wtorek, 19 listopada 2013

37. "Nigdy więcej nie skrzywdzisz mojej córki!"

                                                 ~~~~ Oczami Holly ~~~~

    Obudził mnie nie codzienny widok. Na przeciwko mojego łóżka siedział śpiący Harry. Co on tutaj robi? - Pomyślałam, wstając. Podeszłam do chłopaka. Spał jakby był zabity. Nie pamiętam jak znalazłam się w łóżku i jak on się znalazł w mojej sypialni. Chciałam się dowiedzieć jak spędziłam wczorajszy wieczór. Zaczęłam go budzić. Zero reakcji. - Pobudka, frajerze! - Krzyknęłam, szarpiąc za rękę chłopaka. Przez dłuższą chwilę obserwowałam jego zachowanie. Zauważyłam delikatny uśmiech w jego kącikach ust. Uśmiech się powiększał z każdym moim kolejnym ruchem. Wkurzył mnie! Udawał, że śpi! Złapałam ręką jego kosmyk włosów i mocną pociągnęłam ku górze. Natychmiast jęknął z bólu. Złowieszczo się uśmiechnęłam, przyjmując pozycje wygranej.
- Auuuuć! To bolało! - Krzyknął z bólu. To był naprawdę zabawny widok, kiedy masował sobie głowę. I do tego wszystkiego zepsułam mu fryzurę. Nie mógł doprowadzić jej do porządku haha.
- Zachowujesz się jak dziecko! Trzeba było nie udawać, że nie śpisz! Masz za swoje!
- Jesteś okrutna!
- Ah, tak?
- Tak! Przyniosłem Cię do sypialni, bo sama nie dałabyś sobie rady. W barze zasnęłaś przy stoliku, więc musiałem Cię zanieść do taxi. I zamiast mi za to podziękować, to mnie pobiłaś?!
- Nie przesadzaj. Ja tylko wyrwałam garść włosów...
- OMG! Jesteś sadystką!
- Wypraszam to sobie! - Naszą bardzo "straszną" kłótnie przerwała mama, wołająca mnie z dołu.
- Holly! Zejdź na dół! Masz gościa. - Spojrzeliśmy się na siebie. Zaskoczeni wyszliśmy z pokoju.


