki kleiły się jej do stolika. Płakała. Patrick wpychał jej na siłę do buzi łyżeczkę. Zrobiło mi się żal tego dziecka. Podeszłam bliżej, odsunęłam chłopaka i postanowiłam sama zająć się dziewczynką.
- Przecież jest zadowolona. O co Ci chodzi?! - Spojrzałam wzrokiem mordercy.
- Nie wytrzymam z Tobą. Przynieś mi chusteczki nawilżane z łazienki.Trzeba ją trochę umyć. Jejciu... co ten dureń Ci robił? Zły człowiek.
- Ok. ok... już idę. - Odpowiedział. Po chwili usłyszałam, jak ktoś wychodzi z mieszkania. Zostawiłam na chwilę małą i udałam się, żeby zerknąć, kto tam tak hałasuje.
- O, Holly. Ty już nie śpisz? - Zapytał Austin.
- Nie. Przed chwilą wstałam. Wybierasz się gdzieś? - Zapytałam, przyglądając się chłopakowi.
- Muszę iść się przewietrzyć. Poza tym... sorry Holly, ale nie mogę przebywać w jednym pomieszczeniu z dzieckiem. Przepraszam.
- Nie masz za co przepraszać. Rozumiem Cię. Jeśli chcesz to mogę zadzwonić do mojej mamy. Ona na pewno przyjmie ich do siebie.
- No co Ty. Dziecko jest ważniejsze od starego gościa. Poradzę sobie. Jeśli mi nie przejdzie to po prostu znajdę sobie coś innego.
- Jest mi naprawdę przykro. Musiałam przyjąć brata...
- Holly, nic się nie stało. Przestań troszczyć się o wszystkich dookoła. Zajmij się wreszcie sobą. Na mnie już czas. Zobaczymy się potem.
- Pa. - Odpowiedziałam i zamknęłam za chłopakiem drzwi. Już odchodziłam, gdy nagle ktoś zaczął pukać. Myślałam, że to Austin. Gdy otwarłam drzwi ujrzałam Louis'a z Zayn'em. Nie spodziewałam się ich.
- Witaj, Holly. - Rzucił na przywitanie Lou.
- Hej! - Przytuliłam przyjaciela. - Śmiało, wchodźcie.
- Ładne masz mieszkanie. - Oznajmił Zayn. Uśmiechnęłam się pod nosem. Nie znam dobrze Zayn'a. Wnioskuję, że musi być bardzo miłym człowiekiem. I do tego oczywiście przystojnym.
- Czy ja słyszę płacz dziecka? - Zapytał zdziwiony Louis. Nagle przypomniałam sobie, że zostawiłam małą samą.
- Właśnie dziecko! - Powiedziałam do siebie i pobiegłam do kuchni. Małej na szczęście nic nie było. Zastanawiam się gdzie jest mój brat-pajac.
- Patrick! Gdzie jesteś do cholery! - Krzyknęłam na całe mieszkanie. - Ugh! Zabiję go kiedyś! Chodź maleńka. Zapoznam Cię z wujkiem Louis'em i z wujkiem Zayn'em.
- Spokojnie, bo Ci żyłka pęknie. - Powiedział żartobliwie Zayn.
- Jaka słodziutka! Kogo jest ten skarbek? - Zapytał Lou, rozbawiając Amandę. Po chwili Zayn przyłączył się do tej zabawy. Mała nie mogła złapać oddechu, tak bardzo się  jej podobało.
- To jest... - Zaczęłam niepewnie. - To jest dziecko mojego brata. - Odpowiedziałam.
- A czy mógłby tatuś wziąć małą? - Powiedział, kierując słowa do małej. - Wujek Louis przyszedł porozmawiać z ciocią Holly.
- To ja mogę się nią zająć. - Powiedział pewny siebie Zayn.
- Naprawdę? - Zapytał zdziwiona.
- A czemu nie? Jestem dorosły, więc bez problemu uda mi się pobawić z dzieckiem.
- Ok. - Zgodziłam się. - To chodź Lou do salonu. - Zawołałam chłopaka. Usiedliśmy na kanapie. Byłam ciekawa, co go do mnie sprowadza. 
- To co chcesz mi powiedzieć? - Zapytałam z uśmiechem na twarzy. Bardzo go lubię. Nie mogę uwierzyć, że znam go dłużej od Harry'ego.
- Musisz na siebie uważać. Meredith wróciła do miasta. - Oznajmił poważnym głosem.
- Co? Naprawdę? Kiedy? Skąd to wiesz? - Kiedy już całkowicie zapomniałam o tej małpie to ona znowu się pojawia. Miałam nadzieję, że wyjechała i już nigdy tutaj nie wróci. Myliłam się niestety.
- Słyszałem takie plotki, ale uważaj na siebie, dobrze? Nie chcę, żeby Ci się coś stało.
- Ok. Dzięki za wiadomość. Rzeczywiście muszę teraz uważać. Wiesz. Ona jest do wszystkiego zdolna.- Taka jest prawda. Co można sądzić o człowieku, który za wszelką cenę pragnie zdobyć chłopka? Dziwię się jej rodzinie. Jak oni mogą z nią żyć? Powinni ją dać do jakiego zakładu, a nie, żeby miała kontakt z ludźmi, których najchętniej chciałaby zabić.
- Rozmawiałem z Harry'm... - Ponownie zaczął. Na słowo "Harry" reaguję niczym jak pies na kota.
- Proszę nie mówmy o Harry'm. Dla mnie to zamknięty już rozdział.
- Boję się o niego. On chyba ukrywa, że jest załamany. A co jeśli Mer go znajdzie? Co jeśli wykorzysta to, że jest załamany?
- To pilnujcie go. Po tym, co on zrobił Niall'owi, chyba nigdy nie będę wstanie mu wybaczyć.
- W porządku. Nie będę się wtrącał w Wasze sprawy. Idziesz z nami do szpitala? Niall dostał wypis.
- Pewnie tylko, co z Amandą? - Współczuję jej, że trafiła na mojego brata. On w ogóle nie jest odpowiedzialny. Wyszedł sobie bez słowa, zostawiając kilku letnie dziecko. Nienormalny człowiek.
- Weź ją ze sobą. Przejdziemy się. Pewnie spodoba się jej spacer na świeżym powietrzu.


