niedziela, 22 grudnia 2013

Epilog.


(włącz, jeśli chcesz)

Minęło dokładnie...
- Osiem lat odkąd się poznaliśmy. Wakacyjna miłość. Głupie dzieciaki, które się w sobie zakochały. To typowe. Takie rzeczy się zdarzają. Myślałam, że się na tym skończy. Nagła śmierć mojego ojca zakończyła ten piękny czas. Starałam się o Tobie zapomnieć. Próbowałam wielu sposobów. Spaliłam wszystkie zdjęcia z wakacji, godzinami rozmawiałam z Jade o tym, że Ty o mnie już dawno zapomniałeś. To wszystko skłoniło mnie do zmienienia się. Pokonałam wieczny wstyd i lęk przed byciem odważną. Z nieśmiałej Holly zrobiła się dojrzalsza, otwarta na świat dziewczyna. Wkrótce stałam się lubiana i "popularna". Kiedyś miałam tylko Niall'a i Jade... potem wszystko się zmieniło. Wraz z metamorfozą odkryłam swój talent - śpiew. Pierwszy raz śpiewałam na balu z okazji Świąt Bożego Narodzenia. I wtedy spotkałam Cię po tylu latach... To właśnie wtedy zaczęły się nasze problemy. Odkryłam, że jesteś przyjacielem Niall'a, Ty z kolei dowiedziałeś się o moim byłym chłopaku Niall'u. Zawsze ciekawiło mnie jak to możliwe, że Wy się poznaliście. Cóż... los tak chciał, więc nie ma co się zastanawiać. Bardziej interesuje mnie, czemu na swojej drodze spotkaliśmy tylu zgorzkniałych ludzi. Mam na myśli Meredith i Steave'a. Między nami było różnie. Wydarzyło się tak wiele. Kłamstwa, tajemnice, rozstania... Wszystko jestem w stanie zrozumieć, ale jednego NIGDY nie będę wstanie pojąć. Czemu ten drań Cię postrzelił? CZEMU?!
- To się stało cztery lata temu. Jeden głupi postrzał sprawił, że nasze życie nabrało innego, całkiem poważniejszego sensu. Staliśmy się sobie ogromnie bliscy. Zdałam sobie sprawę, że mogłam Cię stracić, dlatego wreszcie wybrałam Ciebie. Przez następne cztery lata dochodziłeś do zdrowia. Potem było pięknie. Pamiętasz przygotowania do naszego ślubu? Jak to wszystko wytrzymałeś? Byłam taka nieznośna! Nie potrafiłam się na nic zdecydować. Zawsze byłeś cierpliwy. W dniu naszego ślubu obiecałeś mi, że nasza miłość zawsze będzie wieczna. Kilka lat temu uznałabym to za głupstwo, beznadziejny żart. Powiedziałeś mi również coś, co sprawia, że każdej nocy nie mogę opanować łez: "Widzisz tę gwiazdę? Kiedyś, kiedy mnie zabraknie, spójrz proszę na niebo, a gwiazda, którą ujrzysz będzie świecić blaskiem mojej miłości". Nadal czuję Twój dotyk, kiedy mnie przytulałeś, przed oczami mam Twój uśmiech, kiedy wypowiedziałeś te słowa. Nie wiedziałam jaki jest głębszy sens tej wypowiedzi. Niebawem zdradziłeś mi sekret jaki ukrywałeś przez najbliższy rok. Urządziłam Ci niezłą awanturę, że mi tego nie powiedziałeś. To była nasza pierwsza poważna kłótnia małżeńska. Miałam do Ciebie żal, że nic mi nie powiedziałeś o chorobie. Byłam chodząco bombą zegarową, która mogła w każdej chwili wybuchnąć. Bałam się. Cholernie się bałam. Na dodatek dowiedziałam się o ciąży. Myślałam, że oszaleję. Boję się do tego przyznać, ale nie potrafię tego dłużej ukrywać. Muszę Ci o tym powiedzieć. Otóż przez jakiś czas wahałam się... lekarze mówili, że Twoja śmieć jest blisko, kazali mi się z Tobą pożegnać. Chciałam pozbyć się "problemu". Byłam zdesperowana. Nie chciałam się Tobie przyglądać, jak umierając przytulasz się do mojego brzucha. Tak bardzo się tego wstydzę. Nie wiem jak ja mogłam o tym pomyśleć. Teraz, nie wyobrażam sobie życia bez Bruna. On jest Twoim odbiciem. Pamiętam Twoją reakcje na wieść, że spodziewam się Twojego dziecka.

Wyglądałeś jak szaleniec, który uciekł z psychiatryka. Wtedy jeszcze nie było po Tobie widać, że umierasz. Mijały miesiące. Modliłam się, żebyś dożył narodzin syna. Moje modlitwy zostały wysłuchane. Nigdy nie zapomnę Twojej reakcji na widok Bruna. Byłeś taki szczęśliwy. Łzy spływały po Twoich policzkach, tak samo jak mi. Miałam nadzieję, że Niall nas odwiedzi. Niestety tak się nie stało. Ostatni raz widziałam go przed dzień naszego ślubu. Potem nasz kontakt się urwał, aż do teraz... 
- Mogę pisać o wszystkim, ale nie potrafię o tym! Nie chcę przejść do tego. Nie potrafię. Nie chcę. Nie zniosę tego bólu. Nie wierzę Harry, że Cię straciliśmy. Nie mogę się z tym pogodzić i raczej nigdy się z tym nie pogodzę. Po głowie wciąż chodzi mi jedna myśl: "Jeden głupi strzał." Umieram na samą myśl, że ten psychopata Steave siedzi sobie w celi, gra w karty z innymi więźniami, oddycha spokojne i czeka, aż go wypuszczą i kogoś innego zabije. Serce eksploduje mi za każdym razem, kiedy widzę nasze ostatnie zdjęcie z podpisem przez Ciebie: "Tylko Ty możesz przywrócić mnie do życia, tylko Ty możesz doprowadzić mnie do porządku.". Wiesz co jest najgorsze? To, że nie mogę się zabić. Nie mogę Cię teraz spotkać, pocałować, dotknął, widzieć. Nie mogę jemu to zrobić. Muszę być silna. Dla naszego skarba. Tylko on podtrzymuje mnie przy życiu. Tak jak już
wspomniałam jest Twoim odbiciem. W przyszłości na pewno będzie miał geste loki po tatusiu. Bo przecież jaki ojciec, taki syn.
Chcę tylko, żebyś wiedział, że nigdy, ale to przenigdy nie przestałam Cię kochać, ani na sekundę. Zawsze będziesz moją wakacyjną, jedyną, prawdziwą miłością. Nie bój się o mnie. Mam przy sobie Jade i Niall'a. Możesz spać spokojnie. Niech ten sen będzie dla Ciebie krótki, bo wydaję mi się, że nie spotkamy się tak prędko. Mam taką nadzieję, bo chcę mieć co Ci opowiadać, kiedy się spotkamy.

P.S
  Z historii naszej miłości można byłoby nakręcić kolejną telenowelę. Kto wie, może kiedyś znajdzie się pewien głupiec i pokarze światu to, co nam się zdarzyło.
                                                                                                              
                                                                                             Your Summer Love - Holly  xx









- Holly już pora. Napisałaś ten list? - Pokiwałam głową i bez słowa podeszłam do trumny. Wręczyłam Harry'emu list, poczym odeszłam, wyobrażając sobie, że kolejne lata mojego życia będą mijać tak, jak czas upływał, kiedy byłam na koloniach z moim Harry'm.



Heeeej!


   Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam tym epilogiem...? Pierwszy raz poryczałam się pisząc coś od siebie. Ogólnie powiem Wam, że podoba mi się ta historia. Myślałam, że skończę pisać to opowiadanie po 1 rozdziale haha taka już jestem. Jestem szczęśliwa, że zostaliście ze mną do końca tej historii. To wiele dla mnie znaczy. Chyba sobie wydrukuję to opowiadanie, żeby mieć pamiątkę! xd Muszę trochę pożartować, bo nadal płaczę. Ze szczęścia i ze smutku. Chciałabym podziękować za cudowne komentarze! Było ich aż UWAGA 1028!!! ( @dianee2805 - Twoje komentarze zawsze będę w moim sercu.). Nie wiem co jeszcze napisać. Nie chcę się z Wami rozstawać! Jeszcze raz dziękuję Wam, że staliście się wiernymi czytelnikami moich wypocin. Chciałabym, żeby każdy kto czytał to opowiadanie zostawił po sobie chociaż zwykłą buźkę. Zależy mi na tym. Chcę kiedyś tutaj wejść i przeczytać te piękne, ostatnie komentarze... ;') Tak, więc żegnajcie. Harry z tego opowiadania patrzy na Was z nieba, a Holly pewnie zajmuje się Brunem. Może w tym pomaga jej Niall? Oh, pewnie tak. 



KOCHAM WAS! PAPA! WASZA ~~ @agata_971012 ♥

niedziela, 8 grudnia 2013

39. "Czasem trzeba zaryzykować. Bez ryzyka nie ma miłości."

                                                         ~~~~ Oczami Niall'a ~~~~

- Holly, spokojnie. Skarbie, uspokój się. Spójrz na mnie. - Złapałem jej twarz w swoje dłonie. Próbowałem ją uspokoić. Wyglądała tragicznie. Ledwo oddychała. Jej cała twarz była we łzach. Widok cierpiącej Holly sprawiał, że sam odczuwałem ból wewnątrz serca. - Harry to przeżyje. Musisz tak myśleć. - Po chwili na odział weszli chłopcy. Dałem im znać, żeby zaczekali. - Muszę iść do chłopaków. Nie ruszaj się stąd. Zaraz wrócę. Czekaj na mamę. Lada moment powinna tu być. - Holly nie reagowała na mój głos. Siedziała, wpatrzona w jeden punkt. Trzymała w dłoni naszyjnik Harry'ego, który zawsze wisiał na jego szyi.  Odszedłem od dziewczyny. Uznałem, że ona potrzebuje teraz być sama. Gdybym znalazł umierającego Harry'ego, leżącego w kałuży krwi prawdopodobnie zachowywałabym się tak samo jak ona. Nie zdziwi mnie to, jeśli przez jakiś czas nie będzie utrzymywać kontaktu z ludźmi. To co się stało tej nocy już na zawsze odmieni nasze życie.

[...]