                                            ~~~~ Oczami Harry'ego ~~~~~~

     Byłem ciekawy, kto przyszedł w odwiedziny z samego rana. Nie mam pojęcia, kim jest ten człowiek. Może ktoś z rodziny Holly, albo jakiś przyjaciel rodziny? Jedno jest pewne, że nie polubię gościa. Ten ktoś przerwał nam całkiem sympatyczną rozmowę! Haha. Dawno tak dobrze się nie bawiłem. Kocham te nasze groźne "kłótnie". Będąc tutaj, czuję się jakbym żył z Holly, jakbyśmy byli znowu ze sobą. Podoba mi się to. Przyzwyczaiłem się już, że ona zawsze jest w pobliżu i, że zawsze mogę spojrzeć na nią i powiedzieć sobie w myślach: "Harry, debilu. Straciłeś taką piękną kobietę. Ona była Twoja. BYŁA." Właśnie była. Ciekawy jestem, czego ona naprawdę chce. Pogubiłem się w tym wszystkim. Raz urządza mi wielką awanturę, że chce być z Niall'em i raz chce mnie pocałować. Co prawda to było po pijaku, ale jakby nie było, to wszystkie nasze sekrety, kłamstwa, pragnienia, wychodzą wtedy, gdy nie kontrolujemy siebie, tak? Nie wiem, co mam myśleć o jej zachowaniu. Kocham ją i zawsze będę ją kochać, ale błagam, niech ona się wreszcie zdecyduje.
- Jak myślisz, kto przyszedł? - Zapytałem, schodząc po schodach.
- Nie wiem. Może mama Niall'a?
- To ona przychodzi tylko do Ciebie? No wiesz Twoja mama powiedziała, że TY masz gościa.
- Mam bardzo dobre kontakty z Panią Horan. Ona... kurde. Nie wiem jak mam Ci to wyjaśnić.
- Ok. Rozumiem. Chodziłaś z jej synem, więc wypadło mieć z nią dobre kontakty.
- Wyczuwam zazdrość...
- Pff... no co Ty. Mylisz się.
- Taaa...
- Yyy.. Holly?
- Co?
- Masz zamiar tak się pokazać?
- Jak? O co Ci chodzi?
- Jesteś z piżamie. Powinnaś się ubrać lub chociaż zarzucić jakiś szlafrok.
- Haha. Ty to umiesz rozbawić człowieka. Halo, jestem u siebie w domu! Mogę nawet chodzić naga.
- Hmm... naga?
- Ty zboczeńcu! - Dziewczyna uderzyła mnie w ramie.
- Ale Holly... ja nie myślałem o tym... hahaha
- I tak wiem, że jesteś zazdrosny! I jeszcze jedno! Nigdy nie zobaczysz mnie całkiem obnażonej w tym oto domu. Haha.
- Ej, no! Zaczekaj. - Pobiegłem za dziewczyną. Biegliśmy na boso. Podłoga była śliska. Musiałem uważać, żeby się nie wywrócić. Nagle nie wyhamowałem na zakręcie. Wpadłem na Holly. Upadliśmy. Spojrzeliśmy się na siebie, po czym wybuchnęliśmy śmiechem.
- Harry, przytyłeś trochę. Haha. Zejdź ze mnie grubasie! Czy my kiedyś dotrzemy do salonu?
- Zawsze możemy wrócić na górę.
- Czy szanowny Pan Styles o czymś nie zapomniał?
- Pamiętam, pamiętam... ,ale Pani Duncan mogłaby o tym zapomnieć. - Holly zachichotała. Nie spodziewałem się takiej reakcji. Stawiałem raczej na to, że wstanie i odejdzie obrażona.
- Ale Ty sam powiedziałeś, że chcesz być tylko przyjacielem... - Zaczęła.
- No tak, ale to zmienia faktu, że chcę też być kimś więcej. Tak jak dawniej. Czemu się śmiejesz?
- Po prostu... jestem szalona, głupia i niezdecydowana.
- I to Cię śmieszy?
- Chyba tak.
- W takim razie też chcę się poczuć jak głupek. Mogę czegoś spróbować? - Zapytałem. Dziewczyna się zdziwiła. Zaskoczona pokiwała głową na znak, że się zgadza. - Zamknij oczy... tylko się nie śmiej!
- Spróbuję. - Odpowiedziała, patrząc mi się prosto w oczy. Byłem pewien, że ona tego chce. Blask w jej oczach, lekko rozchylone wargi potwierdzały to. Nie powinienem być tego taki pewien. Holly jest humorzasta. Potrafi co chwilę zmieniać zdanie. Między nami nastała niebezpieczna odległość. Pragnąłem jej pocałunku. Byłem podekscytowany jak nigdy wcześniej. Czułem się jakby to miał być mój pierwszy pocałunek w życiu. Dziwne uczucie. Czy można tak szaleńczo pragnąc pocałunku? Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Czułem zapach jej słodkich perfum. Nagle zapragnąłem,