                                                      ~~~~ Oczami Meredith ~~~~

   Jak to pięknie jest wrócić do siebie do domu. Stęskniłam się za tymi ludźmi. Ciekawa jestem, co słychać u mojej kochanej pary. Ciekawe jak zareagują na mój powrót. Zdobyłam adres Harry'ego. Było to trudne, ale dla chcącego nic trudnego, tak? Idąc przez miasto zauważyłam Holly, idącą z przyjaciółmi Harry'ego. Wokół nich biegało jakieś dziecko. Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam ich śledzić.


                                                          ~~~~ Oczami Louis'a ~~~~

- Stary! Jak się czujesz?! - Zapytałem Niall'a. Chłopak wygląda na trochę przemęczonego. Nic dziwnego skoro stracił tyle krwi.
- Jest ok. Okropne tutaj jedzenie mają. Nie wytrzymałbym tutaj, ani jeszcze jednego dnia. Umarłbym z głodu. - Odpowiedział. Wszyscy zaczęli się śmiać. Niall o niczym innym nie myśli tylko o jedzeniu.
- Dziękuję Holly, że wtedy zawiozłaś mnie do szpitala. Nie wiem, co by ze mną się stało, gdyby nie Ty.
- Oh, Niall! To nic takiego! Każdy zrobiłby to, gdyby znalazł się w takiej sytuacji. - Odpowiedziała.
- Dobra koniec tych czułości! Chodźmy to uczcić. - Oznajmił Zayn.
- Ale jestem tutaj z dzieckiem. Zaraz. Gdzie jest Amanda? Widzieliście ją? - Holly wstała i zaczęła chodzić po sali. Wszyscy rozglądaliśmy się na wszystkie strony. Nigdzie jej nie było.
- Wiecie co? Pójdę sprawdzić na korytarz. Może tam gdzieś wyszła. - Powiedziała i wybiegła z sali.
- Fajna ta Holly. Zazdroszczę Ci Niall. Chodziłeś z taką laską. Może zarwiesz do niej. Jest wolna. Zerwała z Harry'm , a, że Ty masz u niej względy to może...
- Zayn, przestań. - Niall zawsze tak reaguje, kiedy gadamy o dziewczynach. Wtedy próbuję się nie śmiać, ale coś mu nie wychodzi.
- NIE MA JEJ! - Krzyknęła przerażona Holly. Wszyscy równocześnie spojrzeliśmy się na siebie. Postanowiliśmy jeszcze raz przeszukać teren.


                                                      ~~~~ Oczami Holly ~~~~~                                           


   Wróciliśmy do mojego mieszkania. Nie znaleźliśmy jej. Nikt jej nie widział. Dzwoniłam na  policję i do wszystkich szpitali w mieście. Funkcjonariusze przyjęli zgłoszenie. Już ją szukają. Natomiast w żadnym szpitalu nie ma małej blond dziewczynki. Nie potrzebnie brałam ją do tego cholernego szpitala. Gdybym została w domu nic by jej się nie stało. Chłopaki bardzo mi pomagają. Nie wiem co bym sama  zrobiła. Mój "kochany" braciszek jeszcze nie wrócił. Mówiłam na niego, że jest nieodpowiedzialny, a to ja sama zgubiłam "jego" dziecko. Jestem tak nieodpowiedzialna.
- Hej, Holly. Wszystko będzie dobrze. - Powiedział spokojnym głosem Niall.
- Nie sądzę. Mam dziwne przeczucie... Niall to malutka dziewczynka. Za oknem jest już ciemno i zimno. Boże! - Chodź. Przytul się. - Potrzebuję teraz wsparcia. Jestem taką osobą, że kiedy popełniam błędy, muszę wiedzieć, że ktoś jest przy mnie.
- Na pewno się znajdzie. Trzeba być dobrej myśli.
- Obyś miał rację. Jeśli coś się jej stanie to chyba...
- Nie kończ, proszę. Nie chcę tego słyszeć. A teraz wstawaj i chodź do reszty.
- Ok. Zaczekaj! Dzwoni telefon. Może to policja. - Odbiegłam od przyjaciela i szybko odebrałam telefon.

