sobota, 29 grudnia 2012

7. Zobaczysz! Jeszcze nie raz zapiszczysz na moim koncercie!

                                                       ~~ Oczami Holly ~~

- Jak to? To Harry nic nie powiedział? - Zapytał Steve.- Nic nie odpowiedziałam. Stojąc w bezruchu, próbowałam uświadomić sobie, czy to jest prawda. Nie potrafię określić, jak bardzo jestem zszokowana, tą informacją. To wydaję się być niemożliwe. Czemu niby Meredith chciała, mnie otruć? I dlaczego Harry nic mi o tym nie powiedział? A może on tego chciał? Co jeśli brał w tym udział?
- Holly, posłuchaj mnie. Meredith jest niebezpieczna. Ona wszystko zrobi, żeby zniszczyć człowieka. Dam Ci radę. Przestań spotykać się z Harry'm. Rozumiem, że możesz być oburzona tą propozycją, ale zrozum... ta dziewczyna jest zdolna do zabicia. Sama zobacz. Już otruła Cię narkotykami. Miałaś szczęście, że Harry to zauważył.  Przy najbliższej okazji możesz nie mieć tyle szczęścia.
- Co Ty gadasz?! Nie strasz mnie! Nie nabiorę się na te bajki! - Chciałam nie wierzyć w to, co mówi ten chłopak... ale mówił tak przekonująco. Zaczynam naprawdę się bać.
- Proszę, wyjedź. Dla Twojego dobra. - Powiedział spokojnym głosem, gładząc mnie po policzku.
- Ale.. co mam powiedzieć rodzicom? Przecież na pewno będą się pytać, czemu wróciłam kilka tygodni wcześniej! Po za tym, nie chcę opuszczać tego miejsca. Nie tak wyobrażałam sobie tegoroczne wakacje! Steve, ja po prostu.. nie wierzę w to co się dzieję. Takie rzeczy wydarzają się tylko w filmach, a nie w codziennym życiu! Czuję się, jak w horrorze, w którym jestem celem mordercy! A może przesadzasz? Skąd ta pewność, że Meredith jest tak straszna? - Zapytałam. - Trzęsłam się ze strachu. Nie wiem, co mam myśleć.
- Rok temu, wydarzyło się tutaj morderstwo. - Powiedział Steve. - Wraz z wypowiedzianym przez jego zdaniem, spanikowana spojrzałam na niego.
- Ahh... O mój Boże... - Pamiętam, jak tata opowiadał mi o morderstwie, młodej dziewczyny. Pokazali reportaż o tym wypadku.
- Nikt o tym nie wie, że zabiła ją Meredith. Śledztwo umorzono. Stwierdzono, że to był nieszczęśliwy wypadek. A tak nie było... - Mam wrażenie, jak bym spała. Jak by śnił mi się koszmar. - Pomyślałam.
- A mogę wiedzieć skąd Ty o tym wszystkim wiesz? - To podejrzane. Co mogę innego sądzić o człowieku, który opowiada mi takie rzeczy?
- Długa historia. Wystarczy Ci wiedzieć, że jestem tak jak by niewolnikiem Mer.
- Przykro mi, ale nie wyjadę. - Powiedziałam stanowczo. - Nie przestraszy mnie jakaś laska. Postanowiłam sobie wcześniej, że chcę dobrze spędzić ten czas i tak zrobię! Bez względu na teraźniejsze okoliczności. O ile one istnieją.. - Oznajmiłam i udałam się na dolny pokład. Nie ukrywam. Trochę się zaniepokoiłam, ale teraz myślę, że on chciał mnie tylko nastraszyć. Skoro otruł mnie jakimiś środkami, to czemu miałabym mu wierzyć? Nie ze mną takie numery. Co jak co, ale nie należę do bandy debili, którymi można pomiatać i nabijać się z nich. Przechodziłam przez drzwi. Nagle wpadłam na Harry'ego.
- Przepraszam. - Powiedzieliśmy równo. - Haha! Przepraszam to moja wina. Jestem chodzącą bombą nerwów. - Oznajmiłam.
- Nie ma za co. A czemu nie zaczekałaś na mnie na górze? - Zapytał
- Aaa... znudziło mi się czekanie w samotności. - Zmyśliłam. W sumie to nie wiem, czemu. Chyba powinnam mu powiedzieć...
- Kłamiesz! - Powiedział uśmiechając się.
- Ja? No, co Ty! - Zawsze, gdy kłamię albo coś ukrywam spuszczam wzrok na podłogę lub gdzieś na bok. Zawsze tak mam, nawet teraz.
- Przecież widzę. To naprawdę widać. - Powiedział Harry.
- No, dobrze... wygrałeś! Dowiedziałam się o Meredith i o narkotykach. Kiedy chciałeś mi o tym powiedzieć? - Zapytałam, patrząc w jego oczy.
- To jest dziwna sytuacja. Miałem zamiar powiedzieć Ci już wcześniej, ale... nie miałem odwagi.
- Cóż... lepiej późno niż wcale! To i tak nie Twoja wina.
- Mam pomysł! Zatańczmy! - Zaproponował szczęśliwy lokowaty.
- A bardzo chętnie. - Odpowiedziałam. Po chwili tańczyliśmy. (włącz, jeśli chcesz - Kocham tą piosenkę! - Wykrzyczałam! - Było strasznie głośno, dlatego trzeba było więcej energii, żebyśmy siebie usłyszeli.
- Lubisz Bruno Mars'a? - Zapytał Harry.
- Żartujesz sobie?! Jak można nie lubić swojego męża? - Zapytałam, na co Harry wybuchnął śmiechem.
- Jesteś zwariowana!- Oznajmił Harry.
- Ty też! - Wystawiłam mu język.
- A gdybym był sławny mógłbym zostać Twoim mężem? - Zapytał, z podniesioną do góry brwią.
- Jeśli fajnie śpiewasz, to czemu nie? Wiesz.. Twój charakter mniej więcej już znam...
- Zobaczysz, będę gwiazdą! Zrobię to dla Ciebie. Jeszcze nie raz zapiszczysz na moim koncercie. - Wyszeptał mi do ucha.
- Życzę Ci tego. - Odpowiedziałam.  Potańczyliśmy jeszcze przez chwile. Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka mojego telefonu. Postanowiłam odebrać. - Przepraszam Harry. Muszę iść odebrać. - Oznajmiłam.
- Jasne. Tylko nie zgub się- Powiedział żartobliwie. - Odeszłam od chłopaka. Szukałam jakiegoś cichego miejsca. W końcu usiadłam sobie na pobliskiej ławeczce. Wspomniałam, że ten statek, jest ogromny a zarazem nowoczesny? Chyba nie...

