Rozmowa z Samantą bardzo mi pomogła. Czasem tak mam, że potrzebuję się komuś po prostu wygadać. Z resztą chyba tak jak każdy. Myślę, że nie jestem ideałem chłopaka. Samanta mi to uświadomiła. Muszę się zmienić. Rozmowa z przyjaciółką to nic złego, ale nie mogę dopuścić do tego, żeby pewnego dnia stracić kontrolę nad sobą i popełnić najgorsze głupstwo przez., które mógłbym stracić Holly. Nie mogę na to pozwolić. Po rozmowie z Samantą, wstąpiłem do pobliskiej kwiaciarni. Kupiłem różę na przeprosiny. Mam nadzieję, że Holly zrozumie i mi wybaczy. Nie raz kłóciliśmy się, a potem wszystko wracało do normy.
Wszedłem do mieszkania. Drzwi były otwarte. To dziwne, bo Holly zawsze zamyka je za sobą. Wszedłem do środka, żeby sprawdzić, czy jest wszystko ok. Nawet nie rozebrałem się z ubrania wierzchniego. Po prostu zaniepokoiło mnie to, że drzwi były otwarte.
- Holly? Wróciłem. - Oznajmiłem donośnym głosem. Z łazienki wydobywał się dźwięk lejącej się wody. Pomyślałem, że Holly pewnie bierze prysznic. Stanąłem przed wejściem do łazienki. Nastawiłem ucho, po czym zapytałem:
- Holly jesteś tutaj w łazience? - Słychać było jak nadal woda spływa do kabiny. Jeszcze bardziej się zaniepokoiłem. Postanowiłem wejść i sprawdzić, czy z Holly jest wszystko w porządku. Otwarłem drzwi. Przestraszony, zacząłem szukać wzrokiem Holly. Wszedłem do środka i zamarłem. Przed sobą widziałem Holly, siedzącą w wannie z Niall'em. Otwarłem z wrażenia usta. Zabrakło mi słów. Patrzyli się na mnie z ze zdziwionymi minami. Poczułem jak serce gotuje mi się ze złości i smutku. Spojrzałem na Holly. Tak bardzo było mi głupio. Przed chwilą myślałem o tym, jakim jestem beznadziejnym chłopakiem, a teraz sam dowiaduję się, że moja dziewczyna wcale nie jest taka święta. Złapałem się za głowę. Czułem jak gniew rozprzestrzenia się po całym moim ciele. Miałem ochotę podejść do Niall'a i wycedzić mu w pysk. Mówiłem sobie w myślach "Nie, Harry! Postanowiłeś być lepszy. Musisz się tego trzymać. Nie bądź głupcem." Patrząc się nadal na dziewczynę bezradnie udałem się do drzwi. Już wychodząc, odwróciłem się i powiedziałem:
- Następnym razem zamykaj za sobą drzwi... - Trzasnąłem drzwiami i udałem się do sypialni, aby spakować swoje rzeczy.
~~~~ Oczami Stev'a ~~~~
Zawsze myślałem, że przyjazd do Londynu będzie czymś nie zapomnianym. Nie myliłem się. Czy włamanie się do czyjegoś mieszkania można nazwać ekstremalnym wyczynem? Uważam, że na pewno wartym zapamiętania. Rodzina Meredith od zawsze miała kupę forsy. Laska żyła sobie jak księżniczka. Łóżko z baldachimem, ściany zrobione z poduszek, garderoba większa od mojego pokoju. Jeszcze bardziej jej nienawidzę. Rozpuszczona zdzira. Dla tatusia była "grzeczną" córeczką, a tak naprawdę cały czas chciała tylko zabijać. Nie można było jej na przykład powiedzieć, że nie chce się jej w towarzystwa, bo od razu planowałaby zemstę. Kiedy ją poznałem od razu wiedziałem, że wpakuje mnie w kłopoty. Gdzie taka pusta suka mogła schować pamiętnik? Na filmach "sweet sixteen" kładą pod poduszką, lub pod łóżkiem. Schyliłem się, aby sprawdzić. Ani pod poduszką, ani pod łóżkiem nie było tej rzeczy. Gdzie ona do cholery to ukryła? Usiadłem na bujanym fotelu, który znajdował się na przeciwko balkonu. Musiało to wyglądać komicznie. Facet w skórze, siedzący na babcinym bujanym fotelu. Przez chwilę zastanawiałem, gdzie może jeszcze być jej pamiętnik. Nagle usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi. " Kurwa, co jest?!" - Pomyślałem, zrywając się na równe nogi. Wczoraj wszystko zaplanowałem. Podsłuchałem rozmowę rodziców Mer. Matka miała o tej porze być u fryzjera, a ojciec w banku. Słyszałem, jak ktoś chodzi po korytarzu. Na palcach, niczym jak baletnica udałem się do okna. Otwarłem balkonowe drzwi, po czym szybko, ale ostrożnie wbiegłem na balkon. Taras był duży. Z każdej strony były małe szczebelki, z których można było spokojnie zejść na dół. Nie czekałem, ani chwili dłużej. Szybko uporałem się kilkunastoma szczeblami. Przy ostatnim skoczyłem na trawnik. Otrzepałem dłonie i postanowiłem uciec. Już chciałem biec, gdy nagle przede mną zatrzymał się samochód policyjny. Poddałem się. Nie opłacało się już uciekać.
