sobota, 24 sierpnia 2013

29. Powrót przyjaciela.

                                               ~~~~ Oczami Harry'ego ~~~~

   Rozmowa z Samantą bardzo mi pomogła. Czasem tak mam, że potrzebuję się komuś po prostu wygadać. Z resztą chyba tak jak każdy. Myślę, że nie jestem ideałem chłopaka. Samanta mi to uświadomiła. Muszę się zmienić. Rozmowa z przyjaciółką to nic złego, ale nie mogę dopuścić do tego, żeby pewnego dnia stracić kontrolę nad sobą i popełnić najgorsze głupstwo przez., które mógłbym stracić Holly. Nie mogę na to pozwolić. Po rozmowie z Samantą, wstąpiłem do pobliskiej kwiaciarni. Kupiłem różę na przeprosiny. Mam nadzieję, że Holly zrozumie i mi wybaczy. Nie raz kłóciliśmy się, a potem wszystko wracało do normy.
   Wszedłem do mieszkania. Drzwi były otwarte. To dziwne, bo Holly zawsze zamyka je za sobą. Wszedłem do środka, żeby sprawdzić, czy jest wszystko ok. Nawet nie rozebrałem się z ubrania wierzchniego. Po prostu zaniepokoiło mnie to, że drzwi były otwarte.
- Holly? Wróciłem. - Oznajmiłem donośnym głosem. Z łazienki wydobywał się dźwięk lejącej się wody. Pomyślałem, że Holly pewnie bierze prysznic. Stanąłem przed wejściem do łazienki. Nastawiłem ucho, po czym zapytałem:
- Holly jesteś tutaj w łazience? - Słychać było jak nadal woda spływa do kabiny. Jeszcze bardziej się zaniepokoiłem. Postanowiłem wejść i sprawdzić, czy z Holly jest wszystko w porządku. Otwarłem drzwi. Przestraszony, zacząłem szukać wzrokiem Holly. Wszedłem do środka i zamarłem. Przed sobą widziałem Holly, siedzącą w wannie z Niall'em. Otwarłem z wrażenia usta. Zabrakło mi słów. Patrzyli się na mnie z ze zdziwionymi minami. Poczułem jak serce gotuje mi się ze złości i smutku. Spojrzałem na Holly. Tak bardzo było mi głupio. Przed chwilą myślałem o tym, jakim jestem beznadziejnym chłopakiem, a teraz sam dowiaduję się, że moja dziewczyna wcale nie jest taka święta. Złapałem się za głowę. Czułem jak gniew rozprzestrzenia się po całym moim ciele. Miałem ochotę podejść do Niall'a i wycedzić mu w pysk. Mówiłem sobie w myślach "Nie, Harry! Postanowiłeś być lepszy. Musisz się tego trzymać. Nie bądź głupcem." Patrząc się nadal na dziewczynę bezradnie udałem się do drzwi. Już wychodząc, odwróciłem się i powiedziałem:
- Następnym razem zamykaj za sobą drzwi... - Trzasnąłem drzwiami i udałem się do sypialni, aby spakować swoje rzeczy.



                                              ~~~~ Oczami Stev'a ~~~~

     Zawsze myślałem, że przyjazd do Londynu będzie czymś nie zapomnianym. Nie myliłem się. Czy włamanie się do czyjegoś mieszkania można nazwać ekstremalnym wyczynem? Uważam, że na pewno wartym zapamiętania. Rodzina Meredith od zawsze miała kupę forsy. Laska żyła sobie jak księżniczka. Łóżko z baldachimem, ściany zrobione z poduszek, garderoba większa od mojego pokoju. Jeszcze bardziej jej nienawidzę. Rozpuszczona zdzira. Dla tatusia była "grzeczną" córeczką, a tak naprawdę cały czas chciała tylko zabijać. Nie można było jej na przykład powiedzieć, że nie chce się jej w towarzystwa, bo od razu planowałaby zemstę. Kiedy ją poznałem od razu wiedziałem, że wpakuje mnie w kłopoty. Gdzie taka pusta suka mogła schować pamiętnik? Na filmach "sweet sixteen" kładą pod poduszką, lub pod łóżkiem. Schyliłem się, aby sprawdzić. Ani pod poduszką, ani pod łóżkiem nie było tej rzeczy. Gdzie ona do cholery to ukryła? Usiadłem na bujanym fotelu, który znajdował się na przeciwko balkonu. Musiało to wyglądać komicznie. Facet w skórze, siedzący na babcinym bujanym fotelu. Przez chwilę zastanawiałem, gdzie może jeszcze być jej pamiętnik. Nagle usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi. " Kurwa, co jest?!" - Pomyślałem, zrywając się na równe nogi. Wczoraj wszystko zaplanowałem. Podsłuchałem rozmowę rodziców Mer. Matka miała o tej porze być u fryzjera, a ojciec w banku. Słyszałem, jak ktoś chodzi po korytarzu. Na palcach, niczym jak baletnica udałem się do okna. Otwarłem balkonowe drzwi, po czym szybko, ale ostrożnie wbiegłem na balkon. Taras był duży. Z każdej strony były małe szczebelki, z których można było spokojnie zejść na dół. Nie czekałem, ani chwili dłużej. Szybko uporałem się kilkunastoma szczeblami. Przy ostatnim skoczyłem na trawnik. Otrzepałem dłonie i postanowiłem uciec. Już chciałem biec, gdy nagle przede mną zatrzymał się samochód policyjny. Poddałem się. Nie opłacało się już uciekać.