(Rozmowa telefoniczna)
 - Mamo? To Ty? - Zapytałam ze zdziwieniem.
- Wita, słonko. Dzwonię do Ciebie, żeby przekazać Ci, że ojciec znowu jest w szpitalu. Lekarze mówią, że wyjdzie z tego, ale chciałabym, żebyś tutaj przyjechała. Razem z Twoim bratem, chcemy żebyś jeszcze jutro wróciła. - Słyszałam, zmęczony głos mamy. Znając ją, pewnie znowu siedziała całą noc w pracy.
- Ale Mamo! Ja dopiero tutaj przyjechałam! Jest mi tutaj dobrze.
- Skarbie to Twój ojciec! Pamiętaj!
- Po co mam wracać? Przecież go nie uleczę! - Odpowiedziałam podniosłym głosem.
- Pakuj się.  Jutro w południe, przyjedzie po Ciebie Patrick.  - Powiedziała zdenerwowana mama. - Dobrze, że to Patrick przyjedzie. Kocham swojego brata. Ne zniosłabym widoku mojej matki.
- Dzięki mamo! Właśnie rujnujesz mi życie. - Wykrzyczałam do telefonu i od razu się rozłączyłam,  - Rozumiem, że mama chce, żebym odwiedziła tatę w szpitalu. W końcu to jego trzeci zawał w ciągu roku... i nie wiadomo, czy przeżyje. - Po krótkich przemyśleniach, postanowiłam wrócić do Harry'ego.
- Nie tak prędko! - Usłyszałam głos. Było ciemno, nie widziałam, kim jest osoba mówiąca. Po chwili z ciemności wyłoniła się Meredith. Zaniepokoiłam się, Przypomniały mi się wszystkie rzeczy, o których mówił mi Steve. Zaczęłam cofać się do tyłu. Meredith z kolei coraz szybciej zbliżała się do mnie. Nastała grobowa cisza. Bałam się cokolwiek do niej powiedzieć.
- Słyszałam Twoją rozmowę. Czyżbyś jutro wyjeżdżała? - Zapytała mnie. Ledwo zdołałam przełknąć ślinę. Dziewczyna stała kilka centymetrów ode mnie.
- Meredith, nie wygłupiaj się, Odsuń się ode mnie. Chcę iść. - Powiedziałam, próbując odsunąć się, lecz ta wariatka złapała mnie za szuję.
- I co teraz mam z Tobą zrobić, robaczku? - Czułam, ze pomału robi mi się niedobrze. Gdy za bardzo  się denerwuję często tak mam.
- Puść mnie! Mee-redi-th! Duszę się. - Z wielkim trudem udało mi się powiedzieć.
- Oczywiście, że Cię puszczę... - Nareszcie poczułam tlen. Miałam już wykonać ruch, aż nagle...- Syrenko! - Dokończyła Merededith popychając mnie za burtę.
- Kretynko! Ja nie umiem pływać! - Tylko tyle zdołałam powiedzieć.

                                                     ~~ Oczami Harry'ego ~~
Zacząłem się niepokoić o Holly. Czekałem na nią od dłuższego czasu i ani widu, ani słychu po niej. Przechodząc między bawiącymi się ludźmi, udałem się w poszukiwaniu dziewczyny.

[...]

- Meredith! Co Ty tutaj robisz? Sama? - Zapytałem. Meredith nachylała się za łódź. Wyglądała tak jak by chciała coś ukryć. - Podbiegłem do niej. Usłyszałem jakieś krzyki dobiegające z wody. Wychyliłem się bardziej i zobaczyłem Holly, ledwo trzymającą się liny przymocowanej do jednego z okien. Gniewnym wzrokiem spojrzałem na Mer.  Nadal stała z cwaniackim uśmiechem. Przybliżyłem się jak najbliżej Holly. Podałem jej rękę. Z całej siły wciągnąłem ją na pokład.
- Nic, Ci nie jest? - Zapytałem.
- Harry, ja chcę do domu. - Odpowiedziała, pełna smutku.
- Dobrze, już dopływamy do portu. Spokojnie.
- Harry, nie rozumiesz mnie. Ja chcę do domu. Do Irlandii.

Heej! ;D 

1. Jak to zawsze bywa, dziękuję za:

- 3,756 wyświetleń! ☺

- 12 komentarzy pod ostatnim postem! Juju... jesteście cudowni! *.*

- 12 obserwatorów! 

2. Mam nadzieję, że podoba się... ? Miałam inny pomysł na ten rozdział. Chciałam, żeby było trochę strasznie... doszłam do wniosku, że mogą to opowiadanie czytać jakieś dzieci i jeszcze zawału dostaną! Haha! Co o nim sądzicie? 

3. Jest mi bardzo miło, że komentujecie i dodajecie się do obserwatorów! Oby tak dalej! Pamiętaj! Czytasz to komentuj! (Przepraszam za wszystkie błędy)  KOCHAM WAS ♥ I DONEXTA! ~ @agata_971012 xx 


czwartek, 27 grudnia 2012

6. Masz 4 sutki?!

                                       ~~ Następnego dnia, rano. Oczami Holly ~~

- Pięknie wyglądasz. - Oznajmił Harry. - Spojrzałam na niego, uśmiechając się. Dziwnie się poczułam.
- Miły początek dnia, prawda? - Zmieniłam temat.
- O cholera! - Wykrzyczał.
- Coś się stało? - Zapytałam.
- Za 20 minut mamy zbiórkę, pamiętasz? - Powiedział, zdenerwowany Harry.
- Spokojnie... - Uspokoiłam go. - Mamy dużo czasu. - Powiedziałam.
- Wyrobisz się? - Zrobił duże oczy.
- Wyobraź sobie, że tak - Odpowiedziałam, przewracając oczami.
- Wow! Zazwyczaj dziewczyny potrzebują więcej czasu. - Oznajmił zaskoczony.
- Uznaj, że nie jestem jedną z nich. Nie rozumiem, jak można marnować kilka godzin na stanie przed lustrem. Gdyby tak policzyć... to marnują się 2 dni w ciągu 2 tygodni.
- Haha! Dobrze powiedziane.
- To tylko fakt. - Odpowiedziałam.
- Muszę iść. - Powiedział Harry, biorąc swoje rzeczy.
- Dokąd? - Zapytałam.
- Idę do siebie wziąć szybki prysznic i uspokoić Louisa.
- Haha, że co? Czemu masz go uspokajać? - Zdziwiłam się.
- Nie było mnie przez całą noc, więc pewnie martwi się.
- Ok... to gdzie się spotkamy - Powiedziałam, próbując się nie śmiać.
- Przyjdę po Ciebie. - Powiedział, wychodząc.
    Tak, więc zostałam znowu sama. Cieszę się, że poznałam tego chłopaka... nawet bardzo. Ciekawi mnie jedno.. Gdyby tutaj Niall przyjechał... to zaprzyjaźnił by się z Harry'm? Czy czułabym do niego to, co teraz czuję? W sumie to nie wiem, czy coś między nami jest. Pogubiłam się. Źle zrobiłam mówiąc, Harry'emu o moich uczuciach do niego. Nie wiem, czemu to zrobiłam. Jestem starsza, więc powinnam się trochę pohamować. Mało tego to nie fair wobec Niall'a. Owszem zranił mnie i to bardzo, ale uczucie, które nas łączyło nadal gdzieś głęboko w sercu daje o sobie znać. Nadal nie wierzę, że mój kochany żarłok... zerwał ze mną. Ciągle miliony myśli krąży mi po głowie. Głównie to tylko jedno pytanie. "Czemu on to zrobił?" Nie zaznam spokoju, dopóki się nie dowiem. Coś musiało się stać. Innego wyjścia nie ma. Gdy wrócę do Mullingar będę musiała się koniecznie z nim spotkać. Nie wiem, jak to zniosę.