żeby przestały nas dzielić nawet centymetry. Ona chyba pomyślała o tym samym, bo jej usta znalazły się na moich w tej samej sekundzie. Rozkoszowałem się tą chwilą i tym, że trzymam ją w swoich rękach. Nagle usłyszeliśmy ponowne wołanie z salonu.
- Ugh... Twoja mama doskonale wie, kiedy nam przeszkodzić. - Oznajmiłem odrywając usta od dziewczyny.
- Trzeba w końcu sprawdzić, kto czeka w salonie. Jestem na 100% pewna, że to pani Horan.
- To się okaże, kiedy otworzysz te drzwi.
- Czuję się jakby te drzwi dzieliły mnie od czegoś niezwykłego.
- Naprawdę? - Zapytałem zaskoczony słowami Holly.
- Nie. Haha. - Odpowiedziała, otwierając drzwi do salonu.
- Mogłem się tego spodziewać, że żartujesz. - Wchodząc do pomieszczenia jako pierwszą zauważyłem panią Duncan, następnie mój wzrok spoczął na... Niall'u.
- Niall? Co Ty tu robisz? - Zapytała z nie dowierzaniem Holly.
- Holly, przepraszam, ale muszę Ci zadać kilka pytań. - Zaczął Niall, przerywając dziewczynie.
- Słucham? Przyszedłeś do mnie, żeby się mnie o coś zapytać? Gdzie byłeś, kiedy to ja chciałam z Tobą porozmawiać? Czy zawsze musisz zrywać ze mną kontakt przez ten pieprzony telefon? Czemu teraz mam Ci poświęcić czas? Nie mogę uwierzyć jaki pieprzony zaszczyt mnie spotkał! Niall Horan zjawia się po kilku tygodniach ucieczki przede mną.
- Holly to nie tak...
- No jak, Niall? - Stałem pomiędzy ich dwojgiem. Nie wiedziałem co przyniesie ciąg dalszy tej rozmowy. - No odpowiedz mi! - Dodała wściekła Holly.
- Jestem tutaj, żeby Cię ostrzec przed tym oto osobnikiem. - Powiedział chamskim głosem, pokazując na mnie. Zaskoczony spojrzałem na Holly. Ona też nie miała pojęcia o co mu chodzi.
- Przed Harry'm? Poważnie? Niall, rozumiem, że chcesz dla mnie jak najlepiej, a między mną, a Harry'm działo się źle i pewnie nie chcesz, żeby tak znowu było, ale zrozum, chcę sama podejmować swoje życiowe decyzje.
- Dziewczyno, Ty nic nie rozumiesz! On chcę Cię wykorzystać! O ile tego już nie zrobił. - Czułem jak pomału gotuję się w środku. Innym razem dostałby już pięścią w swoją piękną twarzyczkę, ale teraz chciałem pokazać Holly, że jestem silny i, że nie dam się tak szybko wyprowadzić z równowagi.
- Niall? Czy Ty siebie słyszysz? - Zapytałem, kiwając głową. nie mogłem wierzyć w to co słyszę.
- Co zrobiłeś jej wczoraj w nocy, co?! Kto ją upił, a potem zawiózł i pewnie wykorzystał? Hmm? - Powiedział przybliżając się do mnie.
- Człowieku zastanów się co gadasz!
- Harry? Ty również piłeś, prawda? - Zapytała z nadzieją dziewczyna. Spojrzałem na nią błagalnym wzrokiem. Byłem wyczerpany.
- Nie piłem, ale tylko dlatego, że myślałem o tej cholernej strzelaninie! Proszę Holly uwierz mi! Skarbie zawiozłem nas do domu. Zaniosłem Cię na górę, położyłem w łóżku i zasnąłem na krześle. W nocy pewnie się przebudziłaś i przebrałaś się w piżamę. I to tyle... Poza tym Niall... skąd masz pewność, że tylko ja piłem? Ok. Holly przed chwila powiedziała, że niczego nie piła, ale Ty pierwszy oznajmiłeś, że ją opiłem! Więc skąd masz KURWA PEWNOŚĆ?! Śledziłeś nas?
- Greg był w tym samym pubie co Wy. Fajnie się podlewało kwiatuszka?
- Wynoś się stąd! - Usłyszałem poważny głoś z za plecami. Była to mama Holly. Odwróciłem się, aby wytłumaczyć to całe zajście, ale nie pozwoliła mi dojść do słowa. - Zrozumiałeś?! Wynoś się z mojego domu! Natychmiast! Nigdy więcej nie skrzywdzisz mojej córki!
- Ale proszę mi pozwolić to wyjaśnić! - Krzyknąłem.
- Do widzenia! - Powiedziała Pani Duncan, wypychając mnie za drzwi.