                                                     ~~~~ Oczami Holly ~~~~

   Nie spałam całą noc. Harry zabrał ze sobą wszystkie swoje rzeczy. Mówiłam mu, że my się tylko wygłupialiśmy, ale on dalej ciągnął swoje. Obydwoje zachowaliśmy się dzieci. Nie powinnam wygłupiać z Niall'em w wannie, a Harry nie powinien obrażać się o to. Przecież nic złego nie zrobiliśmy. Mam dość tych naszych kłótni. Nie chcę tak żyć. Kocham Harry'ego, ale nieustanne kłótnie nie zbliżają nas do siebie. Wręcz odwrotnie! Po chwili usłyszałem głośne pukanie do drzwi. Niechętnie wstałam z nadzieją, że to Harry. Chłopak wczoraj zostawił klucze, więc może to być on. Harry często zmienia zdanie. Najpierw jest obrażony na cały świat, a potem sam przychodzi i przeprasza. Podeszłam do drzwi. Nabrałam powietrza do ust i otwarłam je. Ku mojemu zdziwieniu nie było tam Harry'ego. Przede mną stała Jade. Tak, moja najlepsza przyjaciółka, która doprowadziła do rozpadu mojego związku z Niall'em. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Byłam zaskoczona. Nie odzywałyśmy się do siebie przez jakieś 3 lata.
- Witaj, Holly. - Powiedziała ciepło Jade. - Pamiętasz mnie jeszcze? Czy możemy porozmawiać? Jeśli powiesz, że nie to zrozumiem to. - Uśmiech przyjaciółki, sprawił, że od razu zrobiło mi się lepiej na sercu.
Obdarowałam ją uśmiechem i przerwałam jej.
- Ciii... Chodź tu do mnie. - Wystawiłam ręce do uścisku.
- Tak bardzo mi Ciebie brakowało! - Powiedziałam, tuląc się do przyjaciółki.
- Myślałam, że zrzucisz mnie ze schodów. - Zażartowała.
- Haha. Już dawno Ci przebaczyłam. Proszę nie znikaj już nigdy więcej. Potrzebuję teraz wsparcia przyjaciółki.
- Nigdzie się nie wybieram. Może wejdziemy do środka? Wiesz, na klatce jest niezbyt przyjemnie.
- Tak, tak. Oczywiście! Zapraszam. - Odpowiedziałam, pokazując dłonią, aby weszła.
- Dziękuję.
- To co Cię do mnie sprowadza? - Zapytałam radośnie.
- Przybywam na ratunek.
- Komu?
- Tobie. Słyszałam, że coraz częściej kłócisz się ze swoim chłopakiem. Pomyślałam, że mogłybyśmy pojechać razem na krótkie wakacje? Tylko my dwie. Mam Ci tyle do opowiedzenia. Powiedz mi, co o tym myślisz?
- Rozmawiałaś z Niall'em, tak? - Zapytałam.
- Tak, ale co do wakacji to był mój pomysł. Po za tym i tak chciałam się z Tobą spotkać, tylko nie miałam odwagi spojrzeć Ci w oczy. Tak mi przykro, że przez moją głupotę straciłaś swoją pierwszą, prawdziwą miłość.
- Jest ok. Mam teraz kochającego chłopaka... znaczy do wczoraj miałam.
- Jak to do wczoraj? Zerwałaś z nim?
- Nie. To raczej on zerwał ze mną. Nic mi nawet nie odpowiedział. Po prostu wziął walizkę i wyszedł z mieszkania. Myślałam, że jak rozmawiałaś z Niall'em to on Ci wszystko opowiedział...
- Nie mam pojęcia co zaszło pomiędzy Waszą trójką, Mogę się tylko domyślać, że nie możesz wybrać pomiędzy Niall'em, a Twoim obecnym chłopakiem.
- Jak Ty dobrze mnie rozumiesz. - Jade zawsze mnie dobrze rozumiała. Oprócz Niall'a to właśnie ona była moją najlepszą przyjaciółką.
- No widzisz. Pamiętam jaka jesteś. To co? Masz ochotę zaszaleć? Znając Ciebie, pewnie przez te wszystkie lata stałaś się niezłą nudziarą.
- Ej no weź! Ranisz!
- Haha! Trzeba Cię zmienić! I ja się tym już zajmę.

[...]

- Słucham? - Odebrałam telefon.
- "Rozmowa z zakładu karnego. Proszę czekać na połączenie." - Zaskoczona, czekałam jak ktoś się odezwie. - Holly? Całe szczęście, że się do Ciebie dodzwoniłem.
- Ale kto mówi? - Zapytałam.
- To ja Steve. Musisz mi pomóc.
- Pomóc? W czym? Jesteś w więzieniu? Co tam robisz?
- Próbowałem znaleźć pamiętnik Mer, ale całkowicie zapomniałem sprawdzić, czy ma ochronę. Kiedy uciekałem złapał mnie jakiś dozorca z policją i wylądowałem tutaj. Proszę. Tylko Ty możesz mi pomóc.
- Ale powiedz mi jak.
- Musisz znaleźć pamiętnik Meredith. Błagam! Bez niego mogę tutaj siedzieć nawet kilka lat. Rodzice Mer już wnieśli oskarżenie. - Co ja mam mu odpowiedzieć? Może tak: " o dobrze się składa, bo akurat matka Mer dała mi go kilka dni temu."??? Czemu zawsze muszę wpaść w jakieś kłopoty? Dlaczego ja?
- Steve... nie mogę tego zrobić dla Ciebie. Ja nawet nie znam jej rodziny.
- Błagam Cię Holly! Odwdzięczę Ci się za to!
- Przepraszam, ale nie mogę. Muszę kończyć. Pa. - Teraz najważniejsze jest to, żeby Steve nie dowiedział się, że to ja mam pamiętnik. Boję się myśleć, co mógłby mi zrobić, gdyby się dowiedział, że go okłamałam. 


Heeeej! ;D

    I jest 29! Nie mogę się doczekać 30-tego! ;) Jak widzicie mamy 2 bohaterów więcej! Steve - barman z Dartmound i Jade - Przyjaciółka Holly z dzieciństwa. Jak myślicie? Czy Holly wyjedzie na wakacje z Jade? Czy Steve odkryje prawdę o Holly? O tym, że to właśnie ona ma pamiętnik Mer? Czy nareszcie Holly wybierze tego właściwego chłopaka? Co się wydarzy w następnym rozdziale? Czy pożegnamy pewnego bohatera? TEGO DOWIECIE SIĘ W NEXCIE! 