                                             ~~ Oczami Louis'a ~~

    Cała noc nie przespana. Chodząc w kółko, co jakiś czas wychodziłem do okna, z nadzieją, że ten nieodpowiedzialny chłopak w końcu wróci. Niepokoję się o niego. On ma tylko 15 lat. Nagle usłyszałem dźwięk przekręcającego się klucza. Odskoczyłem od okna i pobiegłem pod drzwi.
- Czy ma Pan mi coś to powiedzenia? - Zapytałem, bacznie się mu przyglądając.
- Louis? Ty nie śpisz?- Powiedział zdziwiony Harry.
- Masz zegarek? Jest 12 w południe! Chyba każdy jest o tej porze na nogach. A tak w ogóle to gdzie byłeś? - Podszedłem do niego.
- Ej.. Lou! Potrzebuję trochę przestrzeni, ok? Po za tym to chyba nie Twój interes. - Odpowiedział, lekko zdenerwowany.
- Nie doceniasz moich starań i przyjaźni. - Oznajmiłem. - Lubię opiekować się ludźmi. Taki już jestem. Od zawsze lubię czuć się potrzebny.
- Słucham? Louis, czy Ty...
- Tak? - Zapytałem.
- Czy Ty jesteś...
- No, dokończ wreszcie. - Nie umiem być cierpliwy.
- Czy Ty jesteś gejem? - Zapytał.
- Wiesz co? Idź lepiej spać. Chyba w nocy byleś bardzo zajęty, żeby zasnąć, prawda? - Pokiwałem głową i odszedłem.
- Lou.. przepraszam, jeśli Cię uraziłem. Po prostu dziwi mnie fakt, że troszczysz się o mnie. Z jednej strony to fajne uczucie, ale z drugiej trochę wkurzające.
- Spoko, rozumiem to. Zapewniam Cię, że wolę dziewczyny.  Tylko szkoda, że nigdy nie będę miał... z resztą nie ważne. To gdzie byłeś?


                                             ~~ Oczami Harry'ego ~~

     " Tylko szkoda, że nigdy nie będę miał..." O co mu chodziło? Co ja gadam! To oczywiste, że miał na myśli Holly. Przecież tego samego dnia, co go poznałem zachwycał się nią przy mnie. I znowu nie mam pojęcia, co mam mu odpowiedzieć. Nie wiem, jak zareaguję na wieść, że byłem u Holly. W sumie to nie ma powodu do obaw. Między nami nic nie było.
- To dowiem się gdzie byleś? - Zapytał ponownie, popijając łyk wody.
- Byłem u Holly, ale to nie tak jak myślisz! - Powiedziałem szybko. Nagle Louis zaczął się krztusić. Podbiegłem do niego. Poklepałem go kilka razy po plecach i zapytałem.
- Już dobrze? - Zapytałem lecz nic nie odpowiedział. - Słuchaj.. wiem, że Ci zależy na niej. Jeśli chcesz to mogę...
- Harry to Ty lepiej mnie posłuchaj. - Przerwał mi w połowie zdania. - Jeśli masz być szczęśliwy z Holly, to życzę wam wszystkiego dobrego. Tylko obawiam się jednego.. Ona jest chyba nieodpowiednia dla Ciebie...  to rozsądna i mądra dziewczyna. A przede wszystkim starsza od Ciebie.
- Wiek tutaj nie ma znaczenia. - Odpowiedziałem.
- Ok, dlatego życzę wam wszystkiego dobrego.
- Mam pomysł! Skończmy już ten temat. Wybierasz się na rejs?
- Nie. Zostanę tutaj. - Odpowiedział, siadając na fotelu.
- Jesteś pewien? - Nie chcę, żeby pomyślał, że jestem samolubny.
- Tak. Bawcie się dobrze.


                                                 ~~ Oczami Holly ~~


- Właściwie to nic o Tobie nie wiem. - Oznajmił oparty o barierkę Harry.
- Masz prawo mnie nie znać. W końcu znamy się od niedawna.  - Odpowiedziałam.
- Wiem tylko tyle, że jesteś mądra, rozsądna i ładna. - Skąd on to niby wie? - Pomyślałam.
- Nie wiem, czy można mnie tak nazwać. Może trochę w tym prawdy jest... Często popełniam błędy, a potem wszystko się komplikuje.
- Sugerujesz coś - Zapytał. - Spojrzałam na niego z zaskoczeniem. Owszem miałam na myśli naszą,  wczorajszą rozmowę, ale nie spodziewałam się, że on to poruszy.
- Um.. nie wiem, czy myślimy o tym samym. - Spuściłam wzrok na podłogę.
- Wiem, co miałaś na myśli. Rozumiem. Nie warto się spieszyć .
- Dokładnie! Teraz są wakacje. Jesteśmy tutaj razem. Musimy cieszyć się życiem... a co jeśli nigdy się nie spotkamy? Nie lubię pożegnań a zwłaszcza wtedy, gdy jestem szczęśliwa. Harry chcę przeżyć te wakacje, jak najlepiej umiem. Chcę zapamiętać je, jako dobrze spędzony czas. Wyobrażam sobie... mnie siedzącą na starym, babcinym fotelu. Rozpalony kominek otula mnie ciepłym powietrzem. Obok mnie siedzą wnuki i opowiadam im historię pewnej dziewczyny, którą najpierw porzucił chłopak, a potem, spędziła niezapomniane chwilę z kimś innym.
- Pięknie opowiedziane. Jesteś poetką? Haha. - Powiedział z szerokim uśmiechem.
- Czy ja wiem... tylko się rozmarzyłam .
- A w ogóle to skąd jesteś? - Zapytał Harry.
- Ale wypaliłeś pytanie! Haha! Jestem z Irlandii, ale mam korzenie w Izraelu.
- To dlatego jesteś taka ładna!
- Przestań! Zawstydzasz mnie! Mój ojciec poznał moja mamę na wycieczce w Jerozolimie. Od tamtej pory są nierozłączni. O właśnie miałeś mi coś powiedzieć o swoich rodzicach!
- Moi rodzice tutaj się poznali .
- Jej! Serio? Tutaj? Nie sądziłam, że to miejsce jest tak stare.
- Moja mama nie jest stara. - Oburzył się.
- Oo.. przepraszam! Nie miałam tego na myśli! - Odpowiedział.
- Haha! Przecież wiem. Żartuję sobie.
- To ok.  A jeśli zadajemy sobie pytania...co zrobiłeś, że masz cztery sutki?
- Haha! To dobre pytanie! Nie wiem... urodziłem się taki.
- A skąd jesteś? - Zapytałam.
- Z Holmes Chapel. A teraz chodź! - Harry złapał mnie za rękę. Biegliśmy przez zatłoczony pokład. Po chwili dotarliśmy na miejsce.
- Zawsze chciałem to zrobić. - Oznajmił Harry.
- Harry? Chyba nie masz zamiaru wskoczyć do wody? - Zapytałam.
- Niee! Podaj mi rękę. - Zrobiłam to, co mnie poprosił.
- Haha! I co teraz? - Harry pociągnął mnie delikatnie na górę. Weszliśmy na sam koniec barierki. - To o to Ci chodziło? - Zapytałam.
- Zamknij oczy i rozchyl ręce, jak skrzydła. Poczuj się jak ptak. - Odpowiedział Harry.



- Haha! Jesteś niesamowity! - Oznajmiłam.
- Wiem. Przyznaj, że dobrze odegraliśmy tę scenę?
- Tak! Oczywiście! Haha!

[..]

- Chcesz się czegoś napić? - Zaproponował Harry.
- Z miłą chęcią - Odpowiedziałam.
- Ok, zaraz wracam. - Patrzyłam na odchodzącego Harry'ego. Po chwili zobaczyłam, jak ten barman do mnie podchodzi. - Zdziwiłam się.
- Witaj, Holly. - Przywitał się.
- Heej! - Odpowiedziałam nieco zaskoczona, że zna moje imię.
- Chciałem Cię przeprosić za te narkotyki. Meredith kazała mi je wsypać Tobie do drinka. Żałuję..
- Czekaj! Chyba zaszło tutaj jakieś nieporozumienie.
- Jak to? To Harry nic nie powiedział?