                          
 [...]

    Nie wiem co mnie tu zaciągnęło... powinienem unikać tego miejsca, zwłaszcza, że była tutaj strzelanina. Usiadłem sobie na trawie. Oparłem się o drzewo. Byłem wykończony psychicznie. Czemu ona niczego nie powiedziała. Przed oczami mam je wyraz twarzy. Rozumiem, że była w szoku, ale czemu nie wstawiła się za mną? Zrozumiałem, że bycie dupkiem sprawiło, że teraz los stokrotnie wbija mi kołek w plecy. Co ja teraz zrobię? Jak przekonam Holly, że nic jej nie zrobiłem? Nieoczekiwanie usłyszałem szelest liści. Na dworze było już ciemno, więc miałem problem z zauważeniem postaci, idącej w moim kierunku. Czyjaś latarka świeciła mi prosto w oczy. Wstałem podszedłem kilka kroków bliżej. Był to chyba jakiś facet. Nagle latarka zgasła. Pomyślałem, że ten człowiek udał się w innym kierunku, lecz się myliłem. Z za drzewa wychylił się mężczyzna. Na twarzy miał kominiarkę. Wystraszony cofnąłem się o kilka kroków do tyłu. Nieznajomy zbliżał się do mnie.
- Kim jesteś? I czego chcesz ode mnie?! - Krzyknąłem nadal się cofając.
- Zemsta jest słodka, Harry. - Zrobiło mi się słabo, kiedy usłyszałem swoje imię. Po chwili osobnik zdjął nakrycie głowy. Zlustrowałem go od stóp do głów.
- Steave... przecież Ty... - Zacząłem mówić, gdy nagle zobaczyłem broń w jego rękach. Przełknąłem ślinę, po czym zdesperowany postanowiłem biec.
- Hahaha! I tak mi nie uciekniesz! - Krzyknął. Brzmiał jak zwierzę głodne krwi. Słyszałem jak biegnie za mną. Rozglądałem się na boki, szukając jakiejś kryjówki. Dźwięk naładowanej broni sprawił, że moje ciało zrobiło się jak z "waty". Kilka sekund później usłyszałem głos tego : "Pozdrów Mer dupku!"
psychopaty



Heeeej! ;D


  Jak widzicie wielkimi krokami zbliżamy się do końca tej historii. Myślę, że ten rozdział nie jest taki zły. Napiszcie, co sądzicie. Zależy mi na Waszych opiniach ;)

Kocham Was i do nexta! ♥Jakieś pytania? ŚMIAŁO PISZCIE! (PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKIE BŁĘDY!) ~~~@agata_971012 xx

sobota, 9 listopada 2013

36. Strzał.

                                                ~~~~ Oczami Holly ~~~~

   Czy mogę mu zaufać? Nie wiem czy to jest dobry pomysł. Minął tydzień odkąd przyjechaliśmy do mnie do domu. Harry wydaje się być całkiem normalny. Czy jest to możliwe, żeby zmądrzał? Dziwi mnie to, że chce się tylko przyjaźnić. Zachowuje się tak jakby to nie był on. Przypomina mi trochę Harry'ego, którego poznałam na wakacjach. Czuję, że zależy mu na naszej przyjaźni.

- Gotowa? Zapytał, pijąc sok w kartoniku. Rozbawił mnie ten widok. Wyglądał całkiem uroczo. Takie duże dziecko. - Coś ze mną nie tak? Czemu się śmiejesz?
- Um, ja się śmieję? Nie. No co Ty.
- Co Cię tak rozbawiło? - Zapytał, przybliżając się do mnie. Czułam jego oddech na swojej szyi. Próbowałam nie wybuchnąć śmiechem. - Nadal się uśmiechasz! No powiedz mi!
- Wyglądałeś zabawnie pijąc soczek Amandy.
- Haha. To o to Ci chodziło? Holly Ty wariatko!
- Ej! Nie wyzywaj mnie! - Udałam obrażoną.
- No to idziemy? - Zapytał chłopak.
- Jesteś pewien, że to idealna pogoda na przechadzkę po lesie? Chmurzy się.
- Holly chyba nie chcesz siedzieć całe popołudnie w domu?
- Przyjechałam tutaj, żeby pomóc mamie w remoncie.
- Dzisiaj się zabawimy, a jutro zaczniemy od malowania płotu. Hm? Co Ty na to?
- Zależy co masz na myśli mówiąc "zabawimy się"...?
- Przejedziemy się do lasu. Jeśli zacznie padać to pójdziemy do tego baru kilka uliczek od Twojego domu. - Czemu nie mogę być twarda? Zawsze muszę mu ulegać?!
 - No dobrze, ale ja nic nie będę pić.
- To się jeszcze okaże! - Powiedział lekko się uśmiechając.


[...]