~~~~ Oczami Holly ~~~~
Nie spałam całą noc. Harry zabrał ze sobą wszystkie swoje rzeczy. Mówiłam mu, że my się tylko wygłupialiśmy, ale on dalej ciągnął swoje. Obydwoje zachowaliśmy się dzieci. Nie powinnam wygłupiać z Niall'em w wannie, a Harry nie powinien obrażać się o to. Przecież nic złego nie zrobiliśmy. Mam dość tych naszych kłótni. Nie chcę tak żyć. Kocham Harry'ego, ale nieustanne kłótnie nie zbliżają nas do siebie. Wręcz odwrotnie! Po chwili usłyszałem głośne pukanie do drzwi. Niechętnie wstałam z nadzieją, że to Harry. Chłopak wczoraj zostawił klucze, więc może to być on. Harry często zmienia zdanie. Najpierw jest obrażony na cały świat, a potem sam przychodzi i przeprasza. Podeszłam do drzwi. Nabrałam powietrza do ust i otwarłam je. Ku mojemu zdziwieniu nie było tam Harry'ego. Przede mną stała Jade. Tak, moja najlepsza przyjaciółka, która doprowadziła do rozpadu mojego związku z Niall'em. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Byłam zaskoczona. Nie odzywałyśmy się do siebie przez jakieś 3 lata.
- Witaj, Holly. - Powiedziała ciepło Jade. - Pamiętasz mnie jeszcze? Czy możemy porozmawiać? Jeśli powiesz, że nie to zrozumiem to. - Uśmiech przyjaciółki, sprawił, że od razu zrobiło mi się lepiej na sercu.
Obdarowałam ją uśmiechem i przerwałam jej.
- Ciii... Chodź tu do mnie. - Wystawiłam ręce do uścisku.
- Tak bardzo mi Ciebie brakowało! - Powiedziałam, tuląc się do przyjaciółki.
- Myślałam, że zrzucisz mnie ze schodów. - Zażartowała.
- Haha. Już dawno Ci przebaczyłam. Proszę nie znikaj już nigdy więcej. Potrzebuję teraz wsparcia przyjaciółki.
- Nigdzie się nie wybieram. Może wejdziemy do środka? Wiesz, na klatce jest niezbyt przyjemnie.
- Tak, tak. Oczywiście! Zapraszam. - Odpowiedziałam, pokazując dłonią, aby weszła.
- Dziękuję.
- To co Cię do mnie sprowadza? - Zapytałam radośnie.
- Przybywam na ratunek.
- Komu?
- Tobie. Słyszałam, że coraz częściej kłócisz się ze swoim chłopakiem. Pomyślałam, że mogłybyśmy pojechać razem na krótkie wakacje? Tylko my dwie. Mam Ci tyle do opowiedzenia. Powiedz mi, co o tym myślisz?
- Rozmawiałaś z Niall'em, tak? - Zapytałam.
- Tak, ale co do wakacji to był mój pomysł. Po za tym i tak chciałam się z Tobą spotkać, tylko nie miałam odwagi spojrzeć Ci w oczy. Tak mi przykro, że przez moją głupotę straciłaś swoją pierwszą, prawdziwą miłość.
- Jest ok. Mam teraz kochającego chłopaka... znaczy do wczoraj miałam.
- Jak to do wczoraj? Zerwałaś z nim?
- Nie. To raczej on zerwał ze mną. Nic mi nawet nie odpowiedział. Po prostu wziął walizkę i wyszedł z mieszkania. Myślałam, że jak rozmawiałaś z Niall'em to on Ci wszystko opowiedział...
- Nie mam pojęcia co zaszło pomiędzy Waszą trójką, Mogę się tylko domyślać, że nie możesz wybrać pomiędzy Niall'em, a Twoim obecnym chłopakiem.
- Jak Ty dobrze mnie rozumiesz. - Jade zawsze mnie dobrze rozumiała. Oprócz Niall'a to właśnie ona była moją najlepszą przyjaciółką.
- No widzisz. Pamiętam jaka jesteś. To co? Masz ochotę zaszaleć? Znając Ciebie, pewnie przez te wszystkie lata stałaś się niezłą nudziarą.
- Ej no weź! Ranisz!
- Haha! Trzeba Cię zmienić! I ja się tym już zajmę.
[...]
- Słucham? - Odebrałam telefon.
- "Rozmowa z zakładu karnego. Proszę czekać na połączenie." - Zaskoczona, czekałam jak ktoś się odezwie. - Holly? Całe szczęście, że się do Ciebie dodzwoniłem.
- Ale kto mówi? - Zapytałam.
- To ja Steve. Musisz mi pomóc.
- Pomóc? W czym? Jesteś w więzieniu? Co tam robisz?
- Próbowałem znaleźć pamiętnik Mer, ale całkowicie zapomniałem sprawdzić, czy ma ochronę. Kiedy uciekałem złapał mnie jakiś dozorca z policją i wylądowałem tutaj. Proszę. Tylko Ty możesz mi pomóc.
- Ale powiedz mi jak.
- Musisz znaleźć pamiętnik Meredith. Błagam! Bez niego mogę tutaj siedzieć nawet kilka lat. Rodzice Mer już wnieśli oskarżenie. - Co ja mam mu odpowiedzieć? Może tak: " o dobrze się składa, bo akurat matka Mer dała mi go kilka dni temu."??? Czemu zawsze muszę wpaść w jakieś kłopoty? Dlaczego ja?
- Steve... nie mogę tego zrobić dla Ciebie. Ja nawet nie znam jej rodziny.
- Błagam Cię Holly! Odwdzięczę Ci się za to!
- Przepraszam, ale nie mogę. Muszę kończyć. Pa. - Teraz najważniejsze jest to, żeby Steve nie dowiedział się, że to ja mam pamiętnik. Boję się myśleć, co mógłby mi zrobić, gdyby się dowiedział, że go okłamałam.