Heej! ;D 

1. Dziękuję za:

- 3,138 wyświetleń! *.*

- 15 komentarzy pod ostatnim postem! OMG! O.O Jesteście wspaniali! 

- 10 obserwatorów! ☺

2.  Mam nadzieję, że się podoba... ? Uważam, że nie wyszedł mi ten rozdział. Miał być trochę inny...  Co o nim sądzicie? ☺ 

3. Jeśli czytasz to komentuj i dodawaj się do obserwujących! To ważne dla osoby piszącej!  Podawajcie swoje tt! ( Przepraszam za wszystkie błędy)  KOCHAM WAS ♥ I DO NEXTA! ~ @agata_971012 xx 


sobota, 22 grudnia 2012

5. Psychopatka?

                                                            ~~ Oczami Meredith ~~

    Widziałam, jak całowali się. Na szczęście nie zauważyli mnie. Śledziłam ich każdy ruch. Wyglądali, jak zakochane gołąbeczki. Nie mogłam znieść tego widoku., kiedy Harry... mój Harry... patrzył się w nią jak w obrazek. Narkotyki nie pomogły? To trzeba obmyślić nowy, skuteczniejszy plan, pozbycia się tej suki. On będzie mój! Tak prędko się nie poddam. Zawsze dostawałam to co chciałam, więc nic a tym bardziej nikt mnie nie powstrzyma przed zdobyciem Harry'ego.! Złość kipiała ze mnie. Idąc ulicą, prowadzącą ku pokoi noclegowych, zauważyłam ich. Nagle zaczęłam przyspieszać. Kierowałam się w ich stronę. Miałam ochotę zabić tę dziwkę! Cały czas gniewnie patrząc się na nią, zastanawiałam się, jaką tym razem odegrać scenkę. W końcu podeszłam do tych "zakochańców".
- Witajcie! - Powiedziałam, wysilając się na odrobinę sztucznego uśmiechu. Natomiast moi rozmówcy nic nie odpowiedzieli mi tylko nerwowo spoglądali na mnie. Ohh... czyżbym była aż tak straszna?
- Dobry wieczór, Meredith. - Odpowiedziała tak skromnie Holly. Jest taka milutka...muszę czymś ją sprowokować, żeby Harry znienawidział ją.
- Co u was słychać, kochani? - Zadałam pytanie, nadal sztucznie śmiejąc się.
- U nas wszystko w najlepszym porządku, ale u Ciebie chyba nie, prawda?- Oznajmiła Holly. - Wkurzyła mnie! Nie spodziewałam się takiego pytania.
- U mnie jest fantastycznie! Skąd ten pomysł, że jest źle? - Skłamałam., aby nie dać rozpoznać po sobie, że mam oczy mordercy.
- Może dlatego, że jesteś pijana i się trochę zataczasz? - Odpowiedział mój wróg, co jeszcze bardziej poruszyło mój gniew. Miałam ochotę rzucić się na nią, wziąć najbliższą cegłę i walnąć nią o jej głowę. Z wielką z przyjemnością oglądałabym jak wypływa jej nic nie warty mózg. Ohh.. to był by najlepszy prezent na zbliżające się moje urodziny. - Pomyślałam.
- Hmm.. przyznaję troszkę wypiłam, ale spokojnie nie ma obaw. Panuję nad sobą. A wy macie plany na tę noc? - Chciałam się upewnić, czy przypadkiem nie chcą spędzić razem. Wtedy musiałabym podjąć najgorsze środki.  Na ich twarzach pojawiło się zdziwienie. Holly lekko zarumieniła się. Az od tej słodkości wymiotować się chcę.
- Meredith, powinnaś chyba już pójść. - Zaczął spokojnie Harry. - Na początku zrobiło mi się miło, że troszczy się o mnie, ale później zrozumiałam, że on chcę mnie spławić.
- A mógłbyś być taki miły i odprowadziłbyś mnie? Jest już późno i ciemno. Boję się iść sama., Jeszcze ktoś mnie zabiję cegłą i co będzie? - Udałam niewiniątko.
- Dobrze, odprowadzę Cię kawałek - Po usłyszeniu przemiłej wiadomości. cwaniacko uśmiechnęłam się do Holly. Dziewczyna widocznie zrozumiała i zaczęła się bać. Uroczy widok. O to właśnie mi chodziło!
Po chwili ciśnienie podskoczyło mi o 100 stopni, gdy zobaczyłam...

                                                              ~~ Oczami Holly ~~

     Osłupiała obserwowałam zachowanie Meredith! Od zawsze mam "dar" do rozpoznawanie charakteru u ludzi. Czuję, że ona coś ukrywa. Mam wrażenie, że jest to jej ciemna strona. Wkurzają mnie jej głupie teksty. Marzę o tym, aby wziąć szybki prysznic i położyć się spać. Nagle Harry stanął przede mną, szepcząc...
- Spotkamy się za 15 minut u Ciebie. Musimy porozmawiać, bo obawiam się, że mamy do czynienia z psychopatką.- Ucałował mnie w czoło i odszedł. - Trochę byłam zdziwiona jego zachowaniem... z drugiej strony podobało mi się. Zostałam sama. Nie ukrywam przestraszyłam się tej dziewczyny. Weszłam do pokoju, zamknęłam drzwi na cztery spusty. Nie lubię być sama. Ten pokój miałam dzielić z Niall'em. Niestety teraz już nie chcę do tego wracać. Chce wszystko zacząć od początku. Myślę, że ponownie zakochałam się. Moje serce znowu zazna czułości.

                                                           ~~ Oczami Harry'ego ~~

Odprowadziłem Meredith pod same drzwi. Chciałem uniknąć rozmowy z nią, lecz tak się nie stało...
- Harry, dziękuję bardzo. -  Powiedział podchodząc.
- Nie ma za co. - Odpowiedzialem obojętnie, odchodząc.
- Harry, zaczekaj. - Usłyszałem jej głos.
- Tak? - Zapytałem.
- Lubisz tę dziewczynę? - Co za głupie pytanie! Nie wiedziałem , co mam jej powiedzieć.
- Tak, lubię. Bardzo ją lubię. Czemu pytasz? - Zapytałem z ciekawością.
- Aaa... tak, tylko! Musze iść! Dobranoc!
- Dobranoc... - Powiedziałem i udałem się do Holly.

[...]