- Nie. Ja dalej nie idę. Nogi mi odpadają. - Ten las nie należy do wielkich lasów, ale chodzenie po nim staje się męczące. A zwłaszcza, kiedy chodzi się po nim z osobnikiem, który ma motorek w czterech literach. Nie nadążam za nim.
- No to się zatrzymaj. Ładny uśmiech proszę. - Zawołał.
- Harry, nie! Nie lubię zdjęć. Możemy wracać?
-  Jeśli chcesz to chodźmy. - Odpowiedział zawiedziony chłopak. Zrobiło mi się trochę głupio. Chciał dobrze. Myślał, że będę zadowolona. Podeszłam do niego, położyłam dłoń na jego ramieniu. Uśmiechnęłam się delikatnie i zaczęłam mówić:
- Przepraszam. Doceniam to, że starasz się utrzymać naszą przyjaźń. Jestem Ci wdzięczna, że zaproponowałeś mi pomoc przy remoncie oraz, że zabrałeś mnie tutaj, aby się odstresować. Dziękuję, ale ja...
- Omg! Słyszałaś to? - Przerwał mi nagle Harry.
- Nie jestem pewna, ale tak... Czy to mógł być jakiś strzał? - Zapytałam przerażana. Zrobiło mi się nagle zimno. To był prawdopodobnie objaw strachu. Nie potrafiłam opanował szybkiego oddechu.
- Nie wiem. Już raz słyszałem strzały, ale to było dawno. Musimy to sprawdzić.
- Oszalałeś?! Wracamy do domu! Teraz!
- Ale ktoś może być ranny. Może potrzebuje pomocy? Wyprowadzę Cię z lasu, udasz się do domu, a ja pójdę sprawdzić okolice lasu, okay?
- Nie pozwolę tam Ci iść! Możliwe, że jakiś szaleniec biega po lesie z karabinem lub z czymś innym! Nie pójdziesz tam! Rozumiesz? Może coś Ci się stać! Wracasz ze mną do domu.
- Holly czy Ty płaczesz? - Jaki z niego kretyn! Jesteśmy w samym centrum lasu. Słyszeliśmy jakieś strzały dobiegające z oddali. W każdej chwili możemy spotkać właściciela tej broni. Możemy umrzeć, a ten debil pyta się mnie czy ja płaczę.
- Tak! Płaczę! Cholera, Harry! Rusz ten tyłek i wracajmy do domu! Tutaj jest niebezpiecznie!
- W porządku. Chodźmy.
- Wiesz co? Jeśli chcesz to chodźmy już do tego baru. Nie sądziłam, że to powiem... muszę się napić i przespać kilka następnych dni. Nie chcę o tym myśleć. Chcę o tym zapomnieć...


                                               ~~~~ Oczami Harry'ego ~~~~~~

   Nadal jestem ciekawy co się stało w tym lesie. Najchętniej wróciłbym tam i rozejrzał się po nim. Nie mogę zostawić samej Holly. Nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Już prawie zasypia przy stoliku. Miała racje, że nie powinna pić. Ciekawość tego, co się wydarzyło w lesie zżera mnie od środka. Nawet odechciało mi się pić. Na szczęście obok mnie jest przyjaciel - kwiat. Przyda mu się trochę alkoholu.. i tak usycha już, bo nikt go nie podlewa.
- Holly. - Powiedziałem cichym głosem, próbując obudzić dziewczynę. - Obudź się. Musimy wracać do domu.
- Co? A my nie jesteśmy już w domu? - Powiedziała przez sen.
- Nie. Dlatego musimy wracać. Wstań. Pomogę Ci. Taksówka już jest w drodze.