- Dzwoniłeś do jego mamy? - Zapytał poważnym głosem Zayn, odpalając papierosa.
- Tak. - Odpowiedziałem.
- Jak to się kurwa stało? - Krzyknął Louis, uderzając pięścią o ścianę.
- Harry wyszedł w środku nocy. To była moja wina. Mogłem go zatrzymać. I jeszcze te słowa wypowiedziane przez panią Duncan...
- Jakie słowa? - Zapytał Liam.
- To było nie porozumienie. To był mój głupi błąd. Gdybym nie snuł podejrzeń przeciwko Harry'emu, to prawdopodobnie nic mu by się nie stało.
- Niall? CO TY ZROBIŁEŚ? - Zayn nie mógł znaleźć sobie miejsca. Chodził poddenerwowany. Miałem wrażenie, że chłopcy zaraz się na mnie rzucą.
- Oh, Zayn... chyba nie chcesz wiedzieć o co poszło.
- Niech zgadnę! Pewnie o tą dziewczynę? Hm? Wiedziałem, że dzięki niej ktoś kiedyś umrze.
- Hola, hola! - Wtrącił się Lou. - Nie obwiniajcie dziewczyny. Ona nie jest niczemu winna. Harry i Niall są winni. Widać, że nie mogą dać sobie spokoju nawzajem. Zamiast sobie odpuścić to przez te wszystkie lata toczyli walkę o dziewczynę. Nie rozumiem jak można być takim egoistą. Robiliście wszystko, żeby mieć ją dla siebie. Nie pomyśleliście o niej! Przecież przez te wszystkie Wasze "podboje" do niej robiliście z niej idiotkę. Zamiast jej ułatwić sprawę, stawaliście się jej problemem. Ogromnym problemem. I wiesz co, Niall? Może i jesteś jej przyjacielem, kumplem od kilku dobrych, Harry może i jest jej wakacyjną miłością, ale nie sądzisz, że potrzeba jej teraz kogoś, kto jej nie zna? Komu mogłaby się wyżalić? Może ten ktoś stałby się dla niej nie wakacyjną miłością, ani nie przyjacielem z dzieciństwa tylko miłością na całe życie...
- Lou... - Zacząłem. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Chłopak miał racje. Pieprzoną racje. Ostatnio oddaliłem się od niego. Może, gdybym był sobą, gdybym z nim spędzał czas tak jak dawniej, to może Holly byłaby szczęśliwą, spełnioną dziewczyną.
- Skończmy gadać o tych beznadziejnych relacjach pomiędzy tą trójką. - Oznajmił Liam. - Teraz najważniejszy jest Harry. Bez niego... - Głos chłopaka zadrżał. Liam ugryzł się w język i kontynuował. - Słuchajcie! Harry wyjdzie z tego. Za kilka miesięcy wróci do zdrowia i będziemy nadal śpiewać, koncertować i wspólnie spędzać czas. Rozumiecie? - Zapadła cisza. Nikt nie odważył się jej przerwać. Wszyscy doskonale widzieliśmy, że coś może się nie udać i go po prostu zabraknie.
- Wracajmy. Może lekarz będzie miał informacje o stanie Harry'ego. - Przerwał tą niezręczną cisze Lou.


                                   
                                                  ~~~~ Oczami Holly ~~~~~

    Czy kiedykolwiek czułeś się obłąkany? Siedziałeś na podłodze oparty o ścianę i zastanawiałeś się co będzie dalej? Nie mogłeś oddychać, bo nie chciałeś? Za wszelką cenne chciałeś zniknąć z tego zakłamanego, niesprawiedliwego świata? Tak właśnie się teraz czuję. Boję się tego momentu, kiedy drzwi się otworzą i wyjdzie z nich lekarz. Najgorsze będzie to, kiedy trzeba będzie się na niego spojrzeć i usłyszeć prawdę. Nagle drzwi się otwarły. Zamarłam. Kątem oka spojrzałam, kto wyszedł z pomieszczenia. Była to pielęgniarka. Szybko wstałam i podbiegłam do niej.
- Przepraszam. - Zawołałam. Kobieta zatrzymała się. - Czy wiadomo coś o tym chłopaku, który jest na blogu operacyjnym? - Kobieta przez dłuższą chwilę nic nie odpowiadała, tylko ze współczuciem spoglądała na mnie. Poczułam jak coś w środku mnie pęka. Powstrzymałam ten ból. Przełknęłam ślinę i zapytałam. - Mam już zacząć pisać przemówienie na jego pogrzeb? Czy planować z nim przyszłość? - Zapytałam, ledwo utrzymując równowagę.
- Przepraszam bardzo panią. Nie mogę nic powiedzieć. Spieszę się.
- Dokąd Pani idzie?
- Muszę zadzwonić po księdza.
- Po księdza? Ale jak to po księdza? O mój Boże!
- Przepraszam. Muszę już iść. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. - Czy wszystko będzie dobrze? Czy ja wyglądam na jakąś wariatkę? Owszem wyglądam teraz jak straszydło umierające z rozpaczy, ale na tyle przytomna jestem, że wiem, że odwiedziny księdza stanowią - Śmierć, namarszczenie,  ostatnia spowiedź. Ponownie usiadłam na podłodze. Tym razem nie mogłam przestać się trząść z płaczu. Zastanawiało mnie, gdzie są wszyscy. Niall z chłopakami, mama Harry'ego i inni. Może oni już wcześniej się dowiedzieli, że on nie żyje? Zostawili mnie, bo nie chcą patrzeć jak cierpię lub nie mają odwagi cokolwiek powiedzieć. Czemu to się wydarzyło? Czemu to jego spotkało? Czemu to wszystko nam się przytrafia? Czemu nie mogłam być z nim szczęśliwa? Może tutaj na ziemi nasza miłość nie ma przyszłości? A może gdzieś indziej będziemy szczęśliwi? Wstałam. Rozejrzałam się dookoła. Teren był pusty. Weszłam do windy. Wcisnęłam "10". Chciałam jak najszybciej znaleźć się na dachu budynku.


                                                    ~~~~ Oczami Louis'a ~~~~~


   Siedzieliśmy na poczekalni. Czekaliśmy na lekarza. Po chwili wyszedł lekarz, który operował Harry'ego. Cała nasza czwórka wstała. Wszyscy mieliśmy łzy w oczach. Czekaliśmy na najgorsze.
- Operacja się powiodła. Udało nam się zatrzymać krwotok. Krew nie dotarła na szczęście do narządów. Stan pacjenta jest co prawda krytyczny, ale wnioskując po jego wieku, to myślę, że wszytko będzie dobrze. Jeśli ta noc będzie spokojna, to jestem pewien, że Wasz przyjaciel będzie mógł się cieszyć życiem. A teraz pozwolicie, że udam się do mamy pacjenta. Muszę jej wszystko wytłumaczyć. Do widzenia. - Spojrzeliśmy się na siebie. Na naszych twarzach pojawił się lekki uśmiech. Przytuliliśmy się.
- Najważniejsze, że operacja się udała. - Powiedział Liam.
- Widzieliście Holly? - Nagle zorientowałem się, że jej nie ma w poczekalni. To mnie zdziwiło. Jeszcze przed naszym przyjściem siedziała pod samymi drzwiami.
- Właśnie mnie też zastanawia, gdzie ona jest. - Dodał Niall.
- Może poszła do łazienki? - Zaproponował Zayn.
- Idźcie sprawdzić czy nie ma jej w łazience. Ja pójdę do pielęgniarek zapytać się, czy jej nie widziały.
- Ok. Spotykamy się za 15 minut przy recepcji. - Powiedział na odchodne Liam.


[...]

- Przepraszam panią. - Zacząłem. - Widziała może Pani młodą dziewczynę? Brunetkę, długie włosy... była smutna. Może nawet cała we łzach.
- Chodzi Ci o tą dziewczynę, która siedziała przed blogiem operacyjnym, tak?
- Tak. Właśnie o nią. Wie Pani, gdzie mogła pójść?
- Um, myślę, że znajdziesz ją w kaplicy albo gdzieś, gdzie nikogo nie ma. Ludzie, kiedy dowiadują się o śmierci zazwyczaj...
- Słucham?! O jakiej śmierci?! Co Pani mówi?!
- To Ty nic nie wiesz...
- Czego nie wiem? - Zapytałem przerażony.
- Ten starszy Pan umarł. - Nagle zacząłem wszystko rozumieć. Miałem ochotę zabić tą kobietę.
- Mam tylko jedno pieprzone pytanie. - Powiedziałem zdenerwowany. - Czy Pani powiedziała tej dziewczynie o jakiejś śmierci?
- Może nie dosłownie, ale mogła się domyśleć. Zapytała dokąd idę, więc jej odpowiedziałam " po księdza".
- O mój Boże. - Powiedziałem do siebie.
- Czy coś się stało? - Zapytała kobieta. Jeszcze bardziej mnie wkurwiła.
- "Czy coś się stało?" - Powtórzyłem. - Pani śmie się jeszcze o to pytać? Powiedziała Pani, że idzie po księdza, dziewczynie, która czekała na wieści o stanie zdrowia swojego byłego chłopaka. Czy Ty kobieto wiesz co zrobiłaś?! Zrobię wszystko, żebyś tego pożałowała! - Odszedłem od kobiety. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Niall'a.