    Piszcie, co myślicie! Jakieś przeczucia? ŚMIAŁO KOMENTUJCIE! Liczę na szczere komentarze! 

  ☺Napiszcie swoje twitter'y, jeśli chcecie być informowani o nextach. Jeśli podoba Wam się to opowiadanie, to proszę polecajcie je! ;) Przepraszam za wszystkie błędy. KOCHAM WAS I DO NEXTA! ~~~~@agata_971012 xxx

czwartek, 15 sierpnia 2013

28. Pogrzeb.


                                                  ~~~~ Oczami Holly ~~~~

   Rozległ się ponury dźwięk dzwonów. Złapałam Harry'ego za dłoń. Wiem, że przyjście tutaj było dla niego wielkim wyczynem. Chłopak starał się nie pokazywać po sobie, jak bardzo jest przerażony. Szliśmy wolnym krokiem. Tłum ludzi szedł za trumną z Meredith. Gdyby parę lat temu ktoś mi powiedział, że za niedługo dziewczyna, która chciała mnie zabić, odbierze sobie życie, zapewne wyśmiałabym go. Meredith była jak lwica. Nigdy się nie poddawała, o wszystko walczyła. To smutne, że po kilku tabletkach odebrała sobie życie.
- Wszystko będzie dobrze. - Wyszeptałam w stronę chłopaka. Harry nic nie odpowiedział. Usłyszałam tylko lekkie wzdychnięcie. Założył okulary przeciw słoneczne, po czym przygryzł dolną wargę. Zawsze to robi, kiedy jest pod denerwowany.
Postanowiłam nic się nie odzywać tylko podtrzymywać go na duchu. Nagle poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Szybko się odwróciłam, żeby sprawdzić, kto jest jej właścicielem. Zamarłam. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Przede mną stał Steve. Tak, ten sam Steve z Dartmound. Barman, który był "niewolnikiem" Meredith. Spojrzałam na Harry'ego. Chłopak nadal szedł za tłumem. Postanowiłam zatrzymać się na chwilę, żeby porozmawiać ze Stevem
- Co Ty tutaj robisz? - Zapytałam, nie dowierzając. Szczerze? Boję się go. Nawet go dobrze nie znam.
- Miłe powitanie, Holly. Ciebie też miło wiedzieć. Pamiętasz mnie jeszcze? - Zapytał, znacząco się uśmiechając.
- Jak mogłabym zapomnieć o kimś, kto chciał mnie otruć? Pamiętasz? Wakacje '09? Dartmound?
- Pamiętam, ale nie zapominaj o tym, że do tego zmusiła mnie Mer. Teraz nie jestem jej do niczego potrzebny. Umarła, więc jestem wolny. Już nie będzie mnie straszyć. Mógłbym teraz pójść na policję i powiedzieć jaka z niej była podła suka, ale nie zrobię tego. Wiesz czemu? - Patrzyłam na chłopaka ze zdziwieniem w oczach. Mało o nim wiem, poznałam go na wakacjach, mam złe wspomnienia z nim związane. Na polecenie Mer chciał wsypać mi narkotyki do napoju. Nie wiem, czy powinnam nadal z nim rozmawiać.
- Czemu tego nie zrobisz? Przynajmniej jej rodzina się o tym dowie. Wreszcie się dowiedzą jaka ona była naprawdę. Więc czemu? - Zapytałam, bacznie się przyglądając Mulatowi.
- Potrzebuję dowodu. Nie mogę iść na policję i po prostu powiedzieć, że Meredith utopiła dziewczynę w basenie, bo ta chodziła z jej byłym chłopakiem. Oni w życiu nie uwierzyliby mi. Wiem, że Mer pisała pamiętnik. Tam wszystko opisywała. Każde morderstwo, każdą podłą rzecz, jaką wyrządziła człowiekowi. Muszę go mieć. Mam nadzieję, że jej rodzina go zatrzymała. Muszę go zdobyć. Chcę ją upokorzyć, tak jak ona upokarzała mnie przez tyle lat, spędzonych w jej "służbie". - Kiedy Steve zaczął mówić o pamiętniku, zdałam sobie sprawę, że to właśnie ja posiadam rzecz, którą za wszelką cenę będzie chciał zdobyć. Przeczytałam tylko niecałą połowę pamiętnika. Jeszcze nic nie było o żadnym morderstwie. On nie może się dowiedzieć, że ja go mam. Muszę to najpierw wszystko przeczytać... muszę poznać całą prawdę o Mer.
- Umm.. nie wiem, co powiedzieć. Meredith pisała pamiętnik? Naprawdę? Nie wiedziałam o tym... chętnie przeczytałabym go. Odezwij się, jeśli go znajdziesz. - Czuję się jak idiotka. Aktorstwo nie jest moją mocną stroną. - Muszę iść. uroczystość zaraz się zacznie. Do zobaczenia. - Oznajmiłam, sztucznie się uśmiechając. Odeszłam, udając się w stronę kościoła.