<rozmowa telefoniczna>
- Halo? - Zapytałam.
- Czy rozmawiam z Holly?
- Tak przy telefonie. O co chodzi?
- Jestem matką Amandy. Proszę przekazać Patrick'owi, że w tym miesiącu nie przeleję mu pieniędzy.
- JEST PANI MATKĄ AMANDY?! - Krzyknęłam do słuchawki. Jak den dupek mógł mnie okłamać?! Co on sobie myślał, że matka nie będzie się interesować dzieckiem? Jak tylko wróci do domu to pokażę mu, że mnie nie wolno okłamywać.
- Oczywiście. Co u mojego bąbla? - Przez chwilę nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Byłam w totalnym szoku.
- Umm.. wszystko z nią jest ok. Śpi już sobie słodko.
- A to dziwne. Ona zawsze zasypia trochę później... ale może to przez inne otoczenie. Tutaj we Francji..
- We Francji?! A nie w USA?! - Coraz bardziej się w tym wszystkim gubię. Jak on mógł mnie okłamać? Jak ja teraz wyglądam w oczach tej kobiety? Co ona o mnie teraz myśli?
- Przepraszam. Powinnam zadzwonić do pani brata. Do widzenia. - Kobieta od razu się rozłączyła. Złapałam się za głowę. Dzisiejszy dzień jest strasznie pokręcony. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.
- I co? Wiadomo coś o Amandzie? - Zapytał Niall.
- To nie była policja. To jej matka. - Odpowiedziałam, udając się do kuchni. Chłopak szedł za mną.
- Jej matka? Ahaa... czyli dziewczyna Twojego brata, tak? - Zapytał.
- Nie, Niall. Nie wiem kim jest ta kobieta. Mój braciszek postanowił pobawić się w niańkę. Przygarnął jakieś obce dziecko i chyba dostaje za to kasę.
- Omg! W co on się wpakował.
- Najlepsze jest to, że wmawiał mi, że matka Amandy nie żyje. A ja mu głupia uwierzyłam.
- A skąd masz pewność, że to była jej matka? Może to był ktoś, kto ją porwał.
- Nie, na pewno nie! Kto inny wiedziałby, jak się nazywam i jak ma na imię mój brat? To na pewno była ta Anne.
- A mówiła coś konkretnego na temat tej małej?
- W sumie to gubiła się w tym co mówi... skądś kojarzę jej głos, ale nie mogę sobie przypomnieć skąd.
- W porządku. Chodź do chłopaków. Opowiemy im o tej rozmowie.
- O mój Boże! - Krzyknęłam.
- Co się stało, Holly?
- Meredith! Meredith jest w mieście! A co jeśli nas śledziła? Tylko ona jest do tego zdolna. - Wtedy wszystko zaczęło być jasne. - Niall! Chodź! Jedziemy na komisariat.
- Ale zaczekaj! Wytłumacz mi, o co chodzi!
- Później. Nie ma czasu do stracenia! Musimy działać szybko.


Heeeej! ;D


Obiecałam kilku osobom, że dodam wczoraj rozdział... Przepraszam, że tak się nie stało. Za dnia byłam na dworze, a potem... UMARŁAM! Weszłam na Twitter'a i zobaczyłam to! *O* 



Przepraszam za ten rozdział. Nie wyszedł mi i do tego błędy. Nie wiem kiedy przyjedzie moja przyjaciółka -,- Cóż... mam nadzieję, że Wam się podoba! ☺ W następnym rozdziale będzie więcej o Mer i Harry'm. ;p Jak myślicie z kim będzie Holly? Liczę na szczery komentarz! Awww... dziękuję za 30 komentarzy pod ostatnim postem i 30k wyświetleń!

Napiszcie swoje twitter'y, jeśli chcecie być informowani o nextach. Jeszcze raz przepraszam za wszystkie błędy. KOCHAM WAS I DO NEXTA! ~~~~@agata_971012 xxx