<rozmowa telefoniczna>

- Gdzie jesteście? - Zapytałem.
- Jesteśmy na dole przed wejściem.
- Przecież mieliśmy się spotkać przy recepcji.
- No tak, ale... - Nagle Niall zaniemówi.
- Halo, Niall! Jesteś tam?
- O mój Boże...
- Niall? Co się tam dzieję?!
- Ho-holly... jest na dachu.
- BOŻE! CO?!
- Lou! Biegnij szybko na dach.
- Ale..
- No kurwa szybko! Nie ma czasy do stracenia. - Wbiegłem do windy. Miałem wrażenie, że sekundy mijają jak godziny. Nareszcie znalazłem się przed wejściem na dach. Ostrożnie otwarłem drzwi. Nie chciałem jej przestraszyć. Wolnym krokiem zbliżałem się do dziewczyny. Holly stała bardzo blisko krawędzi. Jej jeden nieuważny ruch mógłby spowodować najgorsze. Byłem tuż za nią. Nie chciałem długo czekać, ale coś mu podpowiadało, żebym chwilę zaczekał.
- Kimkolwiek jesteś proszę, pozwól mi to zrobić. - Odezwała się. Zaskoczyła mnie. Nie spodziewałem się tego, że mnie usłyszy.
- Nie musisz tego robić.
- Wiem, że nie muszę. Ja po prostu chcę.
- Holly, on żyję. To była pomyłka. Pielęgniarka myślała, że jesteś wnuczką zmarłego staruszka. Proszę, pozwól, że Cię złapię i spokojnie wyprowadzę ze szpitala. Błagam.
- Skąd mam mieć pewność, że mnie nie okłamujesz?
- Nigdy nie mógłbym okłamać dziewczyny, która od zawsze mi się podoba. - Powiedziałem lekko się uśmiechając. Jestem z siebie dumny, że powiedziałem jej o tym. Tyle lat ukrywałem to. Tyle musiało się wydarzyć, żebym mógł jej to powiedzieć. Jestem idiotą. Holly dała wyraźny sygnał, że chce się odwrócić, ale nie mogła. Złapałem ją mocno w pasie. Pomału cofałem się z nią. Odetchnąłem z ulgą, kiedy znaleźliśmy się przed wyjściem.
- Naprawdę Tobie się podobam? Przecież tyle lat się znamy. Tyle razy byliśmy na tych samych koloniach. Czemu mi to teraz powiedziałeś?
- Myślałem, że to zrobisz. Chciałem, żebyś o tym wiedziała. Przepraszam. Hah. Przepraszam, że się śmieję. Nie sądziłem, że Ci to kiedykolwiek powiem. Zawsze byłaś z Harry lub Niall'em. Nie lubię się wtrącać w czyjeś sprawy.
- Czasem trzeba zaryzykować. Bez ryzyka nie ma miłości, ale teraz proszę, pozwól mi odejść. - Byłem szczęśliwy, że nie udało jej się tego zrobić. Dziewczyna wyszła. Uśmiechnąłem się pod nosem i udałem się za nią.






HEEEEJ! ;D

MOJE NOWE OPOWIADANIE! ☺

 http://tellmeyourmystery.blogspot.com/

 

    I takim sposobem dotarliśmy do ostatniego rozdziału opowiadania Summer Love. Jak widzicie do samego końca nie wiemy z kim będzie Holly. W Epilogu wszystko się wyjaśni. Jest mi smutno, że tak mało osób komentuje. Cóż... może przy epilogu ( pojawi się za tydzień) będzie ich sporo. Przepraszam za wszystkie błędy. Niestety nie mogę napisać "do nexta" ;') Będzie tylko Epilog, który nie zalicza już do rozdziałów. KOCHAM WAS! ♥  ~~ @agata_971012 xx

niedziela, 1 grudnia 2013

38. "Zawahałam się dotknąć jego ciała. Bałam się, że niczego nie poczuję."

                                             ~~~~ Oczami Holly ~~~~

  Spoglądałam raz na mamę i raz na Niall'a. Chciałam im obojgu wydrapać oczy. Zastanawiałam się, gdzie mógł pójść Harry. Stanie przy oknie i wydzwanianie do niego prawie przez całą noc nic nie pomaga. Boję się. Cholernie się boję. Nie mogę znaleźć sobie miejsca. Ani Niall, ani moja mama nie martwią się tym, że Harry nie odbiera telefonu. Miałam się do nich nie odzywać, ale nie wytrzymałam. Czym byłaby kłótnia bez wojny?
- I co zrobiliście?! Wyprowadziliście Harry'ego z równowagi! Nawet nie pozwoliliście mi z nim porozmawiać! Jak możecie tak spokojnie siedzieć i popijać herbatę?! Jest 4 nad ranem a po nim, ani znaku życia! Zdajecie sobie...
- Oh, uspokój się Holly! - Przerwała mi mama. - Zawsze martwisz się o wszystkich i zapominasz wtedy o sobie!
- Zgadzam się z Panią. - Dodał Niall. - Znając Harry'ego, to pewnie poszedł do baru.
- Widzisz skarbie, nie masz czego się obawiać.
- Ale mamo! To, że Niall tak mówi to nie oznacza, że musi to być prawda! Mam złe przeczucia. Powinnaś mnie zrozumieć. Wiecie co? Nienawidzę Was! Jeśli coś mu się cokolwiek stało, to obiecuje, że Ty mamo, już nigdy więcej mnie nie zobaczysz. A Ty Niall, wstydziłbyś się. Harry może jest nieznośnym kretynem, raniącym czyjeś uczucia, ale gdybyś to Ty nie wracał do domu w środku nocy, to zapewne poszedłby Cię sam szukać. A teraz pozwólcie, że wyjdę i pójdę go sama szukać, bo tak robi prawdziwy przyjaciel. Byłam ciekawa jaka będzie ich reakcja po usłyszeniu mojej niezwykle szczerej przemowy. Tak jak myślałam... kompletne ignorowanie, brak argumentów na swoją obronę. Wkurwiona wyszłam z hukiem z domu. Postanowiłam przejść się po mieście. Nie zwracałam uwagi na porę, ryzyko oraz chłód "otulający" moje ciało. Po prostu chciałam go zobaczyć, przytulić i powiedzieć, jak bardzo mi na nim zależy.


                                                      ~~~~ Oczami Niall'a ~~~~

- Może Holly miała racje... - Oznajmiłem zamyślony. Pani Duncan spojrzała się na mnie z lekkim uśmiechem na twarzy. To zadziwiające, że pozwoliła swojej córce włóczyć się samej w środku nocy po mieście. Wstałem z kanapy. Spojrzałem na zegarek. Było już grubo po 4. Wziąłem do ręki kurtkę i udałem się w stronę drzwi.
- Niall? Dokąd idziesz? - Zapytała, zmywając naczynia.
- Czas wracać do domu. Przy okazji poszukam Holly.
- Może zostaniesz jest już późno. Nie chcę, żeby coś Ci się stało.
- Przepraszam bardzo, czy pani wie, co mówi? Pani boi się o mnie, o chłopaka, który zawsze sobie jakoś poradzi, jeśli byłby w zagrożeniu, a swoją córkę ma Pani gdzieś?! Holly wyszła z domu prawie godzinę temu i jeszcze do tej pory nie wróciła! Rozumiem, że Harry nie jest dla pani odpowiednim kandydatem na partnera dla pańskiej córki i nie musi się Pani o niego martwić, ale do cholery! To jest Pani rodzona córka. Radzę się zastanowić, co jest dla pani najważniejsze w życiu, bo odnoszę wrażenie, że Pani chcę wydać Holly za mąż i mieć córkę z dala od siebie. Ja tylko zastanawiam się czemu? Moi rodzinę rzadko mnie widują w domu. Kiedy wracam do domu...
- Przestań! Nie masz prawa mówić, że jestem okropną matką.
- No właśnie... ja tego nie powiedziałem. Pani sama się do tego przyznała. - Współczuję Holly takiej matki. Odkąd pamiętam Holly zawsze się z nią kłóciła. Co innego jej ojciec. To był bardzo dobry człowiek. Kochał córkę i na pewno nie pozwoliłby jej iść samej. Myślę, że ubrałby się i poszedłby razem z nią. Wychodząc z domu, poczułem wibracje telefonu. Byłem pewien, że to Holly, lecz to nie była ona.

<rozmowa telefoniczna>

- Cholera! Harry, gdzie Ty idioto jesteś? Tylko błagam nie mów, że jesteś w jakimś barze, bo Cię chyba zabiję.
- Niall, zadzwoń po karetkę.
- Mów wyraźnej, bo Cię nie słyszę. Co tak szumi? - Głos Harry'ego brzmiał dość dziwnie. Tak inaczej. Może wypił jakieś cholerstwo i coś mu teraz dolega? - Halo? Jest z Tobą Holly?
- Hoo-lly? - Powiedział prawie niesłyszalnie. Jedynie, co słyszałem było to, jak on ciężko oddycha. Nie wiedziałem, co się z nim dzieje.
- No przecież mówię! Jest ona z Tobą? Wyszła godzinę temu Cię szukać.
- Boże... znajdź ją! - Powiedział cichym, ale zdenerwowanym głosem.
- A myślisz, co mam zamiar robić? Ja przynajmniej coś robię, a Ty? Właśnie, gdzie Ty kurwa jesteś?
- Las... - Odpowiedział, sycząc z bólu.
- W lesie jesteś? Co Ty do cholery tam robisz? Grzybobranie sobie urządziłeś, tak?
- Niall, słuchaj mnie. On tu jest. Ma broń. Znajdź dziewczynę. - Zatrzymałem się. Po głowie krążyło mi mnóstwo pytań. Najbardziej byłem ciekaw o kogo mu chodzi. Już chciałem się o to zapytać, gdy nagle bateria mi padła


                                                      ~~~~ Oczami Harry'ego ~~~~~

   Zawsze zastanawiałem się jak będzie wyglądać moją śmierć. Obstawiałem, że zachoruję na jakąś nieuleczalną chorobę i po kilku miesiącach, tygodniach, dniach po prostu umrę. Nie sądziłem, że w ciągu ostatnich chwil swojego życia będę czuł taki cholerny ból. Do tego wszystkiego ta cieknąca krew z mojej rany. Leżąc tutaj przy drzewie czuję się jakbym pływał w basenie krwi. Na szczęście to tylko kałuża. Jestem cały rozpalony. Czuję się jakbym miał zaraz eksplodować. Rozdarłem swoją koszulę, używając jej do tamowania krwi. Pomału tracę kontakt z rzeczywistością. Krew prawdopodobnie dotarła do płuc, dlatego nie mogę oddychać. Modlę się, żeby Niall znalazł Holly. Co jeśli ona jest w lesie? Co jeśli wpadnie na szalonego Steava?! Nagle usłyszałem czyjś głos. Spróbowałem się podnieść, lecz nie byłem wstanie wyciągnąć nawet głupiej ręki do przodu. Głos osoby krzyczącej stawał się coraz głośniejszy. Niespodziewanie zaczęło mi się kręcić w głowie. Krew wydobywała się z mojej jamy ustnej. Nie mogłem przez to oddychać. Dusiłem się. Moje ciało "płonęło". Widziałem wszystko jak przez mgłę. Wydawało mi się jakby ktoś coś do mnie mówił. Uznałem to za kolejny objaw postrzału.