- Zapukałem do jej drzwi. Nikt nie odpowiedział. Pomyślałem, że może zasnęła. Jednak po chwili drzwi się otworzyły. Zastałem w nich piękną słodką dziewczynę w piżamie. Jeśli wielki T-shirt można nazwać piżamą bo to właśnie miała na sobie. Na głowie miała turban. Wyglądała tak pociągającą...
- Mogę wejść? - Zapytałem.
- Tak, tylko pokaż ręce.
- Słucham? - Zdziwiłem się.
- Haha! No dalej, pokaż dłonie! A co jeśli masz w nich cegły i chcesz mnie zabić? - Powiedziała żartobliwie.
- Haha.. a wesz, że o tym nie pomyślałem.
- Tak na serio to wchodź. - Powiedziała, pokazując ręką.
- Dziękuję. - Podziękowałem wchodząc. Moją uwagę zwróciło dwuosobowe łóżko. Po co jej takie?
- Podwójne łóżko? - Uniosłem brew.
- Umm.. miałam przyjechać tutaj z moim byłym chłopakiem.
- Przepraszam, nie chciałem.. - Zacząłem się tłumaczyć.
- W porządku. Jest ok. Zrozumiałam, że on nie był wart moich uczuć, płaczu i chęci do zabicia się. Doszłam do wniosku, że... - Zaczęła zbliżać się do mnie. - ...nie warto użalać się nad sobą. Trzeba być konsękwetnym. Uważam, że zauroczenie trzeba brać poważnie., bo nigdy nie wiadomo co nam przyniesie los. - Słuchając jej monologu, doznałem dreszczy. Przyjemnych dreszczy... Między nami nastała nieprzyzwoicie bliska przestrzeń. Znowu czułem jak szybko biją nasze serca. Tym razem to nie ja, ją pocałowałem tylko ona... MNIE! To było coś niesamowitego. Nigdy nie spotkałem się z tym, żeby dziewczyna pierwsza mnie pocałowała. Ciekawe, czy ten dupek, który ją zostawił, wie co stracił...
- To było na dobranoc, Panie Styles. - Powiedziała, chichocząc.
- Ahaa.. - Powiedziałem zamyślony. Czułem się, jak w siódmym niebie.
- Możesz już otworzyć swoje paczadoły. - Oznajmiła. Gdy otworzyłem je, ujrzałem jej słodki uśmiech.
- Jak chcesz to możesz zostać na noc.  Tylko czeka Cię fotel albo podłoga. - Powiedziała stanowczo.
- Ej! Przecież masz dużo miejsca! - Zrobiłem "puppy face"


- Na mnie tę słodziutkie oczęta nie działają. Myślę, że na to jest stanowczo za wcześnie. Chyba wiesz, o co mi chodzi... Harry bardzo Cię lubię, cholera strasznie Cię lubię! Po co będę ukrywać... Zakochałam się w Tobie. - Powiedziała nerwowo.
- Spokojnie, nie denerwuj się. - Uspokoiłem ją.
- Trudno mi to mówić... ale chce żebyś wiedział, że zależy mi Tobie.
- Rozumiem i czuję to samo i mam to gdzieś, że znamy się taaak krótko! Miłość nie wybiera miejsca, czasu ani sytuacji. Czego przykładem są moi rodzice.
- Rodzice?
- Jutro Ci opowiem. A teraz karaluchy pod poduchy i do spania! - Powiedziałem jak dorosły.
- Haroldzie mam 16 lat, więc jestem już dużą dziewczynką.
- Masz 16 lat?!
- Yhyym..aż tak staro wyglądam?
- Nie, nie tylko wiesz... ja mam 15...
- Ale mi to nie przeszkadza! Lubię młodszych chłopaków.
- A ja lubię starsze ode mnie dziewczyny. - Wymruczałem.
- Mam pomysł! Wstań, podejdź to ściany i zgaś światło.
- Też tak sądzę... - Powiedziałem.
- Ok, to rusz się! Przestań się gapić na mnie! - Specjalnie to robiłem.
- Dobra, już dobra! Zgaszę już.
- Dziękuję, i dobranoc hazzakondo!
- Słuuucham? - Zapytałem.
- A nic, nic. Śpij lepiej, a nie gadaj głupoty!
- Dobranoc.

Heeeej! :*

1. Dziękuję za:

- 2,288 wejść! *.*

- 9 komentarzy pod ostatnim postem ♥

- 9 obserwujących ☺

2. Mam nadzieję, że się podoba...? Jeśli czytasz to komentuj i dodawaj się do obserwujących! PROSZĘ! To na prawdę ważne dla osoby piszącej. KOCHAM WAS I DO NEXTA! :) ~ @agata_971012 


czwartek, 20 grudnia 2012

4. Musimy się koniecznie poznać!

                                                            ~~ Oczami Harry'ego ~~

       Podszedłem do baru. Usiadłem na drugim końcu. aby mieć dobry widok na przebieg danej sytuacji. Holly wydawała się być zadowolona. Śmiała się, rozmawiała z barmanem i popijała drinka. Właśnie! Piła drinka z tym narkotykiem! Postanowiłem na tracić czasu i pójść do niej.

[...]

- Hej, Holly! - Powiedziałem, stojąc za nią. Dziewczyna z kolei odwróciła się i promiennie uśmiechnęła się. Z pozoru wyglądała normalnie, lecz jej źrenice były mocno podkrążone. Spojrzałem groźnie na barmana.  Facet widocznie zrozumiał, co znaczy mój wyraz twarzy, bo od razu odszedł od nas. - Holly, możemy się przejść? - Zapytałem się. - Nie mogłem jej tu samej zostawić. Nie wiadomo, co ten gościu może jej zrobić. Okraść? Zgwałcić? A może zabić? Lepiej nie ryzykować.
- A nie lepiej tutaj zostać? - Napijemy się... - Zaproponowała, patrząc w jeden punkt. Czy to jest oznaka tego środka?
- Umm... proszę chodź. Przejdziemy się po plaży. Tak, jak wcześniej. - Powiedziałem spokojnie. Świeże powietrze dobrze jej zrobi - Pomyślałem.
- No, dobrze. Ohh.. - Wstając zachwiała się.
- Nic Ci nie jest? -  Zapytałem.
- Nie, jest ok, tylko boli mnie... trochę kręci mi się w głowie. - Oznajmiła masując skronie.
- Dużo wypiłaś?- Zadałem pytanie.
- Nie wiem. Nie pamiętam. Chyba z trzy drinki.
- Tak myślałem. - Odpowiedziałem. - To było oczywiste, czemu było jej nie dobrze. Przy tak dużej dawce narkotyków nie można czuć się dobrze. Udaliśmy się na spacer. Przechodząc między ludźmi moją uwagę zwróciła Meredith rozmawiającą z... barmanem!

                                                         ~~ Oczami Steve'a ~~

- I co Ty najlepszego narobiłeś! Jesteś niezdarny! Do niczego nieprzydatny! Miałeś otruć ją tak, żeby odwieźli ją na ostry dyżur a nie, żeby poszła z Harry'm! Nie za to Ci płacę, żebyś psuł każdy mój plan! Masz coś z nią zrobić! Ona musi odwalić się od niego! Harry musi być mój! On będzie mój, choć miała bym zabić wszystkich, którzy mi staną na drodze!  Rozumiesz?! Jeśli tak się nie stanie to będziesz miał nie problemy! Mój dziadek jest komisarzem, więc zawsze mogę mu co nie co powiedzieć o Tobie a zwłaszcza o Twojej kochanej rodzince. Radzę Ci pozbyć się tego problemu. Do zobaczenia Przyjacielu!
Chyba nie obrazisz się, jak będę do Ciebie tak mówić, prawda? Znamy się już taaak długo! A teraz pozwól, że pójdę się zabawić. - Każde słowo wypowiedziane z jej ust było pełne nienawiści i złości. Współczuję tej dwójce. Ledwo rozpoczęły się kolonie a już wiadomo, że przez cały pobyt będą mieć wiele nieprzyjemności ze strony Meredith. Z nią zawsze są problemy. Rok temu jedna z dziewczyn utopiła się w basenie. Meredith powiedziała policji, że to ja dokonałem morderstwa. Policja nie uwierzyła jej. Od tamtej pory jestem jej "niewolnikiem". Przez wszystkie lata spędzone w tym miasteczku nauczyłem się jednego! " Nigdy nie rozmawiaj z Meredith, bo grozi Ci niebezpieczeństwo!" Może to wydawać się dziwne, ale naprawdę lepiej jej unikać. Ta dziewczyna jest psychicznie chora. Ja niestety nie mogę oderwać się z jej szponów. Mam zbyt wiele tajemnic związanych z nią. - Po krótkich przemyśleniach wróciłem do pracy.