                                                  ~~~~ Oczami Harry'ego ~~~~

    Wychodziliśmy z kościoła. Ulżyło mi na myśl, że to już koniec. W czasie ceremonii miałem wielką ochotę wstać i wybiec z stamtąd. Już mieliśmy wejść do auta, gdy nagle ktoś zawołał Holly. Odruchowo się odwróciliśmy. Przed nami stała kobieta w średnim wieku. Wcześniej zauważyłem ją, siedzącą w pierwszej ławce. Płakała, pewnie była z rodziny Meredith.
- Witaj, Holly! Chciałam Ci podziękować za udział w ceremonii pogrzebowej Meredith. Byłyście przyjaciółkami, więc pewnie bardzo to przeżywasz, prawda? - Spojrzałem znaczącą miną na Holly. Holly przyjaciółką Mer?! WTF?! Czy ja o czymś nie wiem?
- Ah, nie ma za co. Wypadało przyjść pożegnać... przy-jaciółkę, prawda? - Widzę po niej, że co coś przede mną ukrywa. Chyba będziemy musieli poważnie porozmawiać.
- Tak, racja. A to jest.. - Zaczęła kobieta, pokazując rękoma na mnie.
- To jest mój chłopak... Marcel. - Powiedziała szybko, szeroko się uśmiechając.
- Marcel? - Powtórzyłem zaskoczony.
- No, co Ty Marcel... nie pamiętasz swojego imienia? - Spojrzałem na dziewczynę morderczym spojrzeniem. Totalnie nie wiedziałem o co jej chodzi.
- Przepraszam panią bardzo. Haa... Marcel nie lubi pogrzebów. Jeszcze raz proszę przyjąć moje kondolencję. Do widzenia! - Powiedziała na pożegnanie. Idąc obok dziewczyny, czekałem na wyjaśnienie.
- Co to kurwa było? - Zapytałem, łapiąc Holly za nadgarstek.
- Harry nie teraz, nie tutaj. Porozmawiamy w domu.
- Czemu nie teraz? Czemu nie tutaj, co? Wstydzisz się mnie? Dlatego skłamałaś co do mojego imienia? Może masz kogoś innego, co?
- Czy Ty siebie słyszysz? Nie będę z Tobą tutaj o tym rozmawiać. Za nim wejdziesz do mojego mieszkania to proszę doprowadź siebie do porządku. Nawet nie wiesz co ja dla Ciebie zrobiłam, idioto. Będziesz mi jeszcze dziękował. - Oznajmiła, odchodząc ode mnie.

[...]

- To co masz na swoją obronę, Holly? - Zapytałem, wchodząc do kuchni.
- Harry, daj spokój, nie jesteśmy w sądzie. - Odpowiedziała żartobliwie. Wcale nie było mi do śmiechu. Chyba każdy na moim miejscu zachowywałby się podobnie.
- Dziewczyno przedstawiłaś mnie obcej kobiecie jako Marcel! Czy ja nazywam się Marcel Styles? Nie! Więc czemu to zrobiłaś?!
- To była matka Mer...
- No co Ty nie powiesz! Skapnąłem się. - Przerwałem jej.
- Meredith powiedziała jej, że miała chłopaka Harry'ego, co nie było prawdą, więc nie chciałam, żeby jej matka snuła jakiejś podejrzenia co do Twojej osoby. Dlatego skłamałam.
- Czemu mi o tym nie powiedziałaś? Co by było, gdybym sam się przedstawił? Zastanowiłaś się?
- Przepraszam bardzo, czy nie powinieneś mi teraz podziękować?
- Ciekawe za co? Za upokorzenie, Holly? - Odpowiedziałem, ściągając nerwowo koszulkę. Byłem rozpalony z nerwów.
- Haha! Następnym razem sama Cię wepchnę za kratki! I uwierz mi, nie będę wysyłać paczek!
- Nie będziesz musiała, bo nie będę w więzieniu. - Krzyknąłem.
- Wiesz co? Zostawię Cię samego! Pójdę do mojego przyjaciela - Niall'a. Z nim da się pogadać, w przeciwieństwie do innych osób. - Powiedziała chamsko, trzaskając drzwiami.
- Tak, idź do niego! Cholera! Jaki ze mnie kretyn! - Krzyknąłem, wywracając stół. Czy wszystko musi się pieprzyć? Czemu nie może być tak jak dawniej. Poznając Holly, wyobrażałem sobie nas, jako szczęśliwą, bez konfliktową parę. Teraz nie potrafimy normalnie rozmawiać. Każdy temat doprowadza do kłótni. Bezradnie usiadłem na kanapie. Wyjąłem telefon z kieszeni. Zacząłem bawić się nim. Po chwili wszedłem w kontakty. Oglądając numery znajomych, natknąłem się na numer do Samanty. Przez jakiś czas gapiłem na w telefon, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. W końcu wybrałem numer do Sam.
 <rozmowa telefoniczna>
- Słuuucham? - Usłyszałem dziewczęcy głos.
- Hej, Sam.. - Zacząłem niepewnie.
-Wow! Styles się do mnie odezwał?! Co jest tego powodem, skarbie?
- Nie radzę sobie już. Jestem do niczego. Możemy się spotkać? Muszę z Tobą pogadać.
- Czyżby mój Harr'uś  miał złamane serduszko? Hmm?
- Nie. No co Ty, Sam. Po prostu muszę trochę odreagować. A Ty zawsze nieźle imprezowałaś, więc pomyślałem..
- Harry, zacznijmy najpierw od tego: Masz dziewczynę? Jesteś z tą całą Holly?
- No jestem, ale to nie ma znaczenia. Jesteśmy przyjaciółmi, nie?
- Pamiętasz jak skończyła się nasza ostatnia rozmowa? Harry, zrozum. Lubię Cię. Nawet bardzo Cię lubię, ale... chcę czegoś więcej. Nie chcę być jednorazowa zabawką, a potem rzuconą w kąt. Masz dziewczynę to sobie ją pilnuj. Z tego, co wiem to ona jest wyjątkowa.
- Czyli się nie spotkamy... ok. Rozumiem.
- Jesteś aż tak bardzo zdesperowany? Masz kumpli, zadzwoń do nich.
- Nie mam ochoty na spotkanie z nimi.
- Ugh... dobra. O 5 w parku Greenwich.
- Dzięki. Jesteś wielka.