                                                  ~~~~~~ Oczami Holly ~~~~~~

- O mój Boże! Harry! - Znalazłam go całego we krwi. Wpadłam w panikę. Uklęknęłam przy nim.  - Harry! Słyszysz mnie! Boże...kto Ci to zrobił! No odpowiedz coś! - Byłam pewna, że zaraz zemdleję. Wyjęłam telefon z kieszeni. Zignorowałam połączenia nieodebrane. Było ich naprawdę sporo. Wykręciłam numer na pogotowie. Trzęsłam się ze strachu. Harry wyglądał jakby nie żył. Dzwoniąc schyliłam się, aby sprawdzić, czy jest tętno. Zawahałam się dotknąć jego ciała. Bałam się, że niczego nie poczuję.

[..]

  Minęło dobre pół godziny zanim zjawiła się karetka. Strach zawładnął całym moim ciałem i umysłem. Nie byłam wstanie nic powiedzieć. Chciałam znaleźć się w szpitalu i usłyszeć dobra wieści na temat stanu zdrowia Harry'ego.
- Proszę się odsunąć. Nie mamy czasu. - Oznajmił jeden z ratowników.
- "Nie mamy czasu" - Powtórzyłam wkurzona. - No oczywiście, że nie macie już czasu skoro spóźniliście się z karetką jakieś 25 minut! Pozwę Was do sądu, jeśli on nie przeżyje!
- Jedzie Pani z nami, czy zostaje tu sama? - Przerwał mi ratownik.
- Jadę. - Odpowiedziałam, wsiadając do auta.


Heeej! ;D

I jest 38! Myślę, że pojawi się jeszcze jeden rozdział, a potem dodam epilog. Mam nadzieję, że spodoba Wam się ten rozdział. Pisałam go na szybko, więc wybaczcie mi wszystkie błędy. Liczę na szczere komentarze! 


Zaczynam pisać kolejne opowiadanie!!!  

Na razie jest tylko prolog. Jeśli Wam się spodoba to zaobserwujcie, skomentujcie i napiszcie mi na tt, czy jest ok.  Napiszcie, czy mam Was informować xx http://tellmeyourmystery.blogspot.com/

KOCHAM WAS I DO NEXTA! ♥ ~~~ @agata_971012 xx

wtorek, 19 listopada 2013

37. "Nigdy więcej nie skrzywdzisz mojej córki!"

                                                 ~~~~ Oczami Holly ~~~~

    Obudził mnie nie codzienny widok. Na przeciwko mojego łóżka siedział śpiący Harry. Co on tutaj robi? - Pomyślałam, wstając. Podeszłam do chłopaka. Spał jakby był zabity. Nie pamiętam jak znalazłam się w łóżku i jak on się znalazł w mojej sypialni. Chciałam się dowiedzieć jak spędziłam wczorajszy wieczór. Zaczęłam go budzić. Zero reakcji. - Pobudka, frajerze! - Krzyknęłam, szarpiąc za rękę chłopaka. Przez dłuższą chwilę obserwowałam jego zachowanie. Zauważyłam delikatny uśmiech w jego kącikach ust. Uśmiech się powiększał z każdym moim kolejnym ruchem. Wkurzył mnie! Udawał, że śpi! Złapałam ręką jego kosmyk włosów i mocną pociągnęłam ku górze. Natychmiast jęknął z bólu. Złowieszczo się uśmiechnęłam, przyjmując pozycje wygranej.
- Auuuuć! To bolało! - Krzyknął z bólu. To był naprawdę zabawny widok, kiedy masował sobie głowę. I do tego wszystkiego zepsułam mu fryzurę. Nie mógł doprowadzić jej do porządku haha.
- Zachowujesz się jak dziecko! Trzeba było nie udawać, że nie śpisz! Masz za swoje!
- Jesteś okrutna!
- Ah, tak?
- Tak! Przyniosłem Cię do sypialni, bo sama nie dałabyś sobie rady. W barze zasnęłaś przy stoliku, więc musiałem Cię zanieść do taxi. I zamiast mi za to podziękować, to mnie pobiłaś?!
- Nie przesadzaj. Ja tylko wyrwałam garść włosów...
- OMG! Jesteś sadystką!
- Wypraszam to sobie! - Naszą bardzo "straszną" kłótnie przerwała mama, wołająca mnie z dołu.
- Holly! Zejdź na dół! Masz gościa. - Spojrzeliśmy się na siebie. Zaskoczeni wyszliśmy z pokoju.


                                            ~~~~ Oczami Harry'ego ~~~~~~

     Byłem ciekawy, kto przyszedł w odwiedziny z samego rana. Nie mam pojęcia, kim jest ten człowiek. Może ktoś z rodziny Holly, albo jakiś przyjaciel rodziny? Jedno jest pewne, że nie polubię gościa. Ten ktoś przerwał nam całkiem sympatyczną rozmowę! Haha. Dawno tak dobrze się nie bawiłem. Kocham te nasze groźne "kłótnie". Będąc tutaj, czuję się jakbym żył z Holly, jakbyśmy byli znowu ze sobą. Podoba mi się to. Przyzwyczaiłem się już, że ona zawsze jest w pobliżu i, że zawsze mogę spojrzeć na nią i powiedzieć sobie w myślach: "Harry, debilu. Straciłeś taką piękną kobietę. Ona była Twoja. BYŁA." Właśnie była. Ciekawy jestem, czego ona naprawdę chce. Pogubiłem się w tym wszystkim. Raz urządza mi wielką awanturę, że chce być z Niall'em i raz chce mnie pocałować. Co prawda to było po pijaku, ale jakby nie było, to wszystkie nasze sekrety, kłamstwa, pragnienia, wychodzą wtedy, gdy nie kontrolujemy siebie, tak? Nie wiem, co mam myśleć o jej zachowaniu. Kocham ją i zawsze będę ją kochać, ale błagam, niech ona się wreszcie zdecyduje.
- Jak myślisz, kto przyszedł? - Zapytałem, schodząc po schodach.
- Nie wiem. Może mama Niall'a?
- To ona przychodzi tylko do Ciebie? No wiesz Twoja mama powiedziała, że TY masz gościa.
- Mam bardzo dobre kontakty z Panią Horan. Ona... kurde. Nie wiem jak mam Ci to wyjaśnić.
- Ok. Rozumiem. Chodziłaś z jej synem, więc wypadło mieć z nią dobre kontakty.
- Wyczuwam zazdrość...
- Pff... no co Ty. Mylisz się.
- Taaa...
- Yyy.. Holly?
- Co?
- Masz zamiar tak się pokazać?
- Jak? O co Ci chodzi?
- Jesteś z piżamie. Powinnaś się ubrać lub chociaż zarzucić jakiś szlafrok.
- Haha. Ty to umiesz rozbawić człowieka. Halo, jestem u siebie w domu! Mogę nawet chodzić naga.
- Hmm... naga?
- Ty zboczeńcu! - Dziewczyna uderzyła mnie w ramie.
- Ale Holly... ja nie myślałem o tym... hahaha
- I tak wiem, że jesteś zazdrosny! I jeszcze jedno! Nigdy nie zobaczysz mnie całkiem obnażonej w tym oto domu. Haha.
- Ej, no! Zaczekaj. - Pobiegłem za dziewczyną. Biegliśmy na boso. Podłoga była śliska. Musiałem uważać, żeby się nie wywrócić. Nagle nie wyhamowałem na zakręcie. Wpadłem na Holly. Upadliśmy. Spojrzeliśmy się na siebie, po czym wybuchnęliśmy śmiechem.
- Harry, przytyłeś trochę. Haha. Zejdź ze mnie grubasie! Czy my kiedyś dotrzemy do salonu?
- Zawsze możemy wrócić na górę.
- Czy szanowny Pan Styles o czymś nie zapomniał?
- Pamiętam, pamiętam... ,ale Pani Duncan mogłaby o tym zapomnieć. - Holly zachichotała. Nie spodziewałem się takiej reakcji. Stawiałem raczej na to, że wstanie i odejdzie obrażona.
- Ale Ty sam powiedziałeś, że chcesz być tylko przyjacielem... - Zaczęła.
- No tak, ale to zmienia faktu, że chcę też być kimś więcej. Tak jak dawniej. Czemu się śmiejesz?
- Po prostu... jestem szalona, głupia i niezdecydowana.
- I to Cię śmieszy?
- Chyba tak.
- W takim razie też chcę się poczuć jak głupek. Mogę czegoś spróbować? - Zapytałem. Dziewczyna się zdziwiła. Zaskoczona pokiwała głową na znak, że się zgadza. - Zamknij oczy... tylko się nie śmiej!
- Spróbuję. - Odpowiedziała, patrząc mi się prosto w oczy. Byłem pewien, że ona tego chce. Blask w jej oczach, lekko rozchylone wargi potwierdzały to. Nie powinienem być tego taki pewien. Holly jest humorzasta. Potrafi co chwilę zmieniać zdanie. Między nami nastała niebezpieczna odległość. Pragnąłem jej pocałunku. Byłem podekscytowany jak nigdy wcześniej. Czułem się jakby to miał być mój pierwszy pocałunek w życiu. Dziwne uczucie. Czy można tak szaleńczo pragnąc pocałunku? Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Czułem zapach jej słodkich perfum. Nagle zapragnąłem,
żeby przestały nas dzielić nawet centymetry. Ona chyba pomyślała o tym samym, bo jej usta znalazły się na moich w tej samej sekundzie. Rozkoszowałem się tą chwilą i tym, że trzymam ją w swoich rękach. Nagle usłyszeliśmy ponowne wołanie z salonu.
- Ugh... Twoja mama doskonale wie, kiedy nam przeszkodzić. - Oznajmiłem odrywając usta od dziewczyny.
- Trzeba w końcu sprawdzić, kto czeka w salonie. Jestem na 100% pewna, że to pani Horan.
- To się okaże, kiedy otworzysz te drzwi.
- Czuję się jakby te drzwi dzieliły mnie od czegoś niezwykłego.
- Naprawdę? - Zapytałem zaskoczony słowami Holly.
- Nie. Haha. - Odpowiedziała, otwierając drzwi do salonu.
- Mogłem się tego spodziewać, że żartujesz. - Wchodząc do pomieszczenia jako pierwszą zauważyłem panią Duncan, następnie mój wzrok spoczął na... Niall'u.
- Niall? Co Ty tu robisz? - Zapytała z nie dowierzaniem Holly.
- Holly, przepraszam, ale muszę Ci zadać kilka pytań. - Zaczął Niall, przerywając dziewczynie.
- Słucham? Przyszedłeś do mnie, żeby się mnie o coś zapytać? Gdzie byłeś, kiedy to ja chciałam z Tobą porozmawiać? Czy zawsze musisz zrywać ze mną kontakt przez ten pieprzony telefon? Czemu teraz mam Ci poświęcić czas? Nie mogę uwierzyć jaki pieprzony zaszczyt mnie spotkał! Niall Horan zjawia się po kilku tygodniach ucieczki przede mną.
- Holly to nie tak...
- No jak, Niall? - Stałem pomiędzy ich dwojgiem. Nie wiedziałem co przyniesie ciąg dalszy tej rozmowy. - No odpowiedz mi! - Dodała wściekła Holly.
- Jestem tutaj, żeby Cię ostrzec przed tym oto osobnikiem. - Powiedział chamskim głosem, pokazując na mnie. Zaskoczony spojrzałem na Holly. Ona też nie miała pojęcia o co mu chodzi.
- Przed Harry'm? Poważnie? Niall, rozumiem, że chcesz dla mnie jak najlepiej, a między mną, a Harry'm działo się źle i pewnie nie chcesz, żeby tak znowu było, ale zrozum, chcę sama podejmować swoje życiowe decyzje.
- Dziewczyno, Ty nic nie rozumiesz! On chcę Cię wykorzystać! O ile tego już nie zrobił. - Czułem jak pomału gotuję się w środku. Innym razem dostałby już pięścią w swoją piękną twarzyczkę, ale teraz chciałem pokazać Holly, że jestem silny i, że nie dam się tak szybko wyprowadzić z równowagi.
- Niall? Czy Ty siebie słyszysz? - Zapytałem, kiwając głową. nie mogłem wierzyć w to co słyszę.
- Co zrobiłeś jej wczoraj w nocy, co?! Kto ją upił, a potem zawiózł i pewnie wykorzystał? Hmm? - Powiedział przybliżając się do mnie.
- Człowieku zastanów się co gadasz!
- Harry? Ty również piłeś, prawda? - Zapytała z nadzieją dziewczyna. Spojrzałem na nią błagalnym wzrokiem. Byłem wyczerpany.
- Nie piłem, ale tylko dlatego, że myślałem o tej cholernej strzelaninie! Proszę Holly uwierz mi! Skarbie zawiozłem nas do domu. Zaniosłem Cię na górę, położyłem w łóżku i zasnąłem na krześle. W nocy pewnie się przebudziłaś i przebrałaś się w piżamę. I to tyle... Poza tym Niall... skąd masz pewność, że tylko ja piłem? Ok. Holly przed chwila powiedziała, że niczego nie piła, ale Ty pierwszy oznajmiłeś, że ją opiłem! Więc skąd masz KURWA PEWNOŚĆ?! Śledziłeś nas?
- Greg był w tym samym pubie co Wy. Fajnie się podlewało kwiatuszka?
- Wynoś się stąd! - Usłyszałem poważny głoś z za plecami. Była to mama Holly. Odwróciłem się, aby wytłumaczyć to całe zajście, ale nie pozwoliła mi dojść do słowa. - Zrozumiałeś?! Wynoś się z mojego domu! Natychmiast! Nigdy więcej nie skrzywdzisz mojej córki!
- Ale proszę mi pozwolić to wyjaśnić! - Krzyknąłem.
- Do widzenia! - Powiedziała Pani Duncan, wypychając mnie za drzwi.