sobota, 6 lipca 2013

22. Ukradłeś dziecko?!

                                                   ~~~~ Oczami Holly ~~~~

   Z Niall'em jest wszystko w porządku. Co prawda stracił dużo kwi, ale przez to rzadko się umiera. Jest pod kroplówką. Lekarze mówią, że nic mu nie będzie. Kamień z serca mi spadł. Widok Niall'a w kałuży krwi, sprawiał, że obawiałam się najgorszego. Teraz męczy mnie jedna rzecz. Lekarz prowadzący "chorobę" Niall'a pytał się mnie, kto go tak urządził. Nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć. Wszystko wydarzyło się tak szybko. Skłamałam. Powiedziałam mu, że pobili go jacyś nieznajomi ludzie. Zastanawiam się, czy dobrze postąpiłam chroniąc Harry'ego. Może przydałaby się mu porządna nauczka? Usiadłam przy stoliku. Umówiłam się tutaj w kawiarni z Austin'em.
- Witaj. - Powiedział radośnie Austin, siadając naprzeciwko mnie.
- Hej. Jak tam w mieszkaniu? Wszystko gra? - Zapytałam.
- Samanta się wyprowadziła. Uznała, że to będzie najlepsze rozwiązanie.
- Mogła chociaż do mnie zadzwonić. Dobra. Nie ważne. A co z Tobą?
- Holly, czy Ty w ogóle spałaś ostatnio? - Zapytał chłopak, zapierając się łokciami. Całkowicie zignorował moje pytanie.
- To, że mam wory pod oczami nie oznacza, że nie śpię. Jestem zmartwiona i tyle. - Czy to tak bardzo widać, że zamartwiam się moimi problemami? Teraz, gdy Niall jest w szpitalu, a z Harry'm zerwałam, to już kompletnie nie mam z kim szczerze porozmawiać. Boję się, że Niall zezna prawdę, i to ja będę mieć kłopoty, a nie Harry.
- A czym się tak zamartwiasz? - Zapytał spokojnym głosem.
- Wszystkim. Jak ja Ci zazdroszczę, wiesz? Jesteś wolny, zawsze wesoły i do tego wszystkiego jesteś szczęśliwy.
- Wcale nie jestem szczęśliwy. Nie mogę taki być.
- Czemu? - Zapytałam zaskoczona. Austin zawsze sprawiał wrażenie tajemniczego człowieka. Właściwie to nic o nim nie wiem.
- Człowiek, kiedy traci kogoś bliskiego, nigdy nie będzie w pełni szczęśliwy. - Odpowiedział ponurym głosem. Jeszcze bardziej wzbudził we mnie ciekawość.
- Czyli mam rozumieć, że straciłeś bliską osobę? Mogę wiedzieć kogo?
- Straciłem dwie osoby.  Kobietę życia i nasze dziecko. Możemy skończyć ten temat? Nie lubię, nie chcę do tego wracać. Dobrze? - Zaproponował, popijając łyk kawy.
- O mój Boże...dziecko? - Powiedziałam do siebie. - Ok. Rozumiem. - Zaniemówiłam. Czasem miałam wrażenie, że Austin zachowuje się jak idiota. Ciągle powtarzał mi, że trzeba się cieszyć życiem, że dzień bez śmiechu jest dniem straconym. Myślałam, że on po prostu taki jest. Teraz, kiedy dowiedziałam się, co go spotkało, wstydzę się za to. Podejrzliwie obserwowałam jego zachowanie. Chłopak wkurzył się zaczynając ten temat. Nie dziwię się mu. Wspomnienia zawsze zadają niewyobrażalny ból. A zwłaszcza te, które wyrządziły nam krzywdę. Po chwili, zadzwonił mój telefon. Sprawdziłam kto dzwoni. To był Patrick. Uśmiechnęłam się do siebie i odebrałam połączenie.

 <rozmowa telefoniczna>
- Witaj, braciszku! - Krzyknęłam radośnie. Stęskniłam się za nim.
- Cześć, Holly. Jesteś u siebie? - Zapytał. W jego głosie wyczuwałam coś niepokojącego. 
- Jestem na mieście. A gdzie jesteś? Halo? Słabo Cię słychać. - Po drugiej stronie słyszałam jakieś dziwne dźwięki. Jakby kota obdzierali ze skóry.
- Będziemy zaraz u Ciebie.
- Jak to "będziemy"? Przyprowadzasz kogoś ze sobą? - Zapytałam.
- Na pewno nas polubisz, prawda? O, tak!
- Patrick, czy Ty przez ten czas byłeś w jakimś zakładzie psychiatrycznym? Zachowujesz się, jakby Cię tam nie doleczyli. - Nie wiem, co mam sądzić o tej rozmowie. Boję się, co ten dureń tym razem wymyślił.
- Spokojnie. Tylko się nie denerwuj. Spotkamy się u Ciebie. Pa. - Spojrzałam ze zdziwioną miną na Austina. Chłopak również był zdziwiony.
- Wstawaj. Musimy się zbierać. Mój brat odwiedzi nas w mieszkaniu.
                               
                                                     ~~~~ Oczami Niall'a ~~~~

-  Panie Horan, czy pamięta pan, jak to się stało, że został pan pobity? - Od razu po przebudzeniu, zauważyłem dwóch policjantów, stojących przy drzwiach. Przeczuwałem, że będą się mnie wypytywać o to pobicie. - Halo! Czy pan mnie słyszy? - Powtórzył, starszy policjant.
- Proszę zachowywać się ciszej. Tutaj leżą chorzy ludzie. - Upomniała stróża prawa, młoda pielęgniarka.
- Dobrze, przepraszam. - Odparł zawstydzony facet. - To odpowie mi Pan na wcześniejsze pytanie?
- Bardzo bym chciał, ale niestety nie pamiętam. - Uznałem, że chronienie przyjaciela, jest ważniejsze niż jakieś głupie prawo. Za dużo nas łączy. Wolę być mądrzejszy i utrzymać naszą przyjaźń. Co do tego pobicia... był pod wpływem nerwów. Owszem jestem na niego trochę zły, ale nie mogę wpakować go od razu za to za kratki.
- Ma pan amnezje? Czemu lekarz tego u pana nie stwierdził? - Zapytał podejrzliwie.
- Nie mam amnezji. Chodziło mi o to, że nie znam sprawcy i dokładnie nie pamiętam przebiegu zdarzeń.
- A mi się wydaję, że pan coś stara się zataić. Zdaję sobie pan sprawę, że to jest karalne? Szpital zgłosił tą sprawę na policję, więc musimy się tym zająć. Radzę panu odświeżyć sobie pamięć, bo jeśli się dowiem, że coś pan kombinuje, to niech mi pan wierzy, nie będzie miło.
- Jestem szczery. - Powiedziałem poważnym głosem. W duchu miałem ochotę wybuchnąć śmiechem. Już taki jestem.
- W porządku. Więcej pytań nie mam. Do zobaczenia potem, panie Horan.