                                                   ~~~~ Oczami Niall'a ~~~~

- Ile miałaś dziewczyn? - Zapytałem Veronicę. Ciekawy jestem jak to jest być lesbijką, lub gejem. Nie mam nic do tych ludzi. Po prostu jestem ciekaw jak oni żyją. Nigdy nie miałem do czynienia z ludźmi o innej orientacji płciowej.
- Dwie. - Odpowiedziała zdecydowanie. - A Ty?
- Umm.. w sumie to tylko jedną...
- Nie wierzę! Takie ciacho miało jedną laskę? Haha!
- Nie mam szczęścia w miłości. Chyba będę wiecznie samotny.
- Daj spokój! Słyszałam, że występowaliście w X-Factor. Na pewno laski za Tobą szaleją.
- Sława nie ma znaczenia. Liczy się uczucie. Holly poznałem zanim stałem się sławny, więc... to jest coś innego. Pierwsza miłość zawsze odgrywa ważną rolę w życiu człowieka. Nigdy się jej nie zapomina.
- Holly? Tak ma na imię Twoja była dziewczyna?
- Tak. Tak strasznie za nią tęsknię. Za każdym razem, kiedy ją widzę, przypominają mi się wszystkie wspomnienia z nią związane. Kiedy byłem z nią, wierzyłem, że pewnego dnia stanę przed ołtarzem i zobaczę ją... w białej sukni, z welonem do kostek. Wtedy byłem pewny, że razem się zestarzejemy. Teraz ona jest z moim najlepszym przyjacielem. Życie się tak skomplikowało. Nadal się dziwię, jak to możliwe, że ona spotkała Harry'ego na wakacjach. Ohh.. przepraszam. Pewnie Cię zanudzam.
- Nie! Wręcz przeciwnie. Kochasz ja, prawda?
- Tak i chyba nigdy nie przestanę.
- Powiedziałeś jej o tym? - Zapytała dziewczyna.
- Yeah! I to nie raz!
- Słuchaj. Ten cały plan jest bezsensu. Zayn, prosząc mnie o udawanie normalnej dziewczyny, nie wspomniał mi jak bardzo ją kochasz. Teraz, kiedy odkryję prawdę, o tym, że udajemy..
- Tak, wiem. Znienawidzi mnie.
- Nienawiść swoją drogą. Ona wtedy odetchnie z ulgą. Uwierz mi! Na pewno jest o Ciebie zazdrosna! Kiedy spotkaliśmy ją w kwiaciarni, wyczuwałam to na kilometr.
- Tak myślisz? - Zapytałem, zastanawiając się nad tym, co powiedziała.
- Ja to wiem. O! Patrz! Czy to nie jest Harry? Twój przyjaciel? - Zapytała dziewczyna. Zacząłem szukać go wzrokiem. Po chwili zauważyłem, siedzącego na ławce z... Samantą! Co oni tam robią? Obserwując ich zachowanie zdałem sobie sprawę, że Holly nie wie o ich spotkaniu. Harry na pewno jej o tym nie powiedział. Postanowiłem pożegnać się z Veronicą i iść szybko się spotkać z Holly.

                                                    ~~~~ Oczami Holly ~~~~

    Nienawidzę się kłócić. A jeszcze bardziej nienawidzę, jak ktoś zaczyna kłótnie z głupiego powodu. Nie mogłam na to pozwolić, żeby rodzina Mer wpakowała Harry'ego do więzienia. Mam nadzieję, że Harry się uspokoił i przemyślał wszystko dokładnie. Kierowałam się w stronę mieszkania. Wyjęłam klucze z kieszeni. Nagle ktoś zakrył swoimi rękoma moje oczy. Byłam pewna, że to Harry. Pewnie zauważył, że wracam do domu. Uśmiechnęłam się, po czym pomału się odwróciłam.
- Witaj, Holly! - Ujrzałam przed sobą Niall'a. Nie spodziewałam, że to właśnie jego zobaczę. Jego błękitne oczy lustrowały mnie od stóp do głów. Nie mogłam się powstrzymać od uścisku przyjaciela.
- Aa to Ty Niall. - Wyszeptałam, przytulając chłopaka. - Co Cię do mnie sprowadza? - Zapytałam, otwierając drzwi.
- Przyszedłem pogadać. Tak po prostu..
- A to zabawne. Miałam właśnie do Ciebie dzwonić.
- Też miałaś ochotę porozmawiać? - Zapytał, patrząc się na mnie. Niall już tak ma. Zawsze, kiedy rozmawiamy ze sobą, patrzy mi się prosto w oczy. Kiedyś mi to nie przeszkadzało, ale teraz... teraz zawstydza mnie. Nie wiem czemu...
- Tak. Chciałam porozmawiać o Harry'm i nie tylko..
- Coś z nim nie tak? - Zapytał. Otworzyłam drzwi i pokazałam, żeby wszedł do środka. - Pokłóciliście się?
- Ostatnio tylko się kłócimy. Mam wrażenie, że teraz pokazujemy jacy naprawdę jesteśmy. Harry dzisiaj pierwszy raz odkąd jesteśmy razem, zezłościł się o to, że go obroniłam. Przecież chciałam dobrze. Czy coś jest ze mną nie tak?
- Obroniłaś Harry'ego? Przed czym?
- To nie istotne. Za długa historia.
- Ok. Jak nie chcesz to nie mów. Wiesz co? Skoro jesteście pokłóceni to nie będę Wam przeszkadzał. Wiesz, nie chcę, żeby Harry jeszcze bardzie się zezłościł, gdy mnie tutaj zastanie.
- Nie musisz już iść. To jest moje mieszkanie i mogę chyba zaprosić przyjaciela, prawda?
- Oczywiście, ale i tak muszę już iść. Przed chwilą wróciłem z siłowni. Potrzebuję wziąć prysznic.
- Możesz wziąć go u mnie! - Zaproponowałam.
- Holly, naprawdę dziękuję za propozycję, ale nie skorzystam.
- Niall! Proszę zostań. Chcę z Tobą jeszcze porozmawiać. Musisz mi zdać relacje z swojego związku!
- No nie wiem, czy to jest dobry pomysł.
- Nie marudź tylko maszeruj do łazienki. - Pogoniłam chłopaka w stronę drzwi do łazienki.
- Ale Holly...
- Żadne "ale". Jak byś czegoś potrzebował to wołaj.
- Ok, dzięki.