                          
 [...]

    Nie wiem co mnie tu zaciągnęło... powinienem unikać tego miejsca, zwłaszcza, że była tutaj strzelanina. Usiadłem sobie na trawie. Oparłem się o drzewo. Byłem wykończony psychicznie. Czemu ona niczego nie powiedziała. Przed oczami mam je wyraz twarzy. Rozumiem, że była w szoku, ale czemu nie wstawiła się za mną? Zrozumiałem, że bycie dupkiem sprawiło, że teraz los stokrotnie wbija mi kołek w plecy. Co ja teraz zrobię? Jak przekonam Holly, że nic jej nie zrobiłem? Nieoczekiwanie usłyszałem szelest liści. Na dworze było już ciemno, więc miałem problem z zauważeniem postaci, idącej w moim kierunku. Czyjaś latarka świeciła mi prosto w oczy. Wstałem podszedłem kilka kroków bliżej. Był to chyba jakiś facet. Nagle latarka zgasła. Pomyślałem, że ten człowiek udał się w innym kierunku, lecz się myliłem. Z za drzewa wychylił się mężczyzna. Na twarzy miał kominiarkę. Wystraszony cofnąłem się o kilka kroków do tyłu. Nieznajomy zbliżał się do mnie.
- Kim jesteś? I czego chcesz ode mnie?! - Krzyknąłem nadal się cofając.
- Zemsta jest słodka, Harry. - Zrobiło mi się słabo, kiedy usłyszałem swoje imię. Po chwili osobnik zdjął nakrycie głowy. Zlustrowałem go od stóp do głów.
- Steave... przecież Ty... - Zacząłem mówić, gdy nagle zobaczyłem broń w jego rękach. Przełknąłem ślinę, po czym zdesperowany postanowiłem biec.
- Hahaha! I tak mi nie uciekniesz! - Krzyknął. Brzmiał jak zwierzę głodne krwi. Słyszałem jak biegnie za mną. Rozglądałem się na boki, szukając jakiejś kryjówki. Dźwięk naładowanej broni sprawił, że moje ciało zrobiło się jak z "waty". Kilka sekund później usłyszałem głos tego : "Pozdrów Mer dupku!"
psychopaty



Heeeej! ;D


  Jak widzicie wielkimi krokami zbliżamy się do końca tej historii. Myślę, że ten rozdział nie jest taki zły. Napiszcie, co sądzicie. Zależy mi na Waszych opiniach ;)

Kocham Was i do nexta! ♥Jakieś pytania? ŚMIAŁO PISZCIE! (PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKIE BŁĘDY!) ~~~@agata_971012 xx

sobota, 9 listopada 2013

36. Strzał.

                                                ~~~~ Oczami Holly ~~~~

   Czy mogę mu zaufać? Nie wiem czy to jest dobry pomysł. Minął tydzień odkąd przyjechaliśmy do mnie do domu. Harry wydaje się być całkiem normalny. Czy jest to możliwe, żeby zmądrzał? Dziwi mnie to, że chce się tylko przyjaźnić. Zachowuje się tak jakby to nie był on. Przypomina mi trochę Harry'ego, którego poznałam na wakacjach. Czuję, że zależy mu na naszej przyjaźni.

- Gotowa? Zapytał, pijąc sok w kartoniku. Rozbawił mnie ten widok. Wyglądał całkiem uroczo. Takie duże dziecko. - Coś ze mną nie tak? Czemu się śmiejesz?
- Um, ja się śmieję? Nie. No co Ty.
- Co Cię tak rozbawiło? - Zapytał, przybliżając się do mnie. Czułam jego oddech na swojej szyi. Próbowałam nie wybuchnąć śmiechem. - Nadal się uśmiechasz! No powiedz mi!
- Wyglądałeś zabawnie pijąc soczek Amandy.
- Haha. To o to Ci chodziło? Holly Ty wariatko!
- Ej! Nie wyzywaj mnie! - Udałam obrażoną.
- No to idziemy? - Zapytał chłopak.
- Jesteś pewien, że to idealna pogoda na przechadzkę po lesie? Chmurzy się.
- Holly chyba nie chcesz siedzieć całe popołudnie w domu?
- Przyjechałam tutaj, żeby pomóc mamie w remoncie.
- Dzisiaj się zabawimy, a jutro zaczniemy od malowania płotu. Hm? Co Ty na to?
- Zależy co masz na myśli mówiąc "zabawimy się"...?
- Przejedziemy się do lasu. Jeśli zacznie padać to pójdziemy do tego baru kilka uliczek od Twojego domu. - Czemu nie mogę być twarda? Zawsze muszę mu ulegać?!
 - No dobrze, ale ja nic nie będę pić.
- To się jeszcze okaże! - Powiedział lekko się uśmiechając.


[...]

- Nie. Ja dalej nie idę. Nogi mi odpadają. - Ten las nie należy do wielkich lasów, ale chodzenie po nim staje się męczące. A zwłaszcza, kiedy chodzi się po nim z osobnikiem, który ma motorek w czterech literach. Nie nadążam za nim.
- No to się zatrzymaj. Ładny uśmiech proszę. - Zawołał.
- Harry, nie! Nie lubię zdjęć. Możemy wracać?
-  Jeśli chcesz to chodźmy. - Odpowiedział zawiedziony chłopak. Zrobiło mi się trochę głupio. Chciał dobrze. Myślał, że będę zadowolona. Podeszłam do niego, położyłam dłoń na jego ramieniu. Uśmiechnęłam się delikatnie i zaczęłam mówić:
- Przepraszam. Doceniam to, że starasz się utrzymać naszą przyjaźń. Jestem Ci wdzięczna, że zaproponowałeś mi pomoc przy remoncie oraz, że zabrałeś mnie tutaj, aby się odstresować. Dziękuję, ale ja...
- Omg! Słyszałaś to? - Przerwał mi nagle Harry.
- Nie jestem pewna, ale tak... Czy to mógł być jakiś strzał? - Zapytałam przerażana. Zrobiło mi się nagle zimno. To był prawdopodobnie objaw strachu. Nie potrafiłam opanował szybkiego oddechu.
- Nie wiem. Już raz słyszałem strzały, ale to było dawno. Musimy to sprawdzić.
- Oszalałeś?! Wracamy do domu! Teraz!
- Ale ktoś może być ranny. Może potrzebuje pomocy? Wyprowadzę Cię z lasu, udasz się do domu, a ja pójdę sprawdzić okolice lasu, okay?
- Nie pozwolę tam Ci iść! Możliwe, że jakiś szaleniec biega po lesie z karabinem lub z czymś innym! Nie pójdziesz tam! Rozumiesz? Może coś Ci się stać! Wracasz ze mną do domu.
- Holly czy Ty płaczesz? - Jaki z niego kretyn! Jesteśmy w samym centrum lasu. Słyszeliśmy jakieś strzały dobiegające z oddali. W każdej chwili możemy spotkać właściciela tej broni. Możemy umrzeć, a ten debil pyta się mnie czy ja płaczę.
- Tak! Płaczę! Cholera, Harry! Rusz ten tyłek i wracajmy do domu! Tutaj jest niebezpiecznie!
- W porządku. Chodźmy.
- Wiesz co? Jeśli chcesz to chodźmy już do tego baru. Nie sądziłam, że to powiem... muszę się napić i przespać kilka następnych dni. Nie chcę o tym myśleć. Chcę o tym zapomnieć...