                                                     ~~ Oczami Harry'ego ~~

- Już Ci lepiej? - Zapytałem się Holly. Spacerowaliśmy po piaszczystej plaży. W oddali było słychać muzykę dobiegająca z imprezy. Po chwili stanęliśmy.
- Tak o wiele lepiej. - Odpowiedziała. Nie mam pojęcia co było tego powodem, że czułam się tak kiepsko. Dziękuję. Czy to nie przypadek, że zawsze spotykamy się, gdy dzieję się coś źle? - Na jej twarzy zagościł uśmiech. Jasne blaski księżyca, odbijające się od morza rozświetlały nasze twarze. (włącz, jeśli chcesz)
 - Cieszę się, że Cię poznałem. - Oznajmiłem - Staliśmy na przeciwko siebie. Spoglądaliśmy na siebie, nie odrywając oczu.
- Ja też, ale myślę, że jeszcze dobrze się nie znamy.
- Ale przecież, możemy się poznać. Wystarczy, że się otworzymy na siebie.
- Haha. Oczywiście. Mam nadzieję, że wkrótce będziemy dużo o sobie wiedzieć. - Powiedziała. Holly wyglądała tak ślicznie. Jej ciemno brązowe loki powiewały na wietrze. Różowe usta kusiły mnie bardzo. Poddałem się emocjom. Ująłem jej twarz dłońmi. Patrzyłem się jej prosto w oczy. Czułem jak nasze serca biją z szybkością światła. Nie wiedziałem, czemu to robię, Przecież nigdy tak się nie zachowywałem wobec żadnej dziewczyny. Przybliżyłem się do niej i lekko musnąłem jej wargi. Bałem się jej reakcji.
- Ohh... - Zaniemówiła. Jej oczy były wypełnione iskierkami. - Musimy się koniecznie poznać - Dodała.
- To co? Odprowadzę Cię do Twojego pokoju. - Zaproponowałem.
- Jasne. Dziękuję. - Powiedziała.

[...]

- Dziękuję, za odprowadzenie. - Powiedziała skromnie.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
- Jutro jest wycieczka po morzu. Tak sobie pomyślałam... może pojedziemy razem?
- A o której jest?
- Rejs zaczyna się o 12, ale... - Nagle naszą rozmowę przerwała Meredith idąca w naszą stronę. Z daleka było widać, że jest pijana. Mówiła coś pod nosem. Z przerażeniem spojrzeliśmy się na siebie.


Hej wam! Za słodko no nie? -,-

1. Dziękuję za:

- 1,818 wejść! OMG! O.O Wy naprawdę, wchodzicie na tego bloga...

- 10 komentarzy pod ostatnim postem! *___*...  i komentujecie!

- 8  obserwujących! ;)

2. Mam wiele pomysłów na to opowiadanie... ale obawiam się tego, że wyjdzie tak zwana "Moda na sukces" XD haha.  Koleje rozdziały będą częściej dodawane! :)  KOCHAM WAS I DO NEXTA! ~ @agata_971012 xx 