[...]

   Siedziałam na kanapie, gdy nagle usłyszałam wołanie z łazienki. Wstała i ruszyłam do niej.
- Niall? Wołałeś mnie? - Zapytałam, stając przed pomieszczeniem.
- Yeah. Nie zostawiłaś mi ręcznika... podałabyś mi go?
- Yyy.. całkowicie o nim zapomniałam. Przepraszam. Za raz Ci go przyniosę. - Jak mogłam zapomnieć o ręczniku? Proponuje gościowi kąpiel, zaprowadzam go do łazienki i zapominam o najważniejszym... ręczniku! To cała ja. Zapominalska Holly. Wzięłam z szafki czysty ręcznik i udałam się do chłopaka. - Niall? Jak mam Ci go dać? Wysuniesz się trochę z wanny?
- W porządku. - Odpowiedział.
- Ok. To zamknę oczy.
- Haha. Jesteś śmieszna Holly, wiesz? Nie musisz zamykać oczu.
- Niall, proszę Cię nie zawstydzaj mnie, ok? Haha. - Powiedziałam uśmiechając się. Czułam jak robię się cała czerwona. - Ok. Uwaga! Wchodzę! - Poinformowałam, otwierając drzwi. Zamknęłam oczy, po czym zaczęłam na ślepo szukać dłoni chłopaka. - Niall? Nie widzę Cię, więc wychyl się i weź ten ręcznik.
- Mam się wychylić, tak?
- No tak, deklu!
- Dobra! Nie ma sprawy. - Usłyszałam, jak woda spływa z jego ciała i od razu wpada do wanny. Walczyłam z moimi oczami. Za wszelką cenę chciały się otworzyć. Nie mogę na to sobie pozwolić.
- Trzymasz go? - Zapytałam.
- Nie mogę go sięgnąć. Jesteś za daleko.
- To rusz ten tyłek i złap go.
- To Ty się przybliż.
- Ugh! Ok. - Ruszyłam się o kilka kroków do przodu. Stałam tuż przy wannie. Nie ma mowy, żeby nie mógł teraz go wziąć.
- Ok. Trzymam go! Chyba dawno się nie kąpałaś. Sądzę, że powinnaś się umyć. - Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Niall czasami źle dobiera żarty. Już chciałam wyjść, gdy wtem Niall złapał mnie za dłoń i pociągnął z swoją stronę. W sekundę wylądowałam w wodzie.
- Kretynie!
- Hahah! Tylko pamiętaj nie otwieraj oczu, skarbie!
- Zabiję Cię!
- Za płytka woda jest!
- UGH! Zabiję Cię! - Krzyknęłam. Spojrzałam pod wodę. Wiem, że to nie stosowne, ale nie mogłam się powstrzymać. Ku mojemu zdziwieniu Niall miał na sobie bokserki. Spojrzałam na niego z miną mordercy. - TY TO ZAPLANOWAŁEŚ!!!
- Byłaś taka smutna! Musiałem Cię rozweselić!
- Głupku! - Wybuchnęłam śmiechem. Zaczęłam go chłapać wodą.
- Hahaha! Przestań! - Krzyknął rozbawiony Niall.
- Holly jesteś tutaj w łazience? - Zamarliśmy. Spojrzeliśmy na siebie. Głos Harry'ego dochodził z za drzwi. Przerażona obserwowałam otwierające się drzwi. Po chwili ujrzałam zawiedzioną minę Harry'ego. Nie potrafiłam nic powiedzieć. Chciałam powiedzieć " to nie tak jak myślisz", ale ugryzłam się w język.



Heeeeej! ;D


  Przepraszam, że tak długo nie dodawałam rozdziału! Jak widzicie są wakacje, więc trzeba się cieszyć każdym dniem. Jeszcze raz przepraszam! ;)

 Jak Wam się podoba ten rozdział? Miał być całkiem inny, ale zdecydowałam na odrobinę szaleństwa haha nie za długi? I przepraszam za wszystkie błędy! Na pewno jest ich mnóstwo! Proszę napiszcie szczere komentarze! 

☺Napiszcie swoje twitter'y, jeśli chcecie być informowani o nextach. Przepraszam za wszystkie błędy. KOCHAM WAS I DO NEXTA! ~~~~@agata_971012 xxx


sobota, 3 sierpnia 2013

27. Pamiętnik.

                                                         ~~~~ Oczami Holly ~~~~

   Jestem wściekła. Zostawiłam przyjaciół samych w obawie, że mogę zepsuć im udany wieczór. Muszę się uspokoić, ale myśl o Harrym, o tym, że zataił przede mną spotkanie z Mer, doprowadza mnie do szału. Czemu mi o tym nie powiedział? Czy on coś ukrywa? Nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Jeśli miałby coś wspólnego ze śmiercią Meredith to policja już dawno doszłaby do tego. Chyba, że jest tak sprytny, że zataił ślady? Nie, nie! Holly! Jak możesz w ogóle tak myśleć? To jest Twój chłopak! On nigdy nie zrobiłby czegoś tak okrutnego. Harry jest dobrym człowiekiem. Nagle poczułam wibracje w kieszeni. Wyjęłam telefon i zobaczyłam, że dostałam SMS-a od Harry'ego:
"Gdzie jesteś? Miałaś być przy kasie."- Obojętnie odpisałam na wiadomość chłopaka.
"Poszłam się przejść. Chyba coś mi zaszkodziło. Źle się czuję... spotkamy się u mnie, ok?" - Wysłałam wiadomość, po czym ruszyłam w stronę  mieszkania Meredith.

[...]