                                               ~~~~ Oczami Harry'ego ~~~~~~

   Nadal jestem ciekawy co się stało w tym lesie. Najchętniej wróciłbym tam i rozejrzał się po nim. Nie mogę zostawić samej Holly. Nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Już prawie zasypia przy stoliku. Miała racje, że nie powinna pić. Ciekawość tego, co się wydarzyło w lesie zżera mnie od środka. Nawet odechciało mi się pić. Na szczęście obok mnie jest przyjaciel - kwiat. Przyda mu się trochę alkoholu.. i tak usycha już, bo nikt go nie podlewa.
- Holly. - Powiedziałem cichym głosem, próbując obudzić dziewczynę. - Obudź się. Musimy wracać do domu.
- Co? A my nie jesteśmy już w domu? - Powiedziała przez sen.
- Nie. Dlatego musimy wracać. Wstań. Pomogę Ci. Taksówka już jest w drodze.



                                                 ~~~~ Oczami Niall'a ~~~~~~

   Właśnie kładłem się spać, gdy nagle usłyszałem dźwięk dzwonka telefonu. Spojrzałem kto dzwoni. Był to Greg. Nie spodziewałem się jego.
- Greg? Jesteś pijany czy coś w tym stylu? Czemu wydzwaniasz do mnie po nocy?
- Jestem w barze i zgadnij kogo widzę...
- Zgaduję.. pewnie Holly i Harry'ego!
- Dokładnie. Obserwowałem ich zachowanie i mam ochotę dokopać temu gnojkowi.
- Harry'emu? Czemu? - Greg z reguły jest zawsze opanowany. Chyba, że ktoś skrzywdził kogoś bliskiego, to wtedy jest zdolny do wszystkiego.
- Ten Twój "przyjaciel" z zespołu specjalnie opił Holly, a sam alkohol wylewał z kieliszków do doniczki. On coś może zrobić Holly.
- Jesteś pewien? Może pomyliłeś ich z kimś? Nie znasz dobrze Harry'ego...
- Ale Holly znam doskonale. Chłopaku wracaj do domu. - Czy to jest możliwe, żeby Harry opił Holly, a potem chciał ją wykorzystać? Owszem Harry czasem zachowuje się jak skończony dupek, ale nie jestem do końca przekonany, żeby był zdolny do takiego chamskiego czynu. Muszę wrócić domu. Muszę się przekonać, czy to jest prawda.


                                           ~~~~ Oczami Harry'ego ~~~~

   Wróciliśmy do domu. Na szczęście Holly mama nie usłyszała żadnego hałasu. Nie chciałbym się jej tłumaczyć, dlaczego jej córka jest pijana, a ja wcale. Musiałbym jej wtedy opowiedzieć o strzałach i o tym, że byliśmy zagrożeni. Pani Duncan uznałaby mnie za nieodpowiedzialnego gnojka. W sumie to dobrze, że niczego nie piłem. Nie wiem jak byśmy dotarli do domu.

- No Holly czas iść spać, ale najpierw musimy wejść po schodach... - Oznajmiłem uśmiechając się. Holly jest bardzo zabawna, kiedy nie kontaktuje i mówi przez sen. Mam nadzieje, że nie rozbawi mnie tak, że stracę kontrole i razem spadniemy ze schodów na dól.
- Harry? Gdzie my jesteśmy?
- Jesteśmy w zamku. Właśnie niosę księżniczkę do jej komnaty. Haha.
- Oh, Ty mój rycerzu! Czy mogę skraść buziaka mojemu rycerzowi? - Akurat znaleźliśmy się obok pokoju Holly. Nie wiedziałem co powiedzieć. Pragnąłem ją pocałować, ale rozsądek podpowiadał mi, żebym odmówił. Przez chwilę patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Zawsze byłem dupkiem wobec Holly. Nie mogę tego zrobić.
- To jest zły pomysł. Ty jesteś pijana... to się może źle skończyć.
- Taaak.. masz rację, ale i tak możesz o zrobić haha! - Tak ja już wspomniałem Holly jest inna, gdy wypije. Bardziej odważna,a przede wszystkim nie myśli.
- Holly... - I ten beznadziejny moment, kiedy nie umiesz komuś czegoś wytłumaczyć.
- Ugh! Nie chcesz tego zrobić? To ja to zrobię! - Holly chwyciła mnie za twarz i wbiła mi się prosto w usta. Uległem, ale jednocześnie byłem na siebie cholernie zły.
- Musiałaś to zrobić?! Jesteś pijana! Proszę Cię przestań. - Pragnąłem jej pocałunków, dotyku, jej całej, chciałem, żeby przestała, ale... no właśnie "ale"...
- Chodź ze mną...
- Holly, nie.
- Czemu?
- Jesteś pijana. Ostatecznie, jeśli chcesz to mogę się położyć obok Ciebie. Nic więcej...
- Ale jesteś nudny! Bawić się nie umiesz!
- Ok, ok... mów sobie co chcesz. Chodź już do tej sypialni. Musisz wytrzeźwieć. Sen Ci dobrze zrobi. - Pomogłem dziewczynie położyć się na łóżku. Przykryłem ją kołdrą, po czym usiadłem na fotelu, wyciągnąłem telefon z kieszeni i zacząłem przeglądać informacje na temat jakichkolwiek strzałów w okolicy.





   Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na nexta. Nie miałam weny. Możecie się przekonać, czytając ten beznadziejny rozdział. Mam nadzieję, że komuś minimalnie się spodobał i go skomentuje. W następnym rozdziale będzie więcej akcji! Obiecuję! Jesteście ciekawi o co chodzi z tymi strzałami lub co się stanie, kiedy Niall odwiedzi Holly? Tego dowiecie się za kilka dni ;) Kocham Was i przepraszam za wszystkie błędy i za ten rozdział. Liczę na szczere komentarze... ♥ ~~ @agata_971012 xx

czwartek, 24 października 2013

35."Czuję się niewyobrażalnie zagubiona."

                                           ~~~~ Oczami Holly ~~~~

- Tylko błagam! - Zatrzymałam się przed wejściem do domu. Odwróciłam się w stronę chłopaka. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam spokojnie kontynuować. - Jeśli mama będzie się pytać, czy nadal jesteśmy razem, a na pewno będzie, to koniecznie masz powiedzieć, że się tylko przyjaźnimy. Rozumiesz? - Mam nadzieję, że ten idiota zrozumiał, co do niego powiedziałam. Nie chcę, żeby ktoś myślał, że jesteśmy parą. A zwłaszcza moja mama! Ona przyjaźni się z mamą Niall'a. Na pewno powiedziałaby jej, że wróciłam do domu z chłopakiem. Nasze mamy zawsze popierały mój i Niall'a związek. Mama Niall'a zapewne zadzwoniłaby od razu do niego i powiedziałaby mu o moim powrocie z Harry'm. Nie chcę tego. Niall mógłby sobie pomyśleć, że wróciłam do Harry'ego. A tak nie jest. Taka jest prawda, że uczucie, które darzyłam Harry'ego już dawno wygasło. Ten związek mnie męczył. Jestem nienormalna. Gadam takie rzeczy, a jakby nie było to sama się zgodziłam na to, żeby ze mną przyjechał. Jakoś przeżyję. Najważniejsze, żeby Niall się o tym nie dowiedział. Ciekawe, czy kiedyś odbierze ten pieprzony telefon.
- Ok, ok. Spokojnie. Nie musisz się od razu denerwować.
- Ja się nie denerwuję... po prostu....
- Po prostu dajesz mi sygnał, że z nami koniec. Okay. Rozumiem.
- Naprawdę? - Zapytałam zaskoczona. Dziwne. Bardzo dziwne. Jak to możliwe, że przyjął to z taką niezwykłą lekkością? Nawet się nie skrzywił, czy coś w tym stylu. To do niego niepodobne. On mnie przeraża.
- A czemu uważasz, że mógłbym kłamać? Holly, kocham Cię, ale nie mogę się narzucać, prawda? Myślę, że bycie przyjaciółmi dobrze nam zrobi.
- Jesteś taki...- Zaczęłam z nie dowierzaniem.
- Jaki? - Przerwał mi w połowie zdania.
- Taki inny. Co Ci się stało? Zmądrzałeś!
- Wiesz, doszedłem do wniosku, że nie mogę do tego dopuści, żebyś mnie już całkiem znienawidziła.
- Harry przecież ja Ci nigdy nie mówiłam, że Cię nienawidzę. Głupi jesteś? Jak tam możesz myśleć?
- Przez to co zrobiłem...
- Co zrobiłeś? - Zapytałam podejrzliwie, obserwując chłopaka.
- No chodzi mi o to jaki byłem dla Ciebie zły. Ciągle się kłóciliśmy, byłem szaleńczo zazdrosny...
- Ale nie sądzisz, że to jest głupi argument? Znienawidziłabym Cię, gdybyś na przykład... hmm... zranił kogoś dla mnie bliskiego, albo gdybyś mnie jakoś poważnie okłamał. Owszem byłam na Ciebie zła, ale czego nie wybacza się przyjaciołom?
- Umm.. dobrze wiedzieć. Możemy wejść do środka? Chłodno się robi.
- W porządku. Chodźmy. - Oznajmiłam, udając się do drzwi.



[...]