                                                          ~~~~ Oczami Harry'ego ~~~~

- Stary, za dużo już wypiłeś. Odpuść trochę. - Nalegał Louis.
- Nie narzekaj tylko pij! Zadzwoniłem po Ciebie, żeby się dobrze zabawić, ale póki co, to działasz mi tylko na nerwy.
- Wiesz o tym, że powinieneś o nią walczyć?
- Po co? Ona woli Niall'a. Nie widzisz tego? Za każdym razem, kiedy coś się złego dzieję to biegnie do tego swojego "przyjaciela". Cholera wie, czy teraz się nie migdalą.
- Przestań, tak o niej mówić. Na razie to Ty, ją zraniłeś, a nie ona Ciebie.
- Daj spokój, Lou. Już mnie ona w ogóle nie interesuje. Możesz sobie ją wziąć, jeśli chcesz.
- Teraz tylko tak mówisz, bo jesteś pijany. A jak co do czego to zabiłbyś człowieka, gdyby chciał Ci ją odbić.
- Nie! Między mną, a Holly to już koniec.
- Yhyymm... ciekawe. Zobaczymy rano. Aaa... mam dla Ciebie newsa. Podobno ta cała Meredith kręci w mieście. Miej oczy szeroko otwarte.
- Mer? Hmm. Akurat dobrze się składa! Jestem wolny, więc...
- Chyba nie mówisz poważnie? Ona chciała zabić Holly! - Wstałem i podszedłem do chłopaka.
- A może wybrałem złą dziewczynę? Może Mer byłaby lepsza? Hmm? - Poklepałem Lou po plecach i odszedłem.


                                                       ~~~~ Oczami Holly ~~~~

    Czekałam na nadejście brata. On zawsze się spóźnia. Stęskniłam się za nim. Od tamtej pory, kiedy zostawił mi liścik pożegnalny, bałam się, że już nigdy go nie zobaczę. Na szczęście zaraz będę mogła go wyściskać ze wszystkich sił. Ciekawa jestem z kim przyjdzie. Może z dziewczyną? Chętnie chciałabym ją poznać.

- Patrick! - Zawołałam, biegnąć do drzwi.
- Uważaj, bo się jeszcze wywalisz. - Oznajmił Austin.
- Ha, ha, ha. - Syknęłam, odwracając się do niego. Po krótkiej chwili znalazłam się przed drzwiami. Gdy je otwarłam ujrzałam tego samego, uśmiechniętego po uszy chłopaka. Już chciałam się w niego wtulić, gdy wtem z za jego pleców wyszła maleńka dziewczynka. Spojrzałam badawczym wzrokiem na Patrick'a. Chłopak tylko się uśmiechnął i powiedział:
- To znajdzie się u Ciebie trochę miejsca dla naszą dwójkę? - Nic nie odpowiedziałam, tylko otworzyłam szerzej drzwi.
- Amando, biegnij na kanapę, dobrze? - Powiedział dziewczynce. Ta pokiwała głową i szybko pobiegła we wskazane miejsce.
- Co Ty do cholery zrobiłeś?! Ukradłeś dziecko?! Komu?! - Krzyknęłam.
- To nie tak jak myślisz, Holly. To jest dziecko mojej przyjaciółki.
- To co? Ona ot tak dała Ci swoje dziecko? - Nie wiedziałam, co myśleć o tej sytuacji. Byłam w szoku.
- Anne nie żyje. - Powiedział, spoglądając na dziecko.
- Słucham?! Jak to nie żyje?! W ogóle kim była ta kobieta? Patrick, nie było Cię zaledwie kilka miesięcy. Skąd ją znasz? Jak ją poznałeś?
- To długa historia. - Odpowiedział.
- Słuchaj, jeśli mi nie powiesz kim była matka tego dziecka, to możesz się już wynosić. - Nie mam zamiaru mieszkać z Patrick'iem, jeśli nie dowiem się co robił przez ten czas w USA. A co jeśli rodzina matki, szuka tego dziecka? Przecież można uznać go za porywacza. Zastanawia mnie, jak on to zrobił, że tak łatwo przyleciał tutaj z dzieckiem.
- Możemy porozmawiać o tym potem? Obiecuję, że Ci wszystko wytłumaczę. Proszę. Jestem zmęczony podróżą. Muszę nakarmić, umyć i położyć małą spać. Holly, możesz mi ufać. Jestem teraz prawnym opiekunem Amandy. Nikt nie będzie mnie ścigał za porwanie. Teraz ona ma tylko mnie.
- A co z ojcem? Rodziną matki?
- Opowiem Ci wszystko jutro, dobrze?
- Ugh... kiedyś Cię zabiję. - Powiedziałam lekko podirytowana.
- Też Cię kocham, siostrzyczko. A powiedz mi... kim jest ten chłopak? Nie jesteś już z Harry'm?
- To Austin. Mój współlokator. Nie myśl sobie, że coś na łączy! Jesteśmy tylko przyjaciółmi. A Harry... on już nie jest częścią mojego życia.
- Zerwaliście?! Wow! Nigdy bym się tego nie spodziewał.
- Cóż... widocznie tak miało być. Może los ma dla mnie równie przystojnego chłopaka?
- Albo ma dla Ciebie inną ciekawą przyszłość... bycie siostrą zakonną. Haha.
- Już mnie wkurzasz! Idź lepiej zajmij się swoim dzieckiem. Boże, jak to dziwnie brzmi.


Heeeej! ;D


I jest 22 rozdział! Wydaję mi się, że nie jest taki zły, ale mógłby być lepszy. W kolejnym rozdziale dowiecie się kim była Anne i, czy Meredith znowu namiesza w życiu Holly, Harry'ego i Niall'a. 