    Wchodząc po schodach, zastanawiałam się czy dobrze robię, udając się do mieszkania wroga. Podobno tam jest jej rodzina. Zatrzymała się u niej na czas pogrzebu. Muszę się o to zapytać. Nie spocznę, dopóki nie dowiem się, co robił u niej Harry. Przystałam przy drzwiach. Wzięłam głęboki wdech, a potem wydech i zadzwoniłam dzwonkiem. Usłyszałam jak ktoś podchodzi do drzwi. Drzwi się otwarły. W przejściu stała kobieta w średnim wieku. Wyglądała na bardzo przygnębioną.
- Dzień dobry. - Powitała mnie kobieta. - Pani z policji? - Zapytała, patrząc w jeden punkt. W tym wypadku na podłogę.
- Dzień dobry! Nazywam się Holly Duncan. Jestem... - Zawahałam się. -... przyjaciółką Meredith. Czy mogę wejść. Mam kilka pytań. - Trudno było powiedzieć, że jestem jej przyjaciółką, ale jeśli chce się coś osiągnąć, to trzeba iść po trupach, ale do celu.
 - Proszę, wejdź. Myślałam, że jesteś z policji. Miał ktoś przyjść przeszukać pokój Mer. Proszę usiądź.
- Dziękuję. - Odpowiedziałam, siadając na kanapie. Mama Mer wydaję się być bardzo miłą osobą, chyba, że śmierć córki tak ją zmieniła...
- Napijesz się czegoś?
- Nie, dziękuję. Ja tylko na chwilkę.
- W porządku. A więc jesteś przyjaciółką Mer, tak? Długo się przyjaźnicie? Nigdy o Tobie nie słyszałam.
- Poznałyśmy się na koloniach w Dartmound. Naprawdę nic o mnie nie mówiła? - Zapytałam, myśląc sobie "Dzięki Bogu nikomu o mnie nie mówiła".
- Mer nie rozmawiała ze mną o swoich przyjaciołach. Raz mi tylko powiedziała, że ma chłopaka. To było tak dawno.
- Chłopaka? - Zapytałam szybko.
- Tak.. jak się nie mylę to chyba jakiegoś Harry'ego... albo Garry'ego....
- Pewnie chodziło jej o Harry'ego. Mam pytanie. Wie Pani czemu Mer popełniła samobójstwo? Policja mówiła coś związanego z jej śmiercią? - Zapytałam poważnym głosem.
- Sekcja zwłok wykazała, że Meredith połknęła jakieś tabletki i to one spowodowały, że straciła kontrole nad sobą i wpadła pod samochód. - Kobieta zaczęła nerwowo gestykulować. Było jej ciężko rozmawiać o zmarłym dziecku.
- Jest mi bardzo przykro. Mi też będzie brakować Mer. - Ostanie słowa wypowiedziałam z trudem. Nagle usłyszałam dźwięk pukania do drzwi. Chciałam jak najszybciej stąd wyjść.
- To pewnie policja. - Oznajmiła kobieta.
- Nie będę przeszkadzać. Chyba najlepiej będzie jak już sobie pójdę. - Oznajmiłam, idąc do drzwi. - Do widzenia. - Dodałam.
- Holly, zaczekaj. - Zawołała kobieta.
- Tak? Mogę w czymś pomóc? - Zapytałam zaciekawiona.
- Znalazłam pamiętnik Mer. Miałam go oddać policji, ale jednak wolę powierzyć go komuś bliskiemu serca moje córki. Spokojnie, nie przeczytałam, ani jednej kartki. Proszę. To dla Ciebie. - Kobieta dała mi do rąk skórzany, gruby pamiętnik. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Czułam się głupio, oszukując ją. Przyjęłam podarunek i szybkim krokiem udałam się do drzwi wyjściowych. Na klatce schodowej stało trzech policjantów. Zerknęłam potajemnie na nich i szybko zeszłam ze schodów.


                                                  ~~~~ Oczami Niall' a ~~~~

    Nigdzie nie było Holly. Byłem zaskoczony, że zostawiła samego Harry'ego. Harry naprawdę myśli, że Veronica jest moją dziewczyną. W sumie to się mu nie dziwię. Dziewczyna cały czas siada mi na kolanach, lub łapie za dłoń. Rozumiem, że chłopaki, wymyślając ten plan chcieli dobrze, ale według mnie to jest szalone. Veronica to spoko dziewczyna. A co najważniejsze jest lesbijką, więc nie muszę się martwić na wypadek, gdyby się we mnie zakochała.
- Chłopaki późno się robi... może wpadniemy do jakiegoś baru? - Zaproponował Zayn.
- Znakomity pomysł, Zayn. - Wtrąciła się Veronica. - Stawiam wszystkim, ale pod jednym warunkiem...
- Jakim? - Zapytał Harry.
- No właśnie jakim? - Dodał ciekawy Lou.
- Chcecie się zabawić? - Zapytała dziewczyna, nie odpowiadając na poprzednie pytanie.
- Chcemy, ale nie wiemy do czego zmierzasz... - Stwierdził trochę wystraszony Liam.
- Panowie, proszę za mną. - Powiedziała, odchodząc. Spojrzeliśmy się na siebie i udaliśmy się za dziewczyną.
- To dokąd idziemy? - Zapytał Harry.
- Do baru dla lesbijek.- Odpowiedziała, śmiejąc się pod nosem.



[...]

- Niall, jesteś pewny, że Twoja nowa dziewczyna lubi chłopaków? - Zapytał żartobliwie Harry. Zrobiło mi się przykro. Harry nie wie o tym całym planie, więc mu wybaczam te głupie docinki, ale pozostali dobrze wiedzę, że nic ją ze mną nie łączy. Mogli coś powiedzieć. Czuję się jak frajer.
- Wiecie co? Chyba już pójdę. - Oznajmiłem, wstając z kanapy.
- Ej, stary! Nie idź! Przepraszam, jeśli Cię uraziłem. Po prostu wydaje mi się, że ta dziewczyna zabawia się Twoimi uczuciami. Zamiast siedzieć obok Ciebie, to sobie tańczy z trzema laskami. Po za tym normalna laska nie wybiera baru dla lesbijek. - Dodał Harry.
- Masz rację coś z nią jest nie tak. - Odpowiedziałem niechętnie. Coś czuję, że wybuchnie wielkie zamieszanie, kiedy Harry i Holly dowiedzą się, że ten związek jest udawany.
- Chłopaki przestańcie gadać o dziewczynach. - Zaczął Louis. - Napijmy się!
- Louis, czy nie zauważyłeś, że jesteśmy w barze dla lesbijek. Wokół nas jest tłum półnagich kobiet. Jak mamy przestać gadać o kobietach? No jak? - Zapytał Zayn.
- Dobra. Nie ważne! Napijemy się! - Przerwałem dyskusję chłopków.