- Holly! Dziecko! Jak ja Ciebie dawno nie widziałam. Tęskniłam skarbie. 
- Oj mamo. Przestań, bo się zaraz rozpłaczę i proszę nie ściskaj mnie tak mocno, bo się zaraz uduszę haha.
- Dobrze. Już Cię puszczam. Widzę, że przyjechałaś ze swoim chłopakiem. Ty jesteś Harry, tak? Dużo o Tobie słyszałam.
- Tak, jestem Harry. Już mieliśmy przyjemność się spotkać... tylko szkoda, że była Pani wtedy pokłócona z Holly.
- Aaa no tak! Pamiętam. Na szczęście się pogodziłyśmy. No to co? Macie jakieś plany na dzisiejszy wieczór? Może zmówię Wam pizzę? Co Wy na to?
- Mamo, po pierwsze my nie jesteśmy już parą, a po drugie proszę nie rób tego. Nie jestem już dzieckiem. Już nie musisz mi proponować pizzy, bo umiem korzystać z telefonu. - Bywało, że między mną, a mamą panowała groźna atmosfera. Między innymi wtedy, gdy była nad opiekuńcza, ale szczerze? Zaczynam to wszystko teraz doceniać. Mam nadzieję, że nie za późno.
- Jak to? Nie jesteście już ze sobą? Patrick mówił mi, że jesteście szczęśliwi..
- No niestety tak wyszło... - Oznajmiłam, skupiając wzrok na podłodze.
- Teraz się przyjaźnimy. - Dodał uśmiechnięty Harry.
- Tak? - Zapytała zaskoczona mama. - Podziwiam Was. Ja tam nigdy nie wierzyłam w przyjaźń miedzy kobietą, a mężczyzną. A zwłaszcza, wtedy, gdy para była kiedyś ze sobą. Cóż... nie wnikam. Idę przyrządzić kolację. Bawcie się dobrze. Harry czuj się jak u siebie w domu. - Harry kiwnął głową. Uśmiechnęłam się w stronę chłopaka. Postanowiłam iść za mamą, żeby zapytać się o Patrick'a.
- Muszę o coś zapytać mamę. Zaraz wrócę. - Oznajmiłam, wstając z kanapy.


                                                        ~~~~ Oczami Harry'ego ~~~~~~

      Czuję się niezręcznie, ale staram się udawać, że wszystko jest okay. Najważniejsze, żeby mój plan przebiegł poprawnie. Jak na razie, to jestem z niego zadowolony. Holly na poważnie bierze, to co mówię. Śmieszy mnie to z jaką łatwością wierzy w każde moje kłamstwo. Chyba żaden facet nie chciałby utrzymywać kontaktu ze swoją byłą. Chociaż przez jakiś czas, prawda? A co dopiero wpraszać się na siłę do jej domu. Dziwne, że ona niczego nie podejrzewa. Muszę dać z siebie
wszystko, żeby mi znowu zaufała. Muszę sprawić tak, aby zapomniała o Niall'u. Jeśli Holly sądzi, że zostaniemy tylko przyjaciółmi, to grubo się myli. Ja NIGDY się nie poddam. Kocham ją i zrobię wszystko, żeby ją  przy sobie zatrzymać. Miłość jest dla mnie najważniejsza. Nagle zaczął mi dzwonić telefon. Szybkim ruchem odebrałem połączenie, żeby Holly niczego nie usłyszała.

< rozmowa telefoniczna>

- No siema stary. - Wydarł się do telefonu Louis.
- Cześć, Lou. Co tam?
- Nie zgadniesz kto do mnie zadzwonił!
- Nie wiem. Poddaję się. Nie chcę mi się w to bawić. O kogo chodzi?
- Niall zadzwonił do mnie dzisiaj. Gadał, że jest u siebie w domu i, żebym nikomu o tym nie mówił. Pomyślałem, że martwisz się o niego, więc postanowiłem powiedzieć Tobie i chłopakom. - Natychmiast wstałem z kanapy. Nerwowo zacząłem chodzić po salonie. Niall w Mullingar?! To nie może być prawda! Cholera! Cały mój plan wezmą diabli! - Halo? Haaaarry? Jesteś tam? - Zapytał zaniepokojony Lou.
- Tak, jestem. Bardzo dobrze zrobiłeś Lou, dzwoniąc do mnie. Martwiłem się o tego idiotę. Dzięki.
- Spoko. A swoją drogą... kiedy się spotkamy? Dostaliśmy propozycję nagrania kolejnej płyty. Może wypadałoby już wrócić? Co myślisz?
- Nie wiem. Zdzwonię do Ciebie potem, ok? Nie mam czasu.
- W porządku. Będę czekał. Pa


                                     ~~~~ Oczami Holly ~~~~

- Mamo? - Zaczęłam rozmowę.
- Tak?
- Patrick wrócił do domu? Kiedy?
- Już jakiś czas temu. A co? Czemu pytasz?
- Tak po prostu. A jest z nim Amanda?
- Tak, jest. To słodka dziewczynka. Na początku byłam zła na Patrick'a, że wziął pod swoją opiekę czyjeś dziecko, ale potem zrozumiałam, że wypada pomagać innym. To jeszcze małe dziecko. Skoro matka ma złe warunki, to trzeba jej pomóc. Małej u nas jest lepiej
- A gdzie oni są? Chciałam się przywitać.
- Poszli kilka godzin temu do Horan'ów.
- Patrick poszedł do państwa Horan'w? Po co? Haha. - Mój brat nie cierpiał chodzić do nich. Uważał, że te wspólne obiady są nudne. Jedyną dla niego rozrywką był Niall. Kiedyś przyjaźnili się.
- Nie chciałam Ci o tym mówić... Jak zobaczyłam, że przyjechałaś z chłopakiem...
- Z byłym chłopakiem. - Poprawiłam mamę. - No, co dalej?
- Pomyślałam, że może chcecie do siebie wrócić, dlatego przyjechaliście razem. No wiesz, chcieliście spędzić ze sobą trochę czasu.
- Ale ja nadal nie rozumiem, co chcesz mi przez to powiedzieć.
- Skarbie, Niall wrócił do domu. - Nie spodziewałam się tego. Nie potrafiłam wydusić niczego z siebie. Spojrzałam na mamę, po czym pobiegłam w stronę drzwi.
- Holly, gdzie Ty biegniesz?! - Nic nie odpowiedziałam. Nie zatrzymując się pobiegłam do drzwi. Ku mojemu zdziwieniu do mieszkania wszedł Patrick z Amandą.
- Holly?! Co Ty tutaj robisz?
- Jest Niall u siebie? - Zignorowałam to co powiedział brat. Muszę się spotkać z Niall'em. TERAZ!
- Jest, ale nie życzy sobie obecności gości. Jest zmęczony.
- Słucham? No chyba sobie żartujesz?! Idę do niego.
- Nigdzie do niego nie pójdziesz, ok? - Patrick złapał mnie z dłoń. Kompletnie nie wiedziałam, co powiedzieć. Co on sobie myśli?! Dlaczego nie chce, żebym poszła do Niall'a?!
- Nie obchodzi mnie to, co Ty chcesz. Wychodzę!
- On nie chcę Cię widzieć.
- Co? Niby dlaczego? On Ci to powiedział? Tak? No odpowiedz mi!
- Holly on...
- Co on? W ogóle czemu ja z Tobą rozmawiam?! Jesteś jego adwokatem, czy co?!
- Słuchaj, Holly! On przyjechał tylko na chwilę. Jutro wyjeżdża.
- Czemu wyjeżdża? Czemu rozmawialiście o mnie?!
- Chodzi o to, że Niall jest...
- Witaj, Patrick. - Odezwał się Harry.
- Harry nie teraz! - Powiedziałam nerwowo. - "Niall jest..." ? Hmm..? Co z nim jest? Patrick do cholery odpowiedz mi!
- Niall jest zakochany.
- Haha! Co? Kiepski żart. On jest zakochany we mnie! Rozumiesz? WE MNIE! To jest niemożliwe! Człowiek nie może się tak szybko w kimś odkochać! OKŁAMUJESZ MNIE, PATRICK! JA TO CZUJĘ! -
- Holly uspokój się.
- Daj mi spokój, Patrick! Dajcie mi wszyscy święty spokój! - Rzuciłam załamanym głosem, wychodząc.


                                           ~~~~ Oczami Harry'ego ~~~~

- Co jej się stało? - Zapytała zaniepokojona pani Duncan.
- Holly została oszukana.
- Jak to "oszukana"? - Ponownie zadała pytanie kobieta. Patrick nic jej nie odpowiedział tylko\rzucił mordercze spojrzenie na mnie. Poczułem się zagrożony. On chyba coś wie. - Pomyślałem.
- Pójdę do niej. - Oznajmiłem, spoglądając na Patrick'a, z którego można było wyczytać "O wszystkim wiem. Wiem, że jesteś skurwielem. Nie pozwolę skrzywdzić mojej siostry, ani przyjaciela. Lepiej spierdalaj."

[...]
  Nie musiałem jej długo szukać. Siedziała na huśtawce w ogrodzie. Podszedłem do niej. Usiadłem obok niej. Dyskretnie przyglądałem się jej.
- Po co tutaj przyszedłeś? Myślisz, że nie widzę, że patrzysz się na mnie?
- Potrzebujesz wsparcia przyjaciela, dlatego tutaj jestem.
- Przyjaciela, powiadasz? Czy ja w ogóle mam jeszcze jakiś przyjaciół? Mam wrażenie, że wszyscy dookoła mają przede mną jakieś tajemnice. Czuję się jakbym była wrakiem nieszczęśliwego człowieka. Już całkowicie nie wiem kim jestem. Czuję się niewyobrażalnie zagubiona.
- Masz mnie, Holly. Mi możesz zaufać.


Heeej! ;D


   Mam dla Was całkiem fajny rozdział. Jest długi i myślę, że nawet ciekawy ;) ( to dziwne, że mi się podoba)

    Miał być całkiem inny rozdział. Miał się już pojawić Niall, ale zmieniłam zdanie. Jak widzicie Patrick prawdopodobnie zna prawdę o Harry'm. Niall chyba mu się żalił. Holly zależy na Niall'u, ale ciągle są jakieś przeciwności. Mam nadzieje, że Wam się podoba ten rozdział. Napiszcie co sądzicie.

Kocham Was i do nexta! Jakieś pytania? ŚMIAŁO PISZCIE! (PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKIE BŁĘDY!) ~~~@agata_971012 xx

niedziela, 20 października 2013

34. "Czuję, że czeka nas wojna."

                                                  ~~~~ Oczami Holly ~~~~

   Pieprzony Niall. Zdecydowałam się, żeby być z nim, a on w ostatniej chwili dzwoni i mówi, że się rozmyślił. Co za odpowiedzialność... jaka dojrzałość... Cóż, czego ja mogłam się po nim spodziewać? Już raz zerwał ze mną przez telefon. Chciałam dać mu szansę. Już zaczęłam planować przyszłość. Zaczęłam być szczęśliwa. Nienawidzę, gdy ktoś wystawia mnie do wiatru. Wątpię, żeby Niall miał powód dla którego odwołał spotkanie. Najgorsze jest to, że go kocham. Nie wiem co robić. Może powinnam wrócić do domu? Stęskniłam się za Irlandią.