Podoba Wam się nowy wygląd? Nagłówek zrobiła:kochana :) JEŚLI CZYTACIE TO BŁAGAM KOMENTUJCIE! CHCĘ WIEDZIEĆ, ILE OSÓB DOWIEDZIAŁO SIĘ, ŻE WRÓCIŁAM. 

Przepraszam za błędy. Moja przyjaciółka, która sprawdza mi błędy, jeszcze nie wróciła do domu -,-

Napiszcie swoje twitter'y, jeśli chcecie być informowani o nextach. Jeszcze raz przepraszam za wszystkie błędy. KOCHAM WAS I DO NEXTA! ~~~~@agata_971012 xxx

czwartek, 4 lipca 2013

21. Wypadek.

                                                      ~~~ Oczami Niall'a ~~~

- Holly? Co Cię do mnie sprowadza? - Zapytałem zaskoczony niezapowiedzianą wizytą dziewczyny. Ostatnio rzadko się widujemy. W końcu zrozumiałem, że nigdy do siebie nie wrócimy. - Holly? Wszystko w porządku? - Ponownie zadałem pytanie. Dziewczyna nic się nie odzywała. Była roztrzęsiona.
- Mogę wejść? Jesteś sam? - Zapytała, zerkając z zza drzwi.
- Pewnie, wchodź. - Odpowiedziałem, pokazując gestem, żeby weszła. Od razu skierowała się na kanapę. Skuliła się i schowała głowę między nogi. Usiadłem obok niej. Delikatnie przytuliłem ją do siebie. Brakowało mi tego.
- To zacznij opowiadać, co sprawiło, że moja królewna jest w takim stanie?- Zapytałem spokojnym głosem.
- Naprawdę chcesz tego słuchać, Niall? - Dałem jej do zrozumienia, że tak łatwo jej nie odpuszczę. - Przyłapałam Harry'ego na pocałunku z Samantą. - Nareszcie wydusiła to z siebie. Wyglądała, jakby wszystko widziała za mgłą. Zaskoczony wiadomością, oparłem się o kanapę. Nie wiedziałem jak to skomentować. Dziewczyna mocniej wtuliła się we mnie. Wiem, że teraz tego potrzebuje, dlatego nie protestowałem.
- I co teraz zrobisz? Rozmawiałaś z nim? - Zapytałem zaciekawiony.
-  A co mam niby zrobić? Może mam zignorować ten cały incydent? Nie rozmawiałam z nim. On nawet nie wie, że o tym wszystkim opowiedziała mi Sam. Wiem, że muszę z nim porozmawiać, ale czy w ogóle jest sens to robić?
- Oczywiście, że jest sens. Przecież nie możesz rozstać z nim bez słowa. Daj chłopakowi się wytłumaczyć. Holly, o miłość trzeba walczyć.
- A co tutaj jest do wyjaśnienia? Pocałował ją i koniec. A Ty Niall, lepiej zastanów się co wygadujesz. Według Ciebie trzeba walczyć o miłość, tak? - Przytaknąłem - To do cholery, czemu nie walczyłeś o nas związek?! Boże, jaka byłam głupia!
- Ciii... Nie płacz. Już dobrze. Chodź, przytul się do mnie. - Holly jest bardzo zrozpaczona. Po chwili leżeliśmy w objęciach. - Patrz. W każdym związku są takie momenty, kiedy trzeba być silnym. Nie można się wtedy poddać. Jeśli o mnie chodzi... - Zacząłem niepewnie - Ja się wtedy poddałem. Nie walczyłem o Ciebie i teraz tego cholernie żałuję. Proszę Cię, Holly. Bądź rozsądna. Nie załamuj się,  tylko porozmawiaj z Harry'm. Holly, musicie przezwyciężyć wszystkie trudności i po prostu iść dalej. Nie warto niszczyć tego wszystkiego co was łączy przez jeden, głupi pocałunek.
- A co jeśli mam tego wszystkiego dość? Niall, skąd mam mieć pewność, że następnym razem nie wskoczy jej do łóżka? A wiesz co w tym wszystkim jest najgorsze?
- Nie mam pojęcia. Oświeć mnie.
- To że miałeś racje. Ostrzegałeś mnie przed tym, że Harry jest kobieciarzem, ale Ci nie wierzyłam. Mam do Ciebie prośbę. Czy mogę zatrzymać się u Ciebie na jedną noc? Potem coś sobie znajdę.
- Holly, dobrze wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. Możesz zostać jak długo chcesz.
- Dziękuję.
- To co? Pójdę Ci czegoś poszukać na przebranie, a potem kolacja?
- Dziękuję, Niall. - Podziękowała ponownie
- Oj, tam. Już tak nie dziękuj. Nie masz za co. - Wymieniliśmy się małymi uśmiechami i zostawiłem ją samą.