piątek, 14 grudnia 2012

3. Narkotyki?


  ~~~ Oczami Holly ~~~

        Po nieudanej próbie samobójczej, ahh... jak dziwnie to brzmi. Nigdy nie sądziłam, że zniżę się do takiego poziomu, aby odebrać sobie życie. Na szczęście pojawił się on. Zielonooki brunet o szczupłej sylwetce. Nie mam pojęcia, co mogło się stać, gdyby nie on. Rozmowa z Harry'm bardzo mi pomogła. Rzadko rozmawiam z nieznajomymi o życiu prywatnym, ale z nim było inaczej. Właściwie to on opowiadał o sobie.
       Skończywszy rozmowę udałam się do swojego pokoju. Wchodząc do pustego pomieszczenia, rzuciłam klucze na pobliską komodę i bezradnie położyłam się na dwuosobowym łóżku. Starałam się ze wszystkich sił zapomnieć o Niall'u. Świadomość, że byliśmy kiedyś najlepszymi przyjaciółmi, sprawia, że coś we mnie pęka. Jade miała rację. Nie powinnam wiązać się z nim. Nasza trójka była nierozłączna, dopóki nie zaczęłam spotykać się z Niall'em. Żałuję tego. Skupiając się na miłości, zawiodłam najlepszą przyjaciółkę. Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka mojego telefonu.
- Słucham? - Zapytałam obojętnie.
- Holly! Nie uwierzysz! - Wykrzyczała do słuchawki.
- Jade? To Ty? - Zapytałam.
- No, co Ty? Nie poznajesz mojego głosu? Jak możesz! - Odpowiedzała.
- Dobra, dobra. Jakiego news'a masz dla mnie? - Jade znana jest z tego, że wszystko o wszystkich naszych znajomych wie. Każdą plotę, dosłownie wszystko!
- Tylko się nie denerwuj - Oznajmiła.
- Oho! Czyli to ma związek z Niall'em? Tak? - Zapytałam.
- Emm... no tak. Przed chwilą wracałam z kina i widziałam Niall'a z jakąś dziewczyną. Nawet głupiego "Część!" nie powiedział. - Powiedziała niepewnie.
- Jade, w końcu on jest wolny, więc może robić co chce. - Taka jest prawda - Bolesna ale jednak prawda.
- Coo?! Jak to? O czym Ty mówisz?! - Zapytała niedowierzaniem.
- Niall zerwał ze mną. - Odpowiedziałam smutno. Do oczu zaczęły napływać mi łzy. Czy to musi być tak trudne?
- O-M-G! Nie wierzę! Co się stało? Ej, czemu mi nie powiedziałaś wcześniej?!
- Miałam do Ciebie zadzwonić... Jade, jestem teraz na wakacjach. Nie mam zamiaru ryczeć w poduszkę przez całe lato. Doskonale wiesz, że wolę to dusić w sobie.
- Yhyym... dobra! Koniec użalania się! Lepiej powiedz, czy widziałaś jakiś fajnych chłopaków! - Cała Jade... Wszystkie jej myśli są zwrócone ku chłopcom. - Jak spotkasz jakiegoś Francuza to podaj mu mój numer telefonu! Pamiętaj! - Powiedziała.
- Taa... Ciekawe, co by ten ktoś powiedział na Twój widok. - Jade krótko mówiąc jest... przy kości. Jak na prawdziwą Amerykankę przystało, objada się różnymi fast-food'ami. Do tego jeszcze jej dziwne nawyki... Trzeba mieć mocne nerwy, żeby z nią wytrzymać.
- Zobaczysz! Przez te wakacje schudnę 20 kg! Jeszcze będziesz pożyczać mi swoje ciuchy! Powiedziała pewnie.
- Haha! Ciekawe! Powodzenia Ci życzę. Muszę kończyć. Zaraz mam występ. Zadzwonię później. Pa!
Rozłączyłam się i odrazu poszłam do łazienki ubrać się.


                                                 ~~~ Oczami Harry'ego ~~~


- Ohh... Lou! W tym Ci jest dobrze i w tym też! - Nie mogę z nim wytrzymać! Lata jak oparzony. Ciuchy rzuca we wszystkie strony. Normalnie, gorzej niż kobieta!
- Spójrz! Ta koszulka ma grubsze paski a ta cieńsze. Która lepsza?  - Powiedział pokazując.
- Załóż tą z cieńszymi. - Powiedziałem, przewracając oczami.
- No, nareszcie coś sensownego powiedziałeś! Coś jakiś niedostępny jesteś.
- Wydaję Ci się. Zakładaj tę bluzkę i chodź.
- No, ok!

[...]

- Wow! Tu jest lepiej, jak na niejednej dyskotece! - Powiedziałem z zachwytem.
-  No, raczej! Wyobraź sobie, że jesteś... Ty i ona. Wiatr lekko powiewa i wtedy słodki pocałunek przeobraża się w namiętny...
- Przestań fantazjować! Idę się rozejrzeć. Spotkamy się pod sceną. - Oznajmiłem. Impreza miała zacząć się\za niecałe 30 min. Cała plaża była udekorowana i oświetlona różnymi kolorowymi lampkami. Kilku chłopaków przygotowywało scenę, na której ma wystąpić między innymi Holly. Przemieszczając się między ludźmi, niechcący wpadłem na Meredith - tak zwaną Barbie.
- Uważaj jak chodzisz! - Wykrzyczała.
- Przepraszam, nie chciałem. - Przeprosiłem.
- Wiesz ile kosztowała ta sukienka? Masz szczęście, że nie widać tej plamy! - Oburzona pokazała na ciuch.
- Naprawdę nie chciałem. Przykro mi.
- Umm... przeprosiny zostały przyjęte. Może masz ochotę na drinka? - Zaproponowała.
- Przecież tutaj nie ma alkoholu. - Zdziwiłem się.
- Haha! Czy Ty we wszystko wierzysz, co Ci mówią? Gdyby nie było tutaj używek to mogę się założyć, że nie było by tu aż tak dużo młodych ludzi.
- W takim razie, kto je sprowadza? - Zapytałem z ciekawości.
- Ma się te znajomości, no nie? Wiesz, dzięki mnie możesz poczuć się lepiej. Mam, co nie co. - Na początku nie wiedziałem o co jej chodzi. Po chwili Meredith pomachała mi przed nosem jakimś woreczkiem z białym proszkiem. Przeraziłem się.
- Skąd to masz? - Pomału zaczynam się jej bać. Alkohol, narkotyki... sorry, ale to nie dla mnie.
- Widzisz tego barmana? - Pokazała palcem na chłopaka, stojącego przy bufecie.
- Yhyym..
- To jest Steve. Pochodzi z Hiszpanii. Jego rodzina handluję takimi zabawkami, dlatego mam tego sporo.
- Ale Ty wiesz, że to jest nielegalne. - Ta dziewczyna, wydaje się być strasznie głupia. Ciekawi mnie, czy wie co jej grozi.
- Hahahah! Zabawny jesteś! Posłuchaj! Tutaj to ja rządzę. Mogę mieć, co tylko zechcę. Wszyscy robią, co im każe. Na przykład dzisiaj pozbyłam się opiekunów. Fajnie, no nie? - Zaczęła się głupio śmiać.
- Powiedzmy, że tak. - Po chwili zjawił się Louis.
- Harry! Nareszcie! Szukałem Cię wszędzie. - Podszedł zdenerwowany.
- Louis, rozmawiam. Zaraz przyjdę. - Powiedziałem, ignorując go.
- Myślę, że już skończyłeś. - Pociągnął mnie za rękę i odeszliśmy. Natomiast Meredith oburzona, odwróciła się.
- Co to miało być? Nie widziałeś, że rozmawiałem? - Rozumiem, że Louis nie lubi tej dziewczyny, ale wkurzyło mnie to, że ciągle chodzi za mną, gada do mnie, troszczy się jak o dziecko. To chyba przesada.
- Mówiłem Ci, żebyś z nią nie gadał. - Powiedział Lou.
- Spokojnie! To tylko zwykła rozmowa. - Uspokoiłem go.
- Zobaczysz! Jeszcze tego pożałujesz.
- Ohh... przesadzasz.- Oznajmiłem.
- O-M-G!
- Co jest? - Zapytałem.
- Ho-holly! - Wyjąkał, pokazując na nią, Odwróciłem się i zobaczyłem...

                                                     ~~~ Oczami Holly ~~~

      Niepewnie weszłam na scenę. Denerwowałam się. Wszystkie oczy były skierowane na moją osobę. To było niezbyt przyjemne. Pokazałam DJ-owi, że jestem gotowa i na mój znak, muzyka zaczęła grać.  Zaczęłam śpiewać S&M - Rihanny.  (włącz jeśli chcesz)

[...]

     Schodząc ze sceny udałam się do baru. Dziwnie się czuję. Jestem całkowicie sama. Nie znam tu nikogo. Usiadłam niepewnie na krześle po czym zaczęłam przyglądać się siedzącym obok mnie ludziom.
Grupka młodych ludzi, bawiła się nieźle. Z drugiej strony jakaś para całowała się. Przypomniały mi się wtedy chwilę spędzone z Niall'em. Co jak co ale każdy pocałunek, którym mnie obdarował był czymś niesamowitym.

- Chcesz się czegoś napić? - Zapytał barman.
- Chętnie. - Odpowiedziałam.