                                            ~~~~ Oczami Harry'ego ~~~~

    Wszedłem do mieszkania Holly. Wszędzie było ciemno. Pomyślałem, że Holly usnęła. Po cichu udałem się do sypialni. Gdy do niej wszedłem ujrzałem Holly, czytającą jakąś książkę.
 - Nie śpisz? - Zapytałem, rozbierając się z ubrań.
- Czytam. - Odpowiedziała poważnie.
- Co czytasz? - Zapytałem, wskakując do łóżka.
- Pamiętnik Meredith.
- Słuucham? Pamiętnik Meredith? To jest niemożliwe! Skąd go masz? - Nie dowierzałem w słowa dziewczyny.
- Byłam w mieszkaniu Mer...
- Włamałaś się do jej mieszkania?! - Przerwałem.
- Nie. Jej matka mnie wpuściła. Rozmawiałam z nią o jej śmierci, pytałam się, czy policja coś wie... udało mi się tylko dowiedzieć, że przed śmiercią wzięła jakieś leki no i dostałam ten pamiętnik. Dowiedziałam się okropnej rzeczy. Meredith zmieniła się po tym jak ją zgwałcił ojciec. Ona nikomu tego nie powiedziała. Nawet swojej matce. Przez tyle lat zastanawiałam się, jak można być tak złym człowiekiem, jakim była Mer. Teraz po tym co się dowiedziałam, w cale się jej nie dziwię, że nikogo nienawidziła..
- Skarbie, muszę Ci coś powiedzieć... - Zacząłem niepewnie.
- Jeśli chcesz mi powiedzieć, że byłeś u Mer przed jej śmiercią to się troszkę spóźniłeś.
- Co? Skąd to wiesz?
- Ktoś mi o tym powiedział, ale to jest nieistotne. Ważne jest to, co tam robiłeś! Po co tam poszedłeś? Harry, proszę bądź ze mną szczery. - Spojrzałem na Holly z lekkim strachem. Postanowiłem wyznać jej prawdę.
- Poszedłem do Mer, żeby ją wystraszyć. Należała się jej nauczka, po tym jak porwała Amandę. Powiedziałem jej, że jeśli jeszcze raz będzie chciała Ci coś zrobić to będę musiał ją zabić...
- Harry... chyba Ty... nie...
- Nie zabiłem jej, ale... można stwierdzić, że do tego doprowadziłem. Tylko proszę nie denerwuj się.
- Co zrobiłeś?! - Zapytała z przerażeniem.
- Zdobyłem leki na schizofrenię. Wsypałem jej do szklanki potrójna dawkę i chyba przez to popełniła samobójstwo. Jest mi cholernie przykro. Jutro jej pogrzeb. Nie wiem, czy wytrzymam tam przez całą ceremonię. Holly odezwij się, proszę.
- Nie mam nic Ci do powiedzenia. Zachowałeś się jak skończony gnojek! Za pierwszym razem, kiedy pobiłeś Niall'a postanowiłam nie wnosić oskarżenia, bo to tylko pobicie. A teraz.. to sama nie wiem... - Serce waliło mi jak opętane. Obawiałem się tego, że Holly samego rana pójdzie na policję mnie wydać. - Ok. Zrobimy tak. Nie powiem nikomu o tym, ale wiedz Harry, że zawiodłeś mnie. Teraz powinnam Cie wyrzucić z mieszkania, ale nie zrobię tego. Wiesz czemu tego nie zrobię?
- Bo mnie kochasz?
- Dlatego też, ale przede wszystkim dlatego, że nie chcę, żebyś sobie coś zrobił. Teraz kiedy jesteś załamany z powodu Mer nie wiedziałbyś, co robić. To mogłoby się skończyć tragicznie. Harry wiedz, że daję Ci ostatnią szansę. Jeśli mnie okłamiesz, lub zdradzisz to uwierz mi, że już nigdy więcej mnie nie zobaczysz.
- Dziękuję. To wiele dla mnie znaczy. Przepraszam, że Cię zawiodłem, Holly. To się już nigdy nie powtórzy. Tak mi głupio...
- I jeszcze jedno. Widziałeś Niall'a z tą nową dziewczyną? - Zapytała.
- Tak, ale Niall znowu nie ma szczęścia. Okazało się, że jest lesbijką.
- O matko. To pewnie dla niego był szok.
- Nie, właśnie o dziwo w ogóle to go nie dobiło.
- Dziwne... chyba muszę z nim porozmawiać. To nic.. dobranoc.
- Dobranoc, Holly. Kocham Cię.

Heeeeej! ;D


Mamy już 27 rozdział! ;) Wyszedł mi trochę krótki, ale z drugiej strony dodaje je często, więc nie jest źle, c'nie? 

Jak widzicie Veronica jest lesbijką haha, ale czy na pewno nie zakocha się w Niall'u? A może zakocha się w innym członku 1D? ^^ Harry otruł Mer. Holly go kocha, dlatego nie nie zgłosi tego na policję, ale czy Harry powiedział jej całą prawdę? W następnym rozdziale będzie wiele zaskoczenia! ;)

 LICZĘ NA SZCZERY KOMENTARZ! ☺Napiszcie swoje twitter'y, jeśli chcecie być informowani o nextach. Przepraszam za wszystkie błędy. KOCHAM WAS I DO NEXTA! ~~~~@agata_971012 xxx