                                                             ~~~ Oczami Holly ~~~


- Trzymaj! - Powiedział Niall, podając mi do rąk jego koszulkę. - Przepraszam, ale nie ma niczego innego.
- Spoko. Jest ok. To pójdę się przebrać.
- W porządku. Za ten czas przygotuję jedzenie. - Odpowiedział, udając się do kuchni.
- Tylko nie zjedz wszystkiego! Zrób tyle, żeby dla każdego starczyło, żarłoku! - Próbuję nie myśleć o Harry'm. Staram się, żeby nie było po mnie widać, że jestem załamana. Nie chcę, żeby Niall miał przeze mnie zły humor. Jest mi cholernie ciężko. Czuję nie wyobrażalny ból. Uśmiecham się sztucznie tylko dlatego, żeby nie panowała dołująca atmosfera.
- Haha. Spokojna głowa, Holly! - Krzyknął Niall. Po chwili postanowiłam pójść do łazienki, żeby się przebrać. Gdy weszłam do pomieszczenie, od razu poczułam ten zapach. Wszędzie rozpoznam zapach jego perfum. Człowiek może zapomnieć o wielu rzeczach, ale o określonym zapachu zdecydowanie nie.
[...]

- O, jak tu ładnie pachnie! - Oznajmiłam z zachwytem, wchodząc do kuchni. - Ciekawe, czy będzie równie smaczne jak pachnie. - Spojrzałam dyskretnie na Niall'a. Był w samych bokserkach. Czy on to robi specjalnie?
- Spróbuj! - Wystawił mi łyżkę przed nos.
- Umm... Pyszne!
- Ej! Nie zjedz wszystkiego! - Powiedział zabawnie chłopak.
- Sam dałeś mi spróbować, więc nie miej do mnie pretensji! - Wystawiłam język. Dziwie się, że chociaż na chwilę zapomniałam o Harry'm. Trzeba przyznać, że Niall jest duszą towarzystwa.
- Ugh...dobra! Wygrałaś! Proszę nakryj do stołu. Wydawało mi się, że ktoś puka do drzwi.
- Ok, idź sprawdź, a ja się tutaj wszystkim zajmę.


                                         ~~~ Oczami Harry'ego ~~~

   Postanowiłem pójść do Niall'a, żeby się mu wyżalić i po prostu pogadać o tym, jakim jestem dupkiem. Muszę komuś o tym opowiedzieć za nim porozmawiam z Holly. Nagle drzwi się otworzyły.