                                                 ~~~~ Oczami Niall'a ~~~~~~

   Właśnie kładłem się spać, gdy nagle usłyszałem dźwięk dzwonka telefonu. Spojrzałem kto dzwoni. Był to Greg. Nie spodziewałem się jego.
- Greg? Jesteś pijany czy coś w tym stylu? Czemu wydzwaniasz do mnie po nocy?
- Jestem w barze i zgadnij kogo widzę...
- Zgaduję.. pewnie Holly i Harry'ego!
- Dokładnie. Obserwowałem ich zachowanie i mam ochotę dokopać temu gnojkowi.
- Harry'emu? Czemu? - Greg z reguły jest zawsze opanowany. Chyba, że ktoś skrzywdził kogoś bliskiego, to wtedy jest zdolny do wszystkiego.
- Ten Twój "przyjaciel" z zespołu specjalnie opił Holly, a sam alkohol wylewał z kieliszków do doniczki. On coś może zrobić Holly.
- Jesteś pewien? Może pomyliłeś ich z kimś? Nie znasz dobrze Harry'ego...
- Ale Holly znam doskonale. Chłopaku wracaj do domu. - Czy to jest możliwe, żeby Harry opił Holly, a potem chciał ją wykorzystać? Owszem Harry czasem zachowuje się jak skończony dupek, ale nie jestem do końca przekonany, żeby był zdolny do takiego chamskiego czynu. Muszę wrócić domu. Muszę się przekonać, czy to jest prawda.


                                           ~~~~ Oczami Harry'ego ~~~~

   Wróciliśmy do domu. Na szczęście Holly mama nie usłyszała żadnego hałasu. Nie chciałbym się jej tłumaczyć, dlaczego jej córka jest pijana, a ja wcale. Musiałbym jej wtedy opowiedzieć o strzałach i o tym, że byliśmy zagrożeni. Pani Duncan uznałaby mnie za nieodpowiedzialnego gnojka. W sumie to dobrze, że niczego nie piłem. Nie wiem jak byśmy dotarli do domu.

- No Holly czas iść spać, ale najpierw musimy wejść po schodach... - Oznajmiłem uśmiechając się. Holly jest bardzo zabawna, kiedy nie kontaktuje i mówi przez sen. Mam nadzieje, że nie rozbawi mnie tak, że stracę kontrole i razem spadniemy ze schodów na dól.
- Harry? Gdzie my jesteśmy?
- Jesteśmy w zamku. Właśnie niosę księżniczkę do jej komnaty. Haha.
- Oh, Ty mój rycerzu! Czy mogę skraść buziaka mojemu rycerzowi? - Akurat znaleźliśmy się obok pokoju Holly. Nie wiedziałem co powiedzieć. Pragnąłem ją pocałować, ale rozsądek podpowiadał mi, żebym odmówił. Przez chwilę patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Zawsze byłem dupkiem wobec Holly. Nie mogę tego zrobić.
- To jest zły pomysł. Ty jesteś pijana... to się może źle skończyć.
- Taaak.. masz rację, ale i tak możesz o zrobić haha! - Tak ja już wspomniałem Holly jest inna, gdy wypije. Bardziej odważna,a przede wszystkim nie myśli.
- Holly... - I ten beznadziejny moment, kiedy nie umiesz komuś czegoś wytłumaczyć.
- Ugh! Nie chcesz tego zrobić? To ja to zrobię! - Holly chwyciła mnie za twarz i wbiła mi się prosto w usta. Uległem, ale jednocześnie byłem na siebie cholernie zły.
- Musiałaś to zrobić?! Jesteś pijana! Proszę Cię przestań. - Pragnąłem jej pocałunków, dotyku, jej całej, chciałem, żeby przestała, ale... no właśnie "ale"...
- Chodź ze mną...
- Holly, nie.
- Czemu?
- Jesteś pijana. Ostatecznie, jeśli chcesz to mogę się położyć obok Ciebie. Nic więcej...
- Ale jesteś nudny! Bawić się nie umiesz!
- Ok, ok... mów sobie co chcesz. Chodź już do tej sypialni. Musisz wytrzeźwieć. Sen Ci dobrze zrobi. - Pomogłem dziewczynie położyć się na łóżku. Przykryłem ją kołdrą, po czym usiadłem na fotelu, wyciągnąłem telefon z kieszeni i zacząłem przeglądać informacje na temat jakichkolwiek strzałów w okolicy.





   Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na nexta. Nie miałam weny. Możecie się przekonać, czytając ten beznadziejny rozdział. Mam nadzieję, że komuś minimalnie się spodobał i go skomentuje. W następnym rozdziale będzie więcej akcji! Obiecuję! Jesteście ciekawi o co chodzi z tymi strzałami lub co się stanie, kiedy Niall odwiedzi Holly? Tego dowiecie się za kilka dni ;) Kocham Was i przepraszam za wszystkie błędy i za ten rozdział. Liczę na szczere komentarze... ♥ ~~ @agata_971012 xx