- Świetny występ. - Powiedział nalewając napój.
- Dzięki. - Powiedziałam, biorąc szklankę do ręki. - Hmm.. czy ja czuję alkohol? - Zapytałam.
- Myślałem, że chcesz drinka. Jak chcesz to mogę Ci zamienić.
- Nie, nie trzeba. - Alkohol? Tutaj? Dziwne... - Pomyślałam.
- Ładnie wyglądasz. - Oznajmił na co ja zrobiłam zdziwioną minę.
- Umm... nie widzę w moim wyglądzie nic szczególnego, ale dziękuje za komplement.
- Zobacz, czy tam ktoś się biję? - Zapytał, pokazując ręką. Momentalnie odwróciłam się. Nic podejrzanego nie widziałam. Był spokój. Wszyscy tańczyli albo siedzieli na leżakach.
- Chyba Ci się wydawało. - Odpowiedziałam z uśmiechem.
- Aaa... chyba tak.

                                                   ~~ Oczami Harry'ego ~~

- Lou! Patrz! - Zawołałem chłopaka.
- Słucham Cię Haroldzie. - Powiedział żartobliwie.
- Ej, to nie czas na żarty. Zobacz, na tego barmana.  Czy on nie wsypuje czegoś do Holly napoju?
- Ja tam nic nie widzę.
- Wiesz, co lepiej już idź. - Powiedziałem. Postanowiłem pójść do niej i sprawdzić, czy dobrze będzie się czuła. kto wie, co może jej stać.


Heej! ;D

Dziękuję za: 
1. 1,240 wejść!
2. 9 komentarzy pod ostatnim postem!
3. 5 obserwujących.
4. Pojawiła się nowa postać. Jutro dodam jej opis. 
5. Czytasz to proszę komentuj!

Mam nadzieję, że się podoba...? KOCHAM WAS! <3 I DO NEXTA! ~~ @agata_971012 xx




 






wtorek, 4 grudnia 2012

2. Czasem obcy człowiek, lepiej Cię zrozumie niż najlepszy przyjaciel!


                                                       ~~ Oczami Holly ~~

- Błagam! Ne rób mi tego! Słyszysz? Niall proszę! - Zrozpaczona krzyczałam. Najgorsze było to, że się nie rozłączał. Zero odpowiedzi z jego strony. Nigdy nie przypuszczałam, że chłopak rzuci mnie przez telefon. A zwłaszcza Niall! To nie w jego stylu! - Nie udawaj, że mnie nie słyszysz! Proszę! Powiedz mi, dlaczego?! Chce tylko wiedzieć, co jest powodem, że ze mną zrywasz. - Nie poddawałam się.  Po krótkiej, ale dla mnie trwającej wieczność chwili, usłyszałam jego cichy głos.
- Holly obiecuję, że kiedyś Ci wszystko wytłumaczę. Ja po prostu... - Jego głos zadrżał. - Nie zasługuję na Ciebie - Dodał.
- Nie chrzań Niall! Nie wierzę Ci! Na pewno tak nie myślisz! - Powiedziałam z niedowierzaniem.
- Skarbie zrozum, że ze mną będzie Ci źle. Musisz spełniać swoje marzenia. A masz ich mnóstwo! Uwierz mi... tak będzie lepiej. - Odpowiedział. Z racji tego, że znam go na wylot, wiedziałam, że zaraz zacznie płakać. Czułam, jak jego wzrok przenosi się  na podłogę.
- Niaa... - Nie zdążyłam nic powiedzieć. Usłyszałam dwa sygnały, które świadczyły o zakończeniu połączenia. Stanęłam bezradnie. Po moich, bladych policzkach zaczęły spływać gorzkie łzy. Głęboko w sercu, czułam nieprzyjemne pieczenie. Przechodzący obok mnie ludzie, patrzyli się na mnie, jak na ducha lub czarownicę. Nie dziwię się. Pewnie byłam cała rozmazana. Nie potrafiłam wykonać żadnego ruchu. W głowie miałam kompletną pustkę. Nagle zaczęłam biec. Nie wiedziałam czemu ani dokąd zmierzam. Wszystko wydawało się jakby było za mgłą. Z biegiem czasu coraz bardziej było słychać szum fal. Moja psychika wysiadła. Straciłam sens życia. To tylko dla niego kładłam się nocą spać , aby rano rozpocząć kolejny "piękny" dzień. Znalazłam się przed potężnym klifem. Spojrzałam niepewnie w dół. Przerażająco duża wysokość nieco mnie przestraszyła. Dochodziłam coraz bliżej przepaści. Moje oczy oczy zostały oślepione przez blask słońca. Na niebie widniał zachód słońca. Ciemno-pomarańczowy kolor mieszał się z lawendowym fioletem. Bacznie obserwowałam ten niezwykły widok, bowiem był to mój ostatni raz, kiedy widziałam tą gwiazdę. Przez sekundę zawahałam się. Jednak ostatecznie postanowiłam skoczyć. Już miałam oddać ruch, kiedy niespodziewanie usłyszałam jakiś głos.


                                         ~~ Oczami Harry'ego ~~


- Wow! Niezłe są tu warunki! - Oznajmiłem. Byłem w szoku. Nasz pokój, jak na kolonie był w bardzo dobrym stanie. Dwa łóżka, telewizor, dwie szafy i łazienka. Normalnie luxus!
- No, dobra! Skoro mamy razem mieszkać to musisz przestrzegać kilku zasad. - Powiedział poważnie Louis.
- Oczywiście proszę Pana. - Odpowiedziałem, jak grzeczny uczeń.
- Po pierwsze! Żadnego sprowadzania dziewczyn do tego pokoju! -
- Słuucham? Ej, no sorry! Jesteśmy na obozie a nie w domu! - Zbuntowałem się.
- Po drugie masz zakaz noszenia pasiastych koszulek i szelek. - Powiedział ignorując moje zdanie.
- To tylko tyle? - Zapytałem z nadzieją, że tak!
- Yhyymm...
- To ok. - Powiedziałem , zakładając bluzę.
- Gdzieś się wybierasz?- Zapytał się mnie Lou.
- Idę ogarnąć teren.
- Spoko. Tylko nie zapomnij o dzisiejszym przyjęciu. - Przypomniał.
- Aaa... dzięki. A będzie w ogóle tam coś ciekawego? - Zapytałem.
- Występ Holly. - Odpowiedział dumnie zakochany pasiasty człowiek.
- To dla tego chcesz tam iść! - Powiedziałem rozbawiony.
- Między innymi tak.

[...]


            Spacerując po piaszczystej plaży, myślałem o tym co mama mi powiedziała. Nie ukrywam trochę mnie to zdziwiło, że to właśnie tutaj moi rodzice się poznali. Cóż... miłość nie wybiera czasu ani miejsca. Zbliżając się do końca plaży, zauważyłem pewną osobę stojącą niebezpiecznie blisko klifu. Szybko wbiegłem na górę, aby zainterweniować.

- Nie rób tego! - Powiedziałem z przerażeniem.
- Kimkolwiek jesteś, idź sobie! Chcę mieć to już za sobą! - Odpowiedziała pewnie dziewczyna.
- Nie dasz rady! - Krzyknąłem.
- Myślisz, że będziesz fajny, jak odegrasz przede mną scenkę z Tytanic'a? Tak? To się mylisz! To zły patent na podryw! - Oznajmiła.
- Masz dobry humor, jak na osobę, która chce się zabić. Może nie jestem Leonard Di Caprio, ale mogę Ci pomóc tak, jak zrobił to Jack.
- Nie ma i nigdy nie było żadnego Jack'a! To tylko wymyślona postać! Równie nierealna jak prawdziwa miłość! - Nic nie odpowiadając, podszedłem do niej mówiąc:
- Podaj mi dłoń. - Wystawiłem rękę.
- Nie ruszaj się! Idź stąd!
- Powiedziałaś, że mam się nie ruszać. Zdecyduj się!
- Błaagam! Pozwól mi odejść!
- Alee... - Przybliżyłem się do niej. Złapałem jej zimną dłoń i powoli odchodziłem.  - Już wszystko, ok. - Powiedziałem spokojnym głosem, objąwszy ją ramieniem.
- Nie! Nie jest ok! Facet, zawsze wszystko musi spieprzyć! - Wypowiadając te słowa, lekko uderzyła mnie pięścią w plecy. Nie miała siły, aby zrobić to mocniej.
- Czemu chciałaś to zrobić? - Zapytałem.
- Mój chłopak... Nie! Nie będę o nim rozmawiać z kimś obcym!
- Czasem obcy człowiek, lepiej Cię zrozumie niż najlepszy przyjaciel!
- Chłopak rzucił mnie przez telefon. - Powiedziała, wycierając łzę. Nie wytrzymałem. Musiałem ją mocno przytulić.
- Jestem w objęciach chłopaka, którego nie znam. Jak masz na imię? - Zapytała.
- Nazywam się Harry Styles. - Odpowiedziałem promiennie się uśmiechając.
- Miło Cię poznać Harry. Jestem Holly. - Widać było, że zrobiło jej się lżej.
- Tak, wiem. - Powiedziałem.
- Skąd?- Zapytała się mnie Holly.
- Mam swoje źródła. - Wystawiłem jej język.

     Hej!!! I jak? Podoba się chociaż troszkę? ;) ZAPRASZAM SERDECZNIE NA MOJEGO DRUGIEGO BLOGA Z OPOWIADANIEM O 1D! LINK ~ @agata_971012 xx