- Harry... - Powiedział zaskoczony, a raczej przestraszony Niall.
- Stary, nie poznajesz już swojego kumpla? - Zażartowałem. - Jesteś zajęty? Wpuścisz mnie do środka?
- Yyy... właściwie to... - Wymamrotał coś pod nosem, drapiąc się po głowie.
- Jeśli jesteś zajęty to po prostu mi to powiedz. Zrozumiem.
- W porządku. Wejdź, proszę. - Oznajmił niechętnie. Od razu, kiedy przekroczyłem próg mieszkania, poczułem zapach gotującego się jedzenia. Chyba Niall chcę coś ukryć.
- Widzę, że masz gościa. Czemu mi nie powiedziałeś? - Usłyszałem jakieś dźwięki dobiegające z kuchni. Nie chciałem mu przeszkadzać w randce.
- Harry, tylko się nie denerwuj... - Zaczął nie pewnie. Nagle zobaczyłem Holly. Nie zauważyła mnie. Paradowała w samej bieliźnie i w koszulce przyjaciela. Spojrzałem się raz na Nialla i raz na dziewczynę. Z wrażenie otwarłem szeroko usta. Nie wierząc w to, co widzę złapałem się za głowę. Byłem w szoku.
- Co Ty tutaj do cholery robisz?! - Zapytałem, zwracając się do Holly.
- Musiałam się wyprowadzić z mieszkania. - Odpowiedziała obojętnie.
- To musiałaś akurat do Niall'a przyjść? Jak się nie mylę to ja, jestem Twoim chłopakiem.
- Masz rację. To Ty jesteś, ale..
- Ale co? - Przerwałem, nerwowo pytając.
- Harry, czy Ty jesteś wobec mnie szczery?
- Oczywiście, że jestem. Skarbie, co Ci przyszło do głowy? - Przybliżyłem się do dziewczyny. - Holly, kocham Cię, Tylko Ciebie. - Złapałem ja w pasie. Skierowałem jej twarz w moją stronę. Wpatrywałem się w jej duże piwne oczy. Bolało mnie to, że ją muszę okłamywać. Łagodnie musnąłem jej usta. Kątem oka zauważyłem Niall'a, wychodzącego z salonu. Nagle Holly oderwała się ode mnie. Zaniepokoiło mnie to. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywała.
- Coś nie tak? Jesteś jakaś dziwna. Czy coś się stało? Austin coś Ci powiedział? - Zapytałem zaniepokojony.
- Czemu miałoby się coś stać? I czemu wciągasz w to Austin'a?
- No, bo wiesz... Mieszkasz z chłopakiem, którego w ogóle nie znasz. Czy on Ci coś zrobił?
- Czy on mi coś zrobił?! Harry? O czym Ty w ogóle myślisz? On mnie nawet palcem nie dotknął!
- A co z pozostałymi dziewięcioma? Zapytałem, żartując.
- Przestań! Nie mam ochoty na żarty! - Gwałtownie się ode mnie odsunęła. Coraz bardziej bałem się, że Austin się wygadał o tym pocałunku.
- Mogę się Ciebie o coś zapytać? - Zadała pytanie, zmieniając ton głosu.
- Pewnie. - Odpowiedziałem, przyglądając się dziewczynie. Do jej oczu zaczęły napływać łzy.
- Kto lepiej całuje... ja, czy Samanta? - Zaniemówiłem. Czułem, że tracę grunt pod nogami.
- Austin Ci o tym powiedział, tak? - Pomału traciłem panowanie nad sobą.
-Ty masz jeszcze śmiałość pytać kto mi o tym powiedział?! No, proszę Cię! JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ?! I to jeszcze z obcą dziewczyną! Odpowiedz mi teraz, albo kończymy z tym wszystkim.
- Słucham? Co?! Chcesz zemną zerwać, bo pocałowała mnie moja przyjaciółka z dzieciństwa?! Traktuję ją jak młodszą siostrę!
- Co? To ta zdzira jest Twoją przyjaciółką?! TY JĄ ZNASZ? O mój Boże!
- Holly! To nic dla mnie nie znaczyło! To ona mnie pocałowała. Nie chciałem tego.
- Błagam, skończ! Nie rozśmieszaj mnie! Pewnie Ci na niej bardzo zależy, dlatego to ukrywałeś przede mną.
- Skarbie to tylko przyjaciółka. Nic mnie z nią nie łączy.
- Nie mów do mnie "Skarbie"! Miałam Ci wybaczyć ten pieprzony pocałunek, ale teraz to już sama nie wiem. Nie odbierałeś moich telefonów. Kłamałeś, że masz wywiady, ale tak nie było! Ukrywałeś znajomość z Samantą! Wszedłeś do jej sypialni, pocałowałeś ją i teraz próbujesz mi wmówić, że jestem dla Ciebie ważna?! Daruj to sobie! Nie chcę Cie znać, Harry!
- Kocham Cie, Holly! Nie możesz mi tego zrobić! Nie możemy na to pozwolić! - Złapałem ja nadgarstek. Przyciągnąłem ją do siebie. Za wszelką cenne chciałem, żeby mi wybaczyła.
- Ty już sam sobie na to pozwoliłeś. Ciekawi mnie jedno. Jak długo ukrywałbyś to przede mną? Może, gdyby Austin nie zobaczyłby tego to przeleciałbyś ją? W moim mieszkaniu? ZA ŚCIANĄ OBOK?!
- W życiu nigdy bym Ci tego nie zrobił.
- Nigdy nie mów nigdy, Harry. A teraz proszę, wyjdź już stąd.
- Nie wierzę, że tak szybko się poddajesz! Czyżbyś rozmawiała z Niall'em? To on Cię na to wszystko namówił?!
- Jak możesz tak myśleć o swoim najlepszym przyjacielu?! - Krzyknęła Holly.
- Co Ty powiedziałeś? - Nagle do salony wbiegł rozwścieczony Niall.
- Nie udawaj, Niall, że się nie cieszysz. - Syknąłem mu prosto w twarz.
- Za dużo sobie pozwalasz, Harry.  - Niall pomału tracił cierpliwość. Był aż purpurowy na twarzy. Holly z przerażeniem obserwowała przebieg akcji.
- Pewnie już obmyślasz plan, jak poderwać Holly, co nie?
- Uważaj co mówisz, bo zaraz dostaniesz! - Pogroził Niall.
- Ja? No chyba nie! - Podbiegłem do chłopaka i z całej siły przyłożyłem mu pięścią w twarz. Kopnąłem go w podbrzusze, następnie popchnąłem na ziemię. Chłopak upadł, uderzając głową o kafelki.
- O Boże! - Krzyknęła głośno Holly. - Co Ty zrobiłeś! O mój Boże! Nienawidzę Cię! Wynoś się stąd!
- Dobrze. Zostawię Was samych. Miłej nocy Wam życzę. - Powiedziałem, wybiegając z mieszkania.


                                               ~~~~ Oczami Holly ~~~~

- Boże! Niall! Słyszysz mnie? - Chłopak nie reagował na mój głos. Miał krwotok z nosa. Całą koszulkę miał zakrwawioną. Nachylona nad nim próbowałam go obudzić. Po chwili otwarł oczy. - Jak się czujesz?! Dasz radę wstać? - Zapytałam przerażona.
- Bardzo boli mnie głowa... - Powiedział sennym głosem.
- Gdzie? Czoło?
- Nie, z tyłu. - Odpowiedział.
- Poczekaj, sprawdzę. - Ostrożnie odchyliłam jego głowę. Dotykając jej, zauważyłam ranę. Płynęło z niej bardzo dużo krwi. Zszokowana tym widokiem, wstałam i pobiegłam do komody, gdzie leżał telefon. Wykręciłam numer na pogotowie. Nikt nie odbierał. Przerażona obserwowałam Niall'a. Robił się senny, cierpiał. Łzy ciurkiem spływały po moim policzku. Nikt nie odbierał tego zasranego telefonu. Po chwili postanowiłam, że sama zawiozę chłopaka do szpitala.




   Heeej! ;D Pamiętacie mnie jeszcze? haha PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM I JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM! Przykro mi, że Was zawiodłam. Widzę, że z 260 czytelników zostało 206! Cóż... nie dziwię się. Mam nadzieję, że zaczniecie wpadać na tego bloga, bo POWRACAM! haha Podoba się Wam ten rozdział? Chyba go spieprzyłam...Wiem, wiem... jest strasznie dużo błędów! Obiecuję, że next będzie bezbłędny, bo sprawdzi go moja przyjaciółka. Napiszcie swoje twitter'y, jeśli chcecie być informowani o nextach. Jeszcze raz przepraszam za wszystkie błędy. KOCHAM WAS I DO NEXTA! ~~ @agata_971012 xxx