- Pani Duncan? Może Pani wejść do przyjaciółki.
- Dziękuję. - Oznajmiłam, wchodząc do sali. Jade była nie przytomna. Jej twarz była blada jak ściana. Nastała cisza. Słyszałam tylko jak oddychamy. Bałam się cokolwiek powiedzieć. Przybliżyłam się do przyjaciółki. Usiadłam na krześle i złapałam jej lodowatą dłoń.
- Wiesz Jade, nic dziwnego, że kochałaś się w Niall'u. On jest nieziemski. Tylko szkoda, że zawsze mnie rani. Pamiętasz jak przyłapałaś nas na pocałunku? Wtedy jeszcze nie wiedziałaś, że chodzimy ze sobą, Potem rozmawiałyśmy o przyszłości... Mimo tego, że kochałaś w nim, mówiłaś, że ja i Niall jesteśmy dla siebie stworzeni. Zapytałam się wtedy, czy zostaniesz moim świadkiem,, jeśli Niall mi się oświadczy. Boże! Nie wierzę w to, że za niedługo odejdziesz. Nie zobaczysz mnie w sukni ślubnej, ani nie dowiesz się, że będę matką. - Nie wytrzymałam. Wszystkie emocje, które wtedy odczuwałam, wyrzuciłam z siebie w postaci łez. - Chciałabym, żebyś mi doradziła co mam zrobić ze swoim pieprzonym życiem. Mam wszystkiego dość. Chcę być szczęśliwa. Tak jak kilka lat temu. Kocham Cię, Jade. I zawsze będziesz moją najlepszą przyjaciółką. Przepraszam, że Cię tutaj zostawiam. Muszę stąd wyjechać. Niall mnie znowu odepchnął. Boże. Jade, ja go tak mocno kocham. Muszę odnaleźć sens swojego życia. Przez chwilę myślałam, że jest nim Niall, ale teraz...Wiem, że mnie słyszysz. Tak bardzo chciałabym wiedzieć, co o tym wszystkim sądzisz. Na pewno zastanawiałabyś się, czemu Niall wyjechał. To tak samo jak ja. Nie wiem, czemu on to zrobił. Jeszcze wczoraj rano powiedział, że zawsze będzie moim przyjacielem... z kim on do cholery rozmawiał? To jest niemożliwe, że zostawił mnie, wiedząc, że Ty... umrzesz. Przepraszam Cię, że zawracam Ci głowę moimi głupimi przemyśleniami. Muszę iść. Postanowiłam spotkać się z Harry'm. Pożegnać się. Jestem na niego zła, ale nie mogę wrócić do domu, nie żegnając się z nim. To chyba tyle, co chciałam Ci powiedzieć. Twoi rodzice czekają przed salą. Nie będę Wam przeszkadzać. Do zobaczenia wkrótce, Jade.


                                           ~~~~~ Oczami Harry'ego ~~~~~~

- Więc wracasz do domu... - Oznajmiłem, spoglądając na dziewczynę.
- Tak. Muszę trochę odpocząć. Poza tym stęskniłam się za mamą.
- Widziałaś się z Niall'em? - Zapytałem, chociaż doskonale znam odpowiedź. Jestem dobry w udawaniu. Ona niczego nie podejrzewa.
- Możesz przestać zadawać tyle pytań? To jest męczące.
- Wyluzuj. Chciałem dobrze. A mogę wiedzieć, czemu tak zareagowałaś, kiedy wspomniałem o Niall'u? - Tak, wiem. Nie powinienem mówić o nim. Co jeśli przez przypadek wspomnę o naszej rozmowie?
- Chciałam się z nim spotkać. Po prostu pogadać. Swoją drogą, może Ty wiesz, czemu i gdzie wyjechał? - Matko! Co ja mam jej odpowiedzieć? Mam nadzieję, że niczego nie podejrzewa. Niezła z niej kłamczucha. Chciała się z nim spotkać i TYLKO porozmawiać. Yhym... Holly nie umiesz kłamać skarbie. - Pomyślałem.
- Nie mam pojęcia. Nawet się z nim nie widziałem. To dziwne, że wyjechał. Wiesz co? Zadzwonię do niego. Zapytam się co się stało, ok?
- Na pewno nie odbierze. Próbowałam ze sto razy i nic. Odrzucał połączenie, albo wyłączał telefon.
- To może zadzwonić do chłopaków?
- Wątpię, żeby któryś z nich wiedział co jest powodem jego nagłego wyjazdu, ale próbuj. Idę zamówić kawę. Chcesz też?
- Nie, dziękuję. - Upewniłem się, że dziewczyna odeszła i wybrałem numer do Niall'a.

< rozmowa telefoniczna >

No dalej odbierz kretynie. - Pomyślałem, oczekując na usłyszenie głosu chłopaka.

- Słucham Cię Harry. - Odpowiedział obojętnie Niall.
- Stary gdzie jesteś?
- A co Cię to obchodzi? Na drugim końcu świata. Tak, jak chciałeś. Cieszysz się?
- A konkretnie to gdzie? No wiesz. Holly się wypytuje, czy coś wiem.
- Cholera. To już jest Twój problem. Możesz ją okłamywać, ale proszę Cię nie wciągaj w to mnie. Przez to co jej zrobiłem...
- Oh, daj spokój. Przejdzie jej. - Przerwałem chłopakowi. - Mam pytanie... jeśli Jade umrze to masz zamiar przyjechać na pogrzeb?
- Oczywiście, że tak! Czemu się pytasz? Coś się z nią stało?
- Nie. Na razie jest w szpitalu. Słuchaj Niall. - Zacząłem poważnym głosem. - Wiem, że Jade jest Twoją przyjaciółką i, że Twoja obecność na jej pogrzebie jest obowiązkowa, ale wracając do naszej umowy...
- Harry! Czy Ty siebie słyszysz? Sugerujesz, że mógłbym nie przyjechać na pogrzeb swojej przyjaciółki, bo zawarliśmy jakąś pieprzoną, idiotyczną umowę? Oszalałeś! Wiesz co? Myślę, że idealnie pasujesz do zmarłej Meredith. Ona też miała zabójcze pomysły. I wiesz co? Mam gdzieś tą całą naszą gównianą umowę. Holly już Cię nie kocha. Gdybym się zjawił na wczorajsze spotkanie, to na pewno bylibyśmy ze sobą.
- Haha. Nie unieważnisz tej umowy.
- Niby czemu, Harry? Myślisz, że się Ciebie boję? Śmieszny jesteś!
- No to w takim razie będę musiał Cię zabić.
- Harry, czy Ty się dobrze czujesz?!
- Muszę kończyć. Holly idzie. Wiesz, umówiłem się z nią na randkę. Pa.


- I jak? Rozmawiałeś z chłopakami?
- Tak, ale nic nie wiedzą. Boję się o niego. Nie wiadomo, gdzie on jest, ani nie odbiera telefonu. - Udałem zaniepokojonego.
- Może zadzwońmy po policję? - Zaproponowała Holly.
- Zaczekajmy trochę co? Skoro sam Ci powiedział, że wyjeżdża, to chyba nie mamy powodów do obaw?
- W sumie to masz racje. A powiedz mi, co planujesz robić jak wrócisz do Londynu? Pytam się z ciekawości.
- Pewnie będę chodził od baru do baru, a na końcu przegram wszytko w kasynie.
- Co?!
- Haha. Żartuję przecież. A Ty? Co będziesz robić w domu?
- Dzwoniłam do mamy. Nasz dom potrzebuje remontu. Wezmę się za malowanie. Muszę się odstresować. To mi na dobre wyjdzie.
- Mam pomysł! Pomogę Ci!
- To chyba nie jest najlepszy pomysł...
- Ale dlaczego? Wynajmę pokój w hotelu, żeby nie robić problemu, a za dnia będę Ci pomagał. No proszę! Zgódź się!
- Myślę, że to jest zły pomysł, Harry.
- No proszę! Nalegam.
- Ugh! W porządku. - Odpowiedziała niechętnie
- Naprawdę? Zgadzasz się?
- No tak, ale nie myśl sobie, że nie jestem na Ciebie zła!
- Oczywiście. Rozumiem. - Tak! Udało się! Holly będzie moja! Niall pożałuje, że chciał zerwać naszą umowę. - Pomyślałem, cwaniacko się uśmiechając.



                                           ~~~~ Oczami Niall'a ~~~~

   Holly umówiła się na randkę z Harry'm? Jak to możliwe? Przecież wybrała mnie. W porządku. Rozumiem. Zadzwoniłem do niej, skłamałem, zawiodłem jej zachowanie, ale to nie jest w jej stylu! Kiedy ktoś ją zrani, ta zamyka się w pokoju i zastanawia się co robić dalej, jak to wszystko przejść. Może Harry oszukuje mnie? Może skłamał, żeby mnie wkurzyć? Nie rozumiem go. Nie poznaję go. Wiem, że kocha Holly, tak samo jak ja, ale nigdy nie spodziewałbym się tego, że będzie chciał mnie zabić! Wątpię, żeby wtedy był pijany. Jego głoś był stanowczy. Po co chciał znać adres gdzie obecnie się znajduję? Mam nadzieję, że nikt znajomy mnie nie wyda, że jestem u rodziców. Szczerze? Boję się Harry'ego. Może inaczej. Obawiam się, że on ma obsesje na punkcie Holly. Pierwszy raz w życiu wyczułem w nim gniew i nienawiść. Czuję, że czeka nas wojna.



Hej! ;D

     Przepraszam, że taki krótki. Trochę nie udał mi się, ale jak już napisałam to dodam ;) 

 Jak widzicie Holly z naszym złym Harry'm planuje przylecieć do Irlandii, gdzie znajduje się kryjówka Niall'a. Jak myślicie, co może się wydarzyć w kolejnym rozdziale? Mam pytanie... w sumie to miałam już zakończyć to opowiadanie, ale jeśli nadal chcecie, żebym pisała to komentujcie i napiszcie, czy mam pisać dalej, czy nie.

Kocham Was i do nexta! Jakieś pytania? ŚMIAŁO PISZCIE! (PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKIE BŁĘDY!) ~~~@agata_